850 km do Seta

850 km do Seta

Golden retriever z Zakopanego trafił do Szczecina. Walka o jego powrót to przestroga dla właścicieli psów Nie jest łatwo się pogodzić z zaginięciem ukochanego zwierzaka, w tym przypadku psa. Kilkumiesięczne poszukiwania, zakończone jego odzyskaniem, to wielkie emocje. Czy konieczne? Gandi czy Set 21 sierpnia 2012 r. Set na wieczornym spacerze pogonił za kotem i nie wrócił. Na stronie Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami w Zakopanem wkrótce pojawiło się ogłoszenie: „Zaginął pies golden retriever biszkoptowo-rudy! Miał na sobie czerwoną obrożę. Wabi się Set. Jest bardzo przyjacielski w stosunku do ludzi!”. – Zgłosiłam zaginięcie do straży miejskiej, Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami i schroniska w Nowym Targu. Dałam ogłoszenia do radia Alex, na portale Złoty Pies i Psygarnij. Szukałam na własną rękę, rozwiesiłam ogłoszenia; pomagała rodzina, znajomi… Set przepadł. Jego największą słabością jest jazda samochodem, uwielbia to! Przypuszczaliśmy, że pies wsiadł komuś do auta, bo to był czas wyjazdów po długim weekendzie. Zorganizowałam się na Facebooku, „polubiłam” psie portale dotyczące rasy golden retriever. Mijały miesiące. 12 marca na portalu Fundacji Warta Goldena zobaczyłam zdjęcie głowy psa wystającej zza fotela, zapytałam o niego, wydawał mi się podobny do mojego Seta. Ale Speedo, bo tak się wabił, nikomu nie zaginął, właściciel musiał go oddać z przyczyn rodzinnych – wspomina Renata Dudziak Gąsienica-Sobczak. Wieczorem zobaczyła zdjęcie innego goldena, bawiącego się na śniegu, i serce zabiło jej mocniej. – Nie tylko dlatego, że mam arytmię napadową (śmieje się), ale ten pies był odbiciem mojego radosnego, szalonego Seta. Długo się wahałam, powiększałam zdjęcie, oglądałam każdy szczegół. Podobieństwo było niesamowite! – opowiada, wciąż nie mogąc powstrzymać emocji. Potwierdzili to również jej synowie. Zadzwoniła do fundacji i usłyszała rezolutne: „Proszę coś opowiedzieć o swoim psie. Jak się zachowuje? Co lubi? Znaki szczególne?”. – Mój siedmioletni Set ma wykształcone jedno jądro, posiwiały grzbiet przy ogonie – wyliczyła właścicielka. Zgadzało się. Barbara Waligóra-Piętak, prezes Fundacji Warta Goldena, wyjaśnia, że pies trafił do nich 24 lutego. Wcześniej przez około dwa miesiące informacja o nim pojawiała się na portalach i stronach internetowych zajmujących się pomocą psom. Od listopada przebywał w schronisku w Białogardzie, potem u osoby, która zaopiekowała się nim i szukała mu domu. Set, wówczas Gandi, został przekazany Fundacji Warta Goldena na podstawie umowy darowizny i trafił do domu tymczasowego w Szczecinie. 850 km od Zakopanego. Z tego miejsca po trzech miesiącach odebrała go pani Renata. Dlaczego trwało to tak długo? Czy pani jest panią Niełatwo uzyskać pewność, że osoba podająca się za właściciela psa jest nim w rzeczywistości. Taki problem miała Warta Goldena, szukająca golden retrieverom nowych domów. Do tej pory pomogła 200 psom. 13 marca br. osoba zajmująca się psem z ramienia fundacji zadzwoniła do pani Renaty i uzyskała więcej informacji. Właścicielka Seta nie ukrywała, że trzy lata temu, kiedy do jej ciężko chorego męża przyjechało pogotowie, pies w czasie zamieszania wybiegł na ulicę i niestety wpadł pod samochód. – Na szczęście doznał małych obrażeń i miał tylko obrzęknięte udo, skończyło się na zastrzykach. Ten znak szczególny na udzie mógł mi pomóc przy identyfikacji. Jeszcze wcześniej Seta skradziono z ogrodu mojej mamy w centrum Zakopanego, na obroży miał breloczek z adresem i telefonem. Oddano mi go po sześciu dniach intensywnych poszukiwań – dodaje. Po pierwszych, rzeczowych rozmowach między panią Seta, która po wielu miesiącach odnalazła swojego ulubieńca, a przedstawicielkami fundacji atmosfera się zmieniła. W fundacji niepokój budził fakt, że pies mimo takich doświadczeń wciąż był niezaczipowany. Jedynym dokumentem, poza starszymi fotografiami, był skan książeczki zdrowia, na którym, jak twierdzi fundacja, brakowało aktualnych szczepień. Wolontariusze sprawdzili, czy pies reaguje na imię Set, ale reakcji nie było. To nie jest jednoznaczne kryterium, podobnie jak wiek – Set ma siedem lat, a weterynarz oznaczył jego wiek na nie więcej niż pięć-sześć. – Zaczęłam wyczuwać wrogość, stawiano mi zarzuty, że pies uciekał wiele razy, że jestem nieodpowiedzialna. Nie byłam w stanie przekonać tych ludzi, że jestem prawnym i jedynym właścicielem psa i nie godzę się na propozycję adopcji,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2013, 28/2013

Kategorie: Kraj
Tagi: Beata Dżon