Radiowe imperium Goebbelsa

Radiowe imperium Goebbelsa

Pod względem radiofonizacji III Rzesza prześcignęła wszystkie kraje. Naziści umieli ponadto skupić wokół głośników znacznie większą liczbę słuchaczy Wśród instrumentów propagandy jej szef Joseph Goebbels stawiał znacznie wyżej radio niż prasę. Miał w tym względzie pełne zrozumienie Hitlera, który nieprzypadkowo, już przed objęciem władzy 1 czerwca 1932 r., wyraźnie uzależnił poparcie dla gabinetu von Papena od udostępnienia radia propagandzie nazistowskiej. Nie bez znaczenia w rozumowaniu Goebbelsa był również fakt, że radio po przejęciu władzy przez Hitlera znajdowało się całkowicie w ręku hitlerowców, podczas gdy znaczna część prasy jeszcze przez długi czas pozostawała własnością prywatną. W Rzeszy w 1937 r. wychodziło 2246 gazet z 400 mutacjami o łącznym nakładzie 16,65 mln egzemplarzy. Z owych gazet tylko 340 było organami NSDAP. Oczywiście margines samodzielności niepartyjnych dzienników był w ówczesnych warunkach skromny, a część prywatnych wydawnictw z własnej, nieprzymuszonej woli realizowała skwapliwie i wiernie założenia Goebbelsa. Mimo wszystko jednak nie były one organami NSDAP, w przeciwieństwie do radia, gdzie naziści panowali niepodzielnie. Zadania radia III Rzeszy sprecyzował lakonicznie i celnie szef rozgłośni Saarbrücken, Adolf Raskin, który później powołany został do zadań specjalnych w Ministerstwie Propagandy: „W radiu nie może istnieć nic, co w ostatecznym rachunku nie służyłoby propagandzie”. Jeśli szerokie kręgi społeczeństwa niemieckiego utrzymywano w nastroju fanatycznego podniecenia, działo się to głównie za sprawą radia. Propaganda Goebbelsa mogła w pełni zatriumfować dopiero dzięki radiofonii. W machinie propagandowej Rzeszy była ona niejako wyodrębnionym pionem, korzystającym z bardzo dużego marginesu samodzielności. Niemcy szybciej niż inne państwa spostrzegły, że młoda jeszcze technika radiowa stwarza nieograniczone wręcz możliwości oddziaływania propagandowego. Rozbudowa radiowego imperium III Rzeszy szła w trzech kierunkach: a) objęcia całej Rzeszy możliwie gęstą siecią radiową, b) stworzenia żywej łączności między Rzeszą a mniejszościami niemieckimi za granicą, c) oddziaływania na ludność krajów będących celem ekspansji hitlerowskiej. Za ilustrację skoku, jakiego Rzesza dokonała w tej dziedzinie szczególnie w okresie poprzedzającym wybuch wojny, niechaj służy kilka liczb. W okresie 1928–1937 Niemcy dysponowały 25 rozgłośniami. W 1939 r. ich liczba wzrosła do 36. Do roku 1938 dzienniki radiowe nadawano cztery razy dziennie. Od 1939 r. aż siedem razy. Przed 1933 r. nie pracowano w ogóle na falach krótkich, chociaż możliwości techniczne istniały. Już jednak dwa miesiące po dojściu Hitlera do władzy rozpoczęto nadawanie audycji dla Ameryki Północnej, następnie dla Ameryki Południowej, Afryki i Azji. Stopniowo moc rozgłośni wzrosła z 4 do 40 kW, a godziny nadawania z 2 do 58, z chwilą zaś wybuchu wojny pracowano już na 19 pasmach fal krótkich, nadając łącznie 60 godzin programu dziennie. Herbert Schroeder, omawiając audycje niemieckie dla zagranicy na falach krótkich, informuje, że w 1933 r. nadano ich 236, a w 1937 r. już 924. Jeżeli nawet głos III Rzeszy nie docierał jeszcze wszędzie na falach eteru, to jednak Goebbels umiał z niewątpliwym mistrzostwem zapewnić, by na obszarze będącym w zasięgu rozgłośni słyszeli go wszyscy. Stało się to przede wszystkim dzięki zarzuceniu rynku śmiesznie tanimi radioodbiornikami, tzw. Volksempfänger. W całej ówczesnej Rzeszy, z Austrią i Czechosłowacją włącznie, było w 1939 r. 12,5 mln abonentów radiowych, z tego na terenie samej Rzeszy liczono na dzień 1 czerwca 1939 r. 11,5 mln abonentów. Od roku 1932 do 1939, a więc w zasadzie za rządów hitlerowskich, przybyło aż 8,3 mln abonentów. Szczególny skok widoczny jest w latach 1938-1939. Z chwilą wybuchu wojny 70% wszystkich gospodarstw domowych w Niemczech miało własne aparaty radiowe. Tym, którzy mimo bardzo przystępnej ceny odbiornika – 35 marek – nie mogli zdobyć się na ten wydatek, Goebbels przychodził z pomocą, tworząc fundację, która ze składek przekazywała odbiorniki bezpłatnie. Do roku 1938 wydano tą drogą ponad 60 tys. aparatów. Inną formą zachęty było zwolnienie z opłat radiofonicznych abonentów; z przywileju tego korzystało aż 10% odbiorców. Oto kolejny dowód, jak bardzo zależało Goebbelsowi na przenikaniu propagandy radiowej. Pozostałych potencjalnych słuchaczy Goebbels starał się objąć,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 35/2010

Kategorie: Historia