W Polsce nie ma człowieka, który by wydawał więcej niż Krzysztof Pater, minister polityki społecznej – Pańskie ministerstwo raczej powinno nazywać się ministerstwem biedy…- Pewnie tak. W całym obszarze, za który odpowiadam, państwo wydaje swoje środki. Bądź wydaje na wszelkie formy pomocy finansowej, jak np. pomoc społeczna, świadczenia rodzinne, bądź wspiera pewne przedsięwzięcia o charakterze społecznym, jak system ubezpieczeń społecznych. – Ten system opiera się na składkach… – Świadczenia pochodzące z tego systemu są finansowane ze składek, ale ze względu na duży deficyt Funduszu Ubezpieczeń Społecznych, raz – deficyt systemowy, demograficzny, dwa – deficyt będący konsekwencją reformy, państwo cały system znacząco dotuje. Sumą około 28 mld zł. Podobne dotacje, ze względu na poziom sytuacji materialnej ludności wiejskiej, dotyczą KRUS-u. 130 miliardów złotych do wydania – Jest ktoś w tym kraju, kto wydaje więcej pieniędzy od pana? – Myślę, że nie. Nigdy nie sumowałem dokładnie środków, które są wydawane przez podległe mi instytucje, ale jest to około 130 mld zł. Dla porównania: budżet stanowi mniej więcej 200 mld zł, a deficyt budżetowy wynosi około 38 mld zł… – Czy ta suma 130 mld – wydawana przez pana i pańskich poprzedników – zmniejsza się, czy zwiększa? – Czynniki zewnętrzne, czyli inflacja, powodują, że ta suma rośnie. Także zwiększają się dotacje do FUS , w związku z tym , że mamy coraz znaczniejszy udział reformy systemu emerytalnego. Na zbliżonym poziomie pozostaje dotacja do KRUS. W systemie pomocy społecznej, gdzie zawsze jest niedobór i są potrzeby, należało niektóre wydatki zwiększyć. Zwłaszcza w ostatnich latach, kiedy rozszerzało się zjawisko ubóstwa. Teraz można oczekiwać, że wraz ze wzrostem gospodarczym obszar ubóstwa będzie się zmniejszać. Coraz więcej osób znajdzie zatrudnienie. Nawet jeśli nie stałe, to rotacyjne. – Ile osób bierze pieniądze z podległych panu instytucji? – Myślę, że ponad 20 mln… Emeryci, renciści, inni świadczeniobiorcy, to ok. 10 mln ludzi. Zasiłki rodzinne trafiają do ponad 5 mln osób. Sama wyprawka szkolna, czyli 90 zł na ucznia (uruchamiamy ją na początku roku szkolnego) obejmuje ponad 3 mln dzieci. Do tego doliczmy świadczenia chorobowe, które płacimy każdemu, kto choruje ponad 33 dni. Więc w sumie, nawet jeżeli pewne świadczenia się pokrywają, będzie to 20 mln ludzi pobierających świadczenia z systemu, za który odpowiadam. Szczelny system – Porozmawiajmy o oszczędzaniu, o tej walce, którą stale pan toczy… – Mając ograniczone środki, trzeba bardzo precyzyjnie budować takie konstrukcje, które pozwolą je bardzo precyzyjnie adresować. Oczywiście, można, jak to przez lata czyniono, wprowadzać pewne zasady i transferować środki według bardzo ogólnych, prostych reguł. Ale mamy świadomość, że w wyniku takich bardzo ogólnych, prostych reguł pieniądz trafia nie tylko do najbardziej potrzebujących, ale też do tych, którym niekoniecznie ta pomoc się należy. – Więc komplikujecie… – Bardzo wiele w minionych latach zrobiono, żeby spróbować różnego rodzaju świadczenia wrzucić, umownie mówiąc, do jednego worka. Aby zmniejszyć prawdopodobieństwo uzyskiwania pomocy finansowej z kilku źródeł i kumulacji dochodów finansowanych z budżetu. To uzyskujemy między innymi w ten sposób, że pomoc z jednego źródła jest wliczana do kryterium dochodowego do drugiego źródła. Tak właśnie budujemy pewną spójność. Mam jeszcze kilka obszarów do rozpracowania – po to, żeby system uszczelnić. Bo podstawowym celem nie jest kwestia redukcji wydatków, ale stworzenie systemu maksymalnie szczelnego. – Pańskim celem nie jest redukcja wydatków, lecz ich lepsze rozdysponowanie… – Oczywiście, w pewnych elementach musimy zmniejszyć bieżące wydatki. Po pierwsze, ze względu na bezpieczeństwo finansowe państwa. Po to, byśmy nie przekroczyli poziomu zadłużenia w wysokości 60% PKB. To jest bardzo ważny cel, bo jeżeli ten poziom byśmy przekroczyli, to wszystko się posypie. Cała polityka społeczna się sypie i nawet trudno sobie wyobrazić, co by się wtedy mogło zdarzyć. – Przypomnijmy – po przekroczeniu progu zadłużenia 60% PKB konstytucja obliguje do przygotowania budżetu zrównoważonego. Który nie ma deficytu. – Mówiłem o tym w Sejmie – gdybyśmy tylko zmniejszyli o 20% wysokość
Tagi:
Robert Walenciak









