Aferzyści niech się nie boją

Aferzyści niech się nie boją

W Polsce brakuje woli, ochoty i narzędzi do ścigania przestępców gospodarczych Czy w polskim życiu biznesowym na zawsze już zagościła miłość do lewych interesów i przemożne pragnienie nabierania każdego, kogo się da? Mogłoby wyglądać, że wszelkie wezwania do uczciwości w działaniach gospodarczych i nagrody dla tych, co akurat nikogo nie naciągają, są jak rzucanie grochem o ścianę. Statystyki policyjne (patrz ramka) pokazują, że jeśli chodzi o przestępstwa kryminalne, stajemy się niespotykanie spokojnymi ludźmi – liczba tych złowrogich czynów od 2003 r. spadła aż o 27,9%. Natomiast na niwie ekonomicznej nasze zamiłowanie do krętactw pozostaje niemal niezmienne – liczba przestępstw gospodarczych zmniejszyła się w tym samym czasie zaledwie o 5,6%. I rzeczywiście mogłoby tak wyglądać… gdyby nie pierwszy kwartał br., który radykalnie odmienił dotychczasową tendencję – w 2008 r. liczba przestępstw gospodarczych spadła aż o 19%, a wszystkich przestępstw ogółem – o 16. Czyżbyśmy więc wyleczyli się ze skłonności do rozmaitych nadużyć i z początkiem tego roku złożyli powszechne śluby rzetelności gospodarczej, których solennie dotrzymujemy? Nie, to raczej pod rządami PO zmniejszył się zapał do ścigania przestępczości gospodarczej i złagodniało surowe oblicze fiskusa. Na przestępczym szczycie Rok 2003 jako punkt odniesienia wybrany został nieprzypadkowo. Mieliśmy wtedy w Polsce swoiste apogeum przestępczości – prawie półtora miliona przypadków podpadających pod kodeks karny. Wcześniej i później, w całym okresie po zmianie ustroju, było już lepiej. W 1990 r. popełniliśmy 883 tys. przestępstw, potem ich liczba rosła, a od 2003 r. nieprzerwanie spada. Liczba przestępstw gospodarczych też wzrastała – z 78 tys. w 1990 r. do 152 tys. w 2003. Tylko potem jakoś nie chciała spadać – aż do bieżącego roku. Najczęstsze rodzaje tej przestępczości to wyłudzanie kredytów i niepłacenie ich, ukrywanie majątku przed wierzycielami, rozmaite oszustwa biznesowe, unikanie płacenia cła, handel podrabianym towarem i kradzionym oprogramowaniem, poświadczanie nieprawdy w dokumentach gospodarczych, nadużycia przy rozstrzyganiu i organizowaniu przetargów (choć tu mamy do czynienia z bytem wirtualnym – na nadużycia przetargowe skarży się bardzo wielu przedsiębiorców, ale sprawy te praktycznie nie trafiają do sądów). I oczywiście wszelkie przekręty podatkowe. Statystyka ma dwa końce Statystyki przestępczości są o tyle mylące, że nigdy nie wiadomo, czy to, iż ujawniono więcej czynów zabronionych, jest wynikiem tego, że i popełniono ich więcej – czy raczej tego, że skuteczniejsze są organa ścigania i wymiar sprawiedliwości. Klasyczny przykład to korupcja: w latach 2005-2007 liczba takich spraw toczących się przed polskimi sądami wzrosła aż 15-krotnie (osiągając wszakże mizerną liczbę zaledwie 170 spraw). Nie znaczy to, że wręczyliśmy 15 razy więcej łapówek. Statystyki już nie sądowe, lecz policyjne pokazują nieco inny obraz – w 2005 r. stwierdzono ponad 6 tys. przypadków korupcji, a w 2007 prawie 10 tys. Przyrost znacznie niższy, ale także imponujący – i również trudno przypuścić, że tak bardzo wzrosła nasza łapówkarska aktywność. Coraz więcej funkcjonariuszy (policji i CBA) zajęło się jednak ściganiem łapówkarzy, zorganizowano wiele efektownych prowokacji – i były rezultaty. Te liczby pokazują zarazem, jak długie są postępowania w sprawach korupcyjnych i jak znikomy ich odsetek kończy się w sądach. Generalnie jednak statystyczny wzrost liczby przestępstw gospodarczych oznaczał, że i popełniano ich więcej. Tu krzywdzone były na ogół osoby fizyczne lub właściciele prywatnych firm. Jeśli padali oni ofiarą nadużyć, nie ukrywali tego. Nie istniały więc problemy ze stwierdzeniem popełnienia przestępstwa, mogły jedynie być – i były – kłopoty z udowodnieniem winy. Inaczej jest z nadużyciami podatkowymi – tylko urzędnicy skarbowi są zainteresowani, choć też nie zawsze, ich wykryciem. I dlatego notowany od 2005 r. spadek fałszerstw dokumentów podatkowych (prawie o połowę) czy unikania płacenia podatków (prawie o jedną trzecią) nie oznacza, że nasi podatnicy zrobili się aż tak uczciwi. Rzeczywiście, pomyłek podatkowych jest mniej, bo nowe przepisy umożliwiają korektę deklaracji nawet wtedy, gdy ewentualna kontrola stwierdzi nieprawidłowości. Wcześniej trzeba było od razu liczyć się z decyzją ustalającą wysokość zaległości, mandatem czy nawet skierowaniem sprawy do sądu. Coraz więcej osób – fizycznych i prawnych – korzysta też z pomocy profesjonalnych doradców, co pozwala na unikanie rozmaitych min tkwiących w nieprecyzyjnych przepisach. Możliwość popełnienia błędu zmniejszają

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 25/2008

Kategorie: Kraj