Zwolennicy ustawy antyaborcyjnej robią wszystko, by słowo „życie” zupełnie wyparło takie terminy jak zygota, płód Dyskusja o aborcji skończyła się. Na razie przeciwnicy ustawy antyaborcyjnej przegrali w Polsce z kretesem. „Obrońcy życia” wysuwają jednak wciąż nowe żądania. LPR chce wpisać zakaz przerywania ciąży do konstytucji. W ten sposób katolicka moralność ostatecznie zatryumfuje. Skoro więc nie ma już nic do stracenia, warto przynajmniej głośno powiedzieć, jak bardzo odstręczająca jest owa moralność. Rodzeństwo smutnego onanisty Trudno znaleźć w Polsce człowieka, który nie widziałby fotosów z monstrualnie powiększonymi ludzkimi zarodkami. Taki obrazek działa na wyobraźnię – coś, co ma rozmiary ziarenka gorczycy, wydaje się człowiekiem w miniaturze. A skoro wmówi się publiczności, że chodzi o człowieka, lęki, które patriarchalna kultura od wieków zaszczepia kobietom, rosną do patologicznych rozmiarów. Plakaty z uczłowieczonymi płodami budzą strach, tak jak wychudzony onanista z podkrążonymi oczyma i spojrzeniem szaleńca wywoływał paniczny lęk w umysłach naszych pradziadków. Oto widomy znak rozlicznych kar, jakie spadną na każdego, kto łamie zakaz. Choć sugestywne, oba obrazy tak samo nie wytrzymują konfrontacji z rzeczywistością. Ani zygota, ani zarodek nie są człowiekiem w miniaturze. Nie mają nawet układu nerwowego, który pozwala odbierać jakiekolwiek bodźce, a więc istnieć przynajmniej w przybliżeniu na sposób ludzki. A skoro budowa owego organizmu jest jeszcze na tyle prymitywna, że wyklucza świadomość lub choćby ból, nie ma podstaw, by traktować go jako osobę. Kobieta w pierwszych miesiącach ciąży nie jest zatem w żaden sposób moralnie zobowiązana wobec rozwijającego się w niej zarodka. Oczywiście podejmuje decyzję – i to niezwykle ważną – ale decyzja ta dotyczy na razie wyłącznie jej samej. Jeżeli zdecyduje się donosić ciążę i urodzić, jej życie radykalnie się zmieni. Bierze na siebie obowiązki. Wobec dziecka, które odczuwa ból i radość, jest się zobowiązanym, wobec zarodka – nie. „Obrońcy życia” robią wszystko, żeby zatrzeć tę ważną różnicę. Stąd kariera słowa życie, które całkowicie wyparło takie terminy jak zygota, zarodek oraz płód i dziś występuje po prostu jako ich synonim. Żeby szantaż się udał, trzeba mówić ogólnikami. W końcu „obrona życia” to zupełnie co innego niż, dajmy na to, „obrona zygoty”. Pod konkret podstawiono mglisty absolut – życie – a razem z nim niesprecyzowaną najwyższą wartość. Oczywiście nie chodzi o wszelkie życie ani nie o każde życie ludzkie. „Obrońcom życia” nie przeszkadza jakoś święcenie czołgów i armat, a przecież wiadomo, do czego służą. W propagandzie antyaborcyjnej życie zygoty staje się jednak życiem w ogóle. Zanim ktokolwiek zdąży się zastanowić, czym właściwie jest zygota, powinien czuć się odpowiedzialny lub wręcz winny. Wiadomo – kto występuje przeciw życiu, jest mordercą. Szantaż jest skuteczny, ponieważ zakaz aborcji przedstawia się jako rzecz najwyższej wagi dla moralności w ogóle. Ten i ów mógłby zbyt łatwo się pogodzić z występkiem wobec moruli lub blastuli, dlatego lepiej użyć podstępu i stwierdzić, że „brak szacunku dla życia” godzi w „podstawy moralności i kultury”. Albo jesteś za zakazem aborcji, albo stajesz po stronie nihilistów, zwyrodnialców i łajdaków. Moralność można nabyć w pakiecie tylko razem z zakazem aborcji. Zwolennikom tej twardej alternatywy „obrona życia” nie przeszkadza jakoś domagać się kary śmierci i wysyłać żołnierzy na wojnę. Widać na życiu zależy im tylko wtedy, kiedy oznacza ono zygotę. Liczą na skuteczność retorycznego szantażu i… na bezmyślność publiczności. Czego oczy nie widzą… Zakaz aborcji jest istotnie sprawą moralną, ale w zupełnie innym sensie, niż wyobrażają to sobie „obrońcy życia”. Retoryka zwolenników zakazu aborcji usuwa z pola widzenia tych, którzy rzeczywiście liczą się w moralnym rachunku aborcji. Przede wszystkim kobietę i dzieci, które już urodziła. Watykan rozpoczął proces beatyfikacyjny matki, która mimo przeciwwskazań lekarskich donosiła niebezpieczną ciążę i zmarła w czasie porodu, pozostawiając gromadkę dzieci. „Obrońcy życia” sławią jej bohaterstwo. Dla rozsądnie myślącego człowieka postać ta jest co najmniej dwuznaczna. Zdrowy rozsądek podpowiada, że zarodek, który można było na czas usunąć, nie jest właściwym przedmiotem wyboru. Liczy