Ahoj, afgańska „przygodo”

Ahoj, afgańska „przygodo”

Jeden z „uważanych” komentatorów życia politycznego, ze szczególnym uwzględnieniem spraw zagranicznych, a jeszcze bardziej tych na odcinku wschodnim, cesarz pośrodkowizmu realnego (niemal każdy jego tekst zbudowany jest wedle stempla: lewica krytykuje pogląd, który prawica ma za złe – ja natomiast, poza zacietrzewieniem, sine ira et studio, z piedestału obiektywizmu, wedle najczystszych reguł zdrowego rozsądku tuszę, iż jest całkowicie inaczej), lakonicznie skwitował zakończenie polskiego udziału militarnego w kolejnej przegranej przez Amerykanów wojnie imperialnej, tym razem w Afganistanie: „Na jej bilans przyjdzie zapewne jeszcze czas. Nawet jeśli jednak tej wojny nie udało się wygrać, to był to jeden z tych konfliktów, w którym trzeba było wziąć udział. Z punktu widzenia naszych sił zbrojnych była to wielka lekcja i oby doświadczenie oficerów i żołnierzy, którzy nauczyli się, czym się różni wojna od siedzenia za biurkiem, nie poszło na marne”. Do oceny politycznej się nie zbliżył, dołączył natomiast spis imion i nazwisk polskich żołnierzy, którzy w Afganistanie zginęli. „To doświadczenie miało swoją wysoką cenę”. Dla tych, co zginęli na marne – cenę najwyższą. Bilansu żadnego nie będzie, bo z kolejnych wojen, które po 1945 r. USA toczą niemal bez przerwy, jankesi nie tyle nie wyciągają wniosków, ile z tego niewyciągania

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2021, 29/2021

Kategorie: Felietony, Roman Kurkiewicz