W MSZ mamy okres oczekiwania na nową ekipę. Innymi słowy, nic się nie dzieje i do końca roku nie zdarzy. Czas przy spowolnionym tempie pracy wszyscy wypełniają sobie ploteczkami. Dzielą się one na dwie kategorie. Po pierwsze – kto przyjdzie. A po drugie – kogo ci, co przyjdą, wywalić powinni i kogo wywalą. To bardzo wdzięczne zajęcie. W mediach już krążą różne nazwiska, nie ma więc sensu ich powtarzać. Ale ponieważ wielka zmiana do MSZ przyjdzie, spójrzmy na sprawy kadrowe trochę z innej strony. W ostatnich czasach nasłuchaliśmy się, jak źle Polskę traktują państwa starej Europy, z Niemcami i Francją na czele. I jak Polska musi im się przeciwstawiać. Spójrzmy zatem, jak to robimy. Niedawno złożył w Warszawie listy uwierzytelniające nowy ambasador Francji Étienne de Montaigne de Poncins. Jest on zawodowym dyplomatą, urodzonym w roku 1964. Jego żona Caroline Dwernicka-de Poncins należy do potomków Sejmu Wielkiego. Étienne de Montaigne de Poncins, zanim objął stanowisko w Warszawie, przeszedł długą drogę dyplomatyczną: 20 lat temu był numerem 2 w ambasadzie Francji w Polsce, potem pracował w przedstawicielstwie Francji przy Unii Europejskiej, był dyrektorem gabinetu ministra ds. europejskich, a także ambasadorem Francji w Bułgarii. Później ambasadorem w Kenii, następnie w Somalii, a w latach 2019-2023 na Ukrainie. I był drugim obok Bartosza Cichockiego ambasadorem, który – gdy wybuchła wojna – nie opuścił Kijowa. Teraz, mając taki bagaż wiedzy i doświadczenia, objął placówkę w Polsce. A kogo my wysłaliśmy do Paryża? Otóż ambasadorem RP we Francji jest Jan Emeryk Rościszewski. O rok młodszy od swojego francuskiego kolegi, ma trochę inny życiorys. Od połowy lat 90. jest związany z sektorem towarzystw ubezpieczeniowych i bankowym. Oprócz KUL ukończył Instytut Nauk Politycznych w Paryżu, pracował we Francji w grupach Axa i Azur. Potem m.in. kierował oddziałem BNP Paribas w Polsce. W międzyczasie został członkiem Porozumienia Centrum. W latach 1998-2016 zajmował stanowisko prezesa Towarzystwa Ubezpieczeń na Życie Cardif Polska. W roku 2016 został wiceprezesem zarządu PKO BP, a w czerwcu 2021 r. prezesem zarządu PKO BP. Na krótko, bo już w październiku złożył rezygnację. W marcu 2022 r. został ambasadorem we Francji. Mamy więc zderzenie: Francuzi wysłali do Warszawy zawodowca z bardzo wysokiej półki, my – człowieka, który w wyniku różnych rozgrywek wypadł z gry. Ambasadę zaproponowano mu na otarcie łez. I to jest jego pierwsza praca w dyplomacji. Już zasłynął tym, że w telewizji francuskiej ogłosił, że jak Ukraina zacznie mieć kłopoty na wojnie, to polskie wojska przyjdą jej z pomocą… Żeby była jasność – nie domagamy się, aby nowa władza odwoływała Rościszewskiego, bo i tak na tle pisowskich ambasadorów wyróżnia się on in plus. Jego przykład w zderzeniu z sylwetką ambasadora Francji pokazuje jednak coś ważniejszego – jak mało poważnie Polska traktuje dyplomację i politykę zagraniczną. I co tu się dziwić, że przegrywamy kolejne dyplomatyczne gry? Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj









