Studia powinny być odpłatne, a stypendia zwrotne Racjonalny sposób finansowania szkolnictwa wyższego jest tematem wiecznym. Ostatnio czytałem o nowej rewolucji systemu stypendialnego przygotowywanej przez MNiSW. Sam pracowałem przez kilkanaście lat jako nauczyciel akademicki i wyrobiłem sobie w tej dziedzinie własny pogląd, który pozwolę sobie tutaj w bardzo skrótowej formie przedstawić. W okresie międzywojennym było mnóstwo młodych ludzi, którzy chętnie zdobyliby wyższe wykształcenie i mieli ku temu wystarczające kwalifikacje intelektualne, ale ubóstwo środowiska rodzinnego, z którego się wywodzili, i konieczność rychłego rozpoczęcia zarobkowania skazywały ich aspiracje na pozostanie w świecie niespełnionych marzeń. Po wojnie „komuniści” (piszę ten termin w cudzysłowie, bo choć przeżyłem cały okres „komunizmu”, nie spotkałem ani jednego prawdziwego komunisty) wprowadzili bezpłatność nauki wszystkich szczebli, a jednocześnie szeroki, skromny, ale zapewniający minimum egzystencji system stypendialny. Wyobrażali sobie, że młodzi ludzie, którym umożliwili zdobycie wyższego wykształcenia, a którzy przed wojną nie mieliby na to szans, z właściwą powagą potraktują ten prezent, będą z całym zapałem solidnie się uczyli, a nowemu ustrojowi, który im te nowe możliwości otworzył, będą nieskończenie wdzięczni. Były to bardzo naiwne wyobrażenia. Zadziałał prosty mechanizm psychologiczny: skoro studia są za darmo, widocznie są nic niewarte. Skoro państwo zaprasza nas do zdobywania wyższych kwalifikacji, widocznie jest to w interesie państwa, a nie naszym. Może takie motywacje nie były w pełni świadome, ale miały odbicie w popularnych studenckich powiedzeniach, z których zapamiętałem dwa: Zakuj, zdaj, zapomnij. Byle stopień mieć państwowy, będzie dyplom, studia z głowy (stopniem państwowym nazywano stopień dostateczny). A typowym zapytaniem w rozmówkach studenckich przed sesją egzaminacyjną i w jej trakcie było: z czego on najczęściej pyta i jak trzeba odpowiedzieć? Postawę studentów w systemie bezpłatnego szkolnictwa wyższego dobrze ilustruje taka scenka: Prowadzący zajęcia informuje studentów, że najbliższe zajęcia z jakichś przyczyn się nie odbędą. Studenci reagują na to wielką uciechą, no bo dowiadują się, że zamiast nudnych, nielubianych zajęć będą mieli czas na odpoczynek albo zabawę. Taką samą scenę miała okazję oglądać jedna z moich koleżanek, będąc w ramach współpracy na uniwersytecie w Oulu (Finlandia). Tam studenci zareagowali pytaniem: a kiedy odbędą się zajęcia uzupełniające? No bo jeżeli student płaci za studia, ma prawo oczekiwać, że za wydane pieniądze zostanie mu zaprezentowany pełnowartościowy program nauczania, a każdą wyrwę w zajęciach może traktować jako naruszenie umowy. Myślę, że te dwie migawkowo pokazane scenki z różnych systemów wyjaśniają mój główny pogląd na sprawę odpłatności za studia wyższe: studia wyższe powinny być odpłatne, a stypendia zwrotne. Uzasadnienie tego poglądu jest nie tyle ekonomiczne (odciążenie budżetu), ile psychologiczne – wpływ na postawy studiujących. Opłata za studia, czyli tzw. czesne, nie wymaga bliższego objaśnienia. Myślę, że czesne powinno być zróżnicowane. Niższe na kierunkach humanistycznych, a wyższe na medycynie, biologii i kierunkach technicznych. Dyskusyjne jest, czy opłaty powinny w pełni pokrywać rzeczywiste koszty kształcenia, czy tylko ich część. Ale w żadnym przypadku nie powinny to być kwoty symboliczne. Racjonalny system stypendiów zwrotnych wyobrażam sobie w bardzo uproszczonym zarysie następująco: Każdemu rozpoczynającemu studia może zostać przyznane państwowe stypendium zwrotne. Przyznania stypendium nie uzależnia się od kondycji finansowej rodziców studenta. Jego górna wysokość zapewnia pokrycie czesnego i utrzymanie, łącznie z zakwaterowaniem na skromnym, ale wystarczającym poziomie. Jeżeli student dysponuje rodzinnymi, ale niewystarczającymi środkami, może pobierać stypendium w wysokości dowolnie niższej od górnej granicy. Aby otrzymać stypendium, student musi przedłożyć poręczenie trzech żyrantów, którzy w przypadku nieściągalności będą solidarnie spłacać stypendium w okresie przewidzianym przez umowę stypendialną. Żyrantami mogą być rodzice i inni krewni studenta, jeżeli w przewidywanym terminie spłacania będą według rozsądnych kryteriów przypuszczalnie jeszcze wypłacalni. W wyjątkowych przypadkach osób bardzo zdolnych, ale niemających szans na uzyskanie poręczeń (sieroty, dzieci z rozbitych rodzin, repatrianci) szkoły średnie albo inne instytucje opiekuńcze mogą występować o rezygnację z poręczeń. W takich przypadkach żyrantem będzie skarb państwa. Takich przypadków może być nie więcej niż kilka procent łącznej liczby udzielonych stypendiów-pożyczek. Jeżeli warunki są spełnione, student zawiera ze skarbem państwa umowę stypendialną. Stypendium wypłaca się
Tagi:
Witold Janiczek









