Al-Kaida zdobywa Syrię

Al-Kaida zdobywa Syrię

Islamscy fanatycy mają przewagę wśród rebeliantów W Syrii leje się krew. Według danych ONZ, od wybuchu wojny domowej w marcu 2011 r. zginęło 60 tys. ludzi, a 600 tys. ratowało się ucieczką za granicę. Obie strony konfliktu splamiły się niezliczonymi okrucieństwami. Codziennie dochodzi do wielu gwałtów, rabunków, podpaleń i morderstw. Przyszłość rysuje się w czarnych barwach. Reżim prezydenta Baszara al-Asada, wspierany przez armię i mniejszości etniczne, broni się zaciekle – walczy przecież o życie. Wśród rebeliantów zdobywają przewagę islamscy fanatycy, często związani z Al-Kaidą. Zamierzają ustanowić w Syrii kalifat i wprowadzić prawo koraniczne. Głoszą, że będą walczyć także po obaleniu dyktatora, dopóki nie osiągną celu. „Syria będzie państwem islamskim. Nie zgodzimy się na nic innego. Zdecydowanie odrzucamy sekularyzm i demokrację. Wystąpimy przeciw każdemu, kto stanie nam na drodze, nawet jeśli to będą powstańcy czy rewolucjoniści”, zapowiedział dżihadysta o imieniu Chattab. Syryjskim powstańcom udzieliły poparcia USA, Arabia Saudyjska i związane z nią państewka Zatoki Perskiej. Według niektórych informacji, rebeliantów szkolą komandosi z sił specjalnych USA, Wielkiej Brytanii i Kataru. Katar wysłał powstańcom liczne transporty broni. Reżim Asada był represyjny, łamał prawa człowieka i okrutnie tłumił ogniska oporu. Prowadził jednak politykę niezależną od Stanów Zjednoczonych. Gniew amerykańskiego supermocarstwa wywołała planowana przez Damaszek budowa rurociągu z Iranu przez Irak do Syrii, jako sprzeczna z interesami zachodnich koncernów naftowych. Kiedy także Syrię ogarnęła arabska wiosna i wybuchło powstanie przeciwko rządom autokraty, politycy w Waszyngtonie, Londynie, Rijadzie i Tel Awiwie liczyli, że Asad zostanie zastąpiony przez innego „mocnego człowieka” z armii, bardziej uległego wobec Zachodu. Nadzieje te zapewne się nie spełnią. Wśród rebeliantów coraz większe wpływy zdobywają islamiści z organizacji Dżabhat al-Nusra (Front Obrony, pełna nazwa to Front Obrony Ludności Lewantu). W grudniu 2012 r. USA wpisały ją na listę ugrupowań terrorystycznych i uznały za tożsamą z Al-Kaidą Iraku. Według ocen londyńskiej fundacji Quilliam, zajmującej się badaniem terroryzmu, Dżabhat al-Nusra rzeczywiście wywodzi się z Al-Kaidy Iraku, na której czele stał Jordańczyk Abu Musab al-Zarkawi. Zanim zginął w 2006 r., zorganizował serię zamachów przeciwko Amerykanom oraz szyitom i innym „wrogom islamu” nad Eufratem i Tygrysem. W irackiej Al-Kaidzie było wielu bojowników z Syrii. Kiedy w tym kraju wybuchła rebelia przeciw reżimowi Asada, wrócili, aby wziąć w niej udział. W lutym 2012 r. Ajman al-Zawahiri, po śmierci Osamy bin Ladena przywódca Al-Kaidy, wezwał wszystkich muzułmanów do wsparcia syryjskiej rebelii. Wielu dżihadystów posłuchało. Z pewnością we Froncie Obrony jest wielu ludzi Zarkawiego. Przywódca pokazuje się tylko w masce. Występuje pod pseudonimem Abu Muhammed al-Golani. Niektórzy eksperci przypuszczają, że to wysoki rangą terrorysta irackiej Al-Kaidy, być może 36-letni Syryjczyk Sulajman Chalid Darwisz, który w 1999 r. walczył w Afganistanie. Tam poznał Zarkawiego i przyłączył się do jego Al-Kaidy w Iraku. Organizował dla niej fundusze, broń i ludzi sprowadzanych szlakami przemytników z Syrii. Obecnie Front Obrony wykorzystuje te same drogi, lecz tym razem bojownicy świętej wojny podążają z Iraku do Syrii. Islamiści ścinają głowy Dr Vali Nasr, dziekan wydziału stosunków międzynarodowych Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa w Waszyngtonie, mówi: „Al-Kaida w panującym w Syrii chaosie znalazła znakomite warunki do stworzenia struktury organizacyjnej, rekrutowania nowych ludzi i prowadzenia wszelkiego rodzaju operacji”. Dżabhat al-Nusra ma 5-7 tys. bojowników. Nie jest najliczniejszym ugrupowaniem syryjskich rebeliantów, za to najsprawniejszym i najlepiej uzbrojonym. Dysponuje nawet rakietami przeciwlotniczymi. Front dokonał już ok. 600 ataków. Jego specjalnością są zamachy samobójcze z użyciem samochodów pułapek. W Damaszku i Aleppo straciły w nich życie dziesiątki osób, często cywilów niemających nic wspólnego z reżimem Asada. Jeńcom i osobom uznanym za niewiernych bądź zdrajców islamiści ścinają głowy. „Al-Nusra to tacy ludzie, którzy mogą ogłosić heretykiem najpobożniejszego duchownego i zabić go na środku meczetu tylko dlatego, że nie podziela ich poglądów”, oskarża pewien przywódca rebeliantów. W szeregach Frontu znaleźli się mudżahedini z niemal całego świata islamu – Czeczeni, Ujgurowie z chińskiego regionu Sinkiang,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2013, 2013

Kategorie: Świat