Aborcyjny Dream Team pomógł tysiącom kobiet

Aborcyjny Dream Team pomógł tysiącom kobiet

11.12.2019 Warszawa . Konferencja prasowa inaugurujaca inicjatywe Aborcja Bez Granic . . Fot. Adam Stepien / Agencja Gazeta

Polskie aktywistki zbudowały prawdziwy system – legalną, prężnie działającą sieć wsparcia i informacji Jarosław Kaczyński właśnie wygłasza swoje niesławne przemówienie. Przez kraj przetaczają się dyskusje, czy w sprawie aborcji potrzebne jest referendum. Jedni radzą, by nie protestować w kościołach, drudzy – wręcz przeciwnie. Na ulice setek miast i miasteczek wciąż wychodzą wkurzeni ludzie. Tymczasem gdzieś obok dzieje się – i będzie się działo – coś równie ważnego. Dziewczyny z Aborcyjnego Dream Teamu robią swoją robotę. Justyna Wydrzyńska, Karolina Więckiewicz, Kinga Jelińska, Dunia Jelińska, Natalia Broniarczyk – i wiele współpracujących z nimi aktywistek – ogarniają to, czego od dekad nie zapewnia Polkom system: dostęp do bezpiecznej i legalnej aborcji. Teraz, po decyzji Trybunału Konstytucyjnego, mają jeszcze więcej pracy. Alternatywny system aborcyjny – Dla nas ten wyrok jest kuriozalny – mówi Karolina Więckiewicz w przekazie transmitowanym na żywo na stronie inicjatywy na Facebooku. – On się absolutnie nie broni, także dlatego, że Trybunał jest absolutnie skompromitowany i zasiadają w nim osoby, które wykonują zadania związane z linią polityczną partii rządzącej. I dlatego, że pod względem prawnym wszystkie argumenty przyjęte w czwartek są nie do przyjęcia. To jest w mojej ocenie – również prawniczki – jeden z największych bubli prawnych, jakie widział ten świat. (…) Wyrok nie został jeszcze opublikowany, ale nie ma wątpliwości, że już działa. Zmieniła się sytuacja około tysiąca osób w Polsce, które [dotychczas] miały aborcje w ramach publicznej opieki zdrowotnej. – 22 października władza pseudotogami Trybunału Konstytucyjnego powiedziała nam: jesteście same, radźcie sobie same, nie obchodzą nas wasze życia – dodaje Kinga Jelińska. – W przemocowy i wyjątkowo cyniczny sposób powiedziała nam „wypierdalaj”. My odwzajemniamy ten sentyment, z tą różnicą, że jest nas masa i że mówimy wprost i bez ogródek „wypierdalaj” – na transparentach. To, co dzieje się na ulicach, to walka z opresyjnym systemem i wielowątkowym fundamentalizmem. Choć dziewczyny są oburzone i nie ukrywają zmęczenia lawiną telefonów i mejli, która spadła na nie w ostatnich dniach, w znakomicie przygotowanym wideo krok po kroku wyjaśniają, co zrobić, gdy jesteśmy w potrzebie. Mają profesjonalne materiały informacyjne, a nawet wsparcie tłumaczek migowych. Czy o tym, co robi ADT, wolno głośno mówić? Czy to jest owo słynne „podziemie aborcyjne”? Dziewczyny trochę śmieją się z tej nazwy. Bo podziemie w ich wykonaniu wygląda zupełnie inaczej, niż może się wydawać. To nie ukryte gabinety na zapleczu warsztatów samochodowych, zakonspirowane ogłoszenia drobne o „wywoływaniu miesiączki” czy nieznanej reputacji ginekolodzy, którzy bez medycznej asysty i sprzętu dorabiają po godzinach. Aktywistki aborcyjne zbudowały w Polsce prawdziwy system – legalną, prężnie działającą sieć wsparcia i informacji. Sojuszniczki za granicą uzupełniają ją o to, co nie jest dozwolone u nas, czyli organizują wyjazdy do klinik aborcyjnych w takich krajach jak Holandia, Wielka Brytania, Niemcy (i nie tylko), zapewniają też wsparcie finansowe tym, które nie mogą sobie pozwolić na opłacenie zabiegu. Wśród wspierających są takie organizacje jak ANA (Abortion Network Amsterdam), Ciocia Basia z Berlina oraz londyńska Abortion Support Network. Działalność w Czechach rozkręca także zupełnie nowa inicjatywa – Ciocia Czesia. Do tej pory Czechy nie były wymieniane jako kraj, w którym Polki mogą dokonywać aborcji. Obowiązuje tam ustawa zezwalająca klinikom na zabiegi jedynie dla osób ze stałym pobytem. Jednak w 2016 r., na fali czarnych protestów w Polsce, czeskie Ministerstwo Zdrowia wydało oficjalne stanowisko, w którym – powołując się na unijną legislację dotyczącą swobodnego przypływu osób i usług – potwierdza, że przeprowadzanie w Czechach aborcji u osób z obywatelstwem UE jest legalne. – Jesteśmy w trakcie tworzenia bazy placówek skłonnych pomagać oraz bazy wolontariuszy – mówi mi Ciocia Czesia. – Tworzymy sieć kontaktów, rozmawiamy z osobami prawniczymi (Ciocia Czesia dba o niedyskryminujący język, uwzględniający osoby każdej płci wykonujące ten zawód), żeby służyć rzetelną informacją. Na Facebooku można już śledzić profil inicjatywy (wystarczy wpisać w wyszukiwarkę Ciocia Czesia) i być na bieżąco z informacjami o możliwościach dokonania aborcji w Czechach. Prowadzona jest również zbiórka środków na wsparcie osób, które nie będą mogły pozwolić sobie na opłacenie zabiegu.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 45/2020

Kategorie: Kraj