360 dni w roku ze swoimi pływakami

360 dni w roku ze swoimi pływakami

Paweł Słomiński, trener kadry pływackiej Nie ma basenów ani pieniędzy, ale nasi pływacy z każdej międzynarodowy imprezy wracają z medalami – Miał pan jakieś problemy ze zdrowiem? Nie pojechał pan z kadrą na niedawne zgrupowanie na Florydę. – Wszystko już w porządku. Miałem kłopoty z przepukliną. Ale działam normalnie. Nie ma czasu na użalanie się nad sobą. – A skąd pan w ogóle się wziął w pływaniu? Był pan pływakiem? Proszę powiedzieć coś o swoich początkach. – Byłem pływakiem od szóstego roku życia. Zaczynałem w Stali Stalowa Wola, później była szkoła mistrzostwa sportowego w Raciborzu, a następnie trafiłem do warszawskiego AZS-AWF. Byłem zawodnikiem 15 lat, nie tylko pływałem, ale też grałem w piłkę wodną. I siłą rzeczy zostałem w pływaniu jako trener. – Co trzeba było zrobić, by zostać trenerem kadry? Pamiętam, że w stołecznym AZS-AWF pana zawodnicy odnosili mnóstwo sukcesów. – Myślę, że zostałem nim przez zwykły zbieg okoliczności. Przede wszystkim związany z tym, że Otylia [Jędrzejczak – dop. CD] zdecydowała się na pracę z takim młodym trenerem jak ja. Kiedy pobiła rekord świata w Berlinie, zdobyła mistrzostwo świata w Barcelonie, to jakoś naturalnie doszło do tego, że zostałem trenerem całej kadry. Pojawiali się następni zawodnicy, tacy jak Korzeniowski czy Kuczko, i jakoś nic złego się z nimi nie działo, kiedy trafili do mnie. W związku z tym Polski Związek Pływacki powierzył mi kierowanie kadrą narodową. – W kadrze zajmuje się pan dziewczętami i żabkarzami, tak? – Ogólnie rzecz biorąc, bezpośrednio, jeżeli chodzi o sam trening na zgrupowaniach, tak. Wynika to z podziału czysto szkoleniowego. Natomiast poza zgrupowaniami kadry prowadzę treningi tak samo z Korzeniowskim, jak i pozostałymi zawodnikami klubowymi, bo jestem też trenerem klubowym. CZŁOWIEK INSTYTUCJA – Jak doszło do tego, że ostatnio polscy pływacy zdobywają tak dużo medali? – Praca, praca i jeszcze raz praca. – No, to długa, wyczerpująca odpowiedź… – Plus talenty, oczywiście. – Mówi pan o pracy trenerów? – Myślę o pracy wszystkich związanych z kadrą, z polskim pływaniem. Na pewno pod względem organizacji szkolenia jesteśmy, nic nie ujmując poprzednim kadrom, poprzednim trenerom, daleko do przodu. Udało się to tak zorganizować także dlatego, że postęp cywilizacyjny jest coraz większy, że dziś ta kadra, jeżeli chodzi o obsługę medyczną, organizacyjną itp., jest na pewno na wyższym poziomie niż za poprzednich reprezentacji, przed igrzyskami w Sydney i jeszcze bardziej wstecz. Na pewno wtedy było trudniej. – Dobra forma naszych pływaków, dobre przygotowanie kadry od kilku lat, medale. Kto na to pracuje? – Mnóstwo ludzi. Weźmy samo prowadzenie takiej zawodniczki jak Otylia, kiedy jeszcze kadra była mała. Wtedy już kilka osób pracowało dla niej jednej. Obecnie przy kadrze jest kilkanaście osób. Z 17-osobową kadrą na mistrzostwa świata jedzie co najmniej 10-12 ludzi bezpośrednio pracujących z tymi zawodnikami, czyli trzech trenerów, trzech masażystów, trzech lekarzy, kierownik ekipy, na pewno jakiś sędzia czy ktoś odpowiedzialny za przepisy. To już potężna maszyna, a moim zdaniem, i tak cały czas za mała. – Czy polscy pływacy będą zdobywać jeszcze więcej medali? – Trudno odpowiedzieć na takie pytanie. Bo to nie jest tak, że my stworzyliśmy jakiś system funkcjonujący zupełnie dobrze. Bo, pomijając oczywiście system szkolenia w kraju, kluby, szkoły mistrzostwa sportowego, ośrodki akademickie, które niby są, a tak naprawdę ich nie ma, bo borykają się z ogromnymi kłopotami finansowymi, jest to po prostu zbieg okoliczności, że dobrała się grupa ludzi chcących coś osiągnąć. Do tego jest akurat młodzież, która jest wyjątkowo utalentowana. A nie mamy żadnej gwarancji, że będą się pojawiały takie następne pokolenia. Choć mamy taką nadzieję, bo tych pływalni, nawet 25-metrowych, jest coraz więcej i nabór jest większy. Ale nie jest wcale powiedziane, że to będzie trwało w nieskończoność. – Popularność pływania przy takich sukcesach rośnie i talenty mogą się pojawiać. – Zgadza się. Zresztą my nad tym bardzo mocno pracujemy. W związku z tym, że kadra jest coraz lepsza i ma coraz więcej utytułowanych zawodników, podpisaliśmy umowę z telewizją na transmisje zawodów

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2007, 2007

Kategorie: Sport