Albania – piękno w pigułce

Albania – piękno w pigułce

TIRANA, ALBANIA, SEPTEMBER 29, 2019: People are strolling in front of the Skanderbeg memorial and Ethem Bey mosque in Tirana, Albania

Słoneczne lato w Kraju Orłów to gwarancja dzikiego piękna i autentyczności, z duchem komunistycznego totalitaryzmu w tle   Przez dziesięciolecia wiedza o tym państwie w dużej mierze opierała się na niesprawdzonych przeciekach. Albania, nazywana Koreą Północną Europy, przez cztery dekady pozostawała w nawet większej izolacji, a wyjazd do Kraju Orłów, jak Albańczycy mówią o ojczyźnie, był niemożliwy. Dziś gościnni mieszkańcy robią wiele, by przyciągać turystów. W przypadku Polaków i odwiedzających z naszej części Europy ich starania przynoszą efekty. Zachód, pamiętający niedawną totalitarną przeszłość Albanii, wciąż jest nieco nieufny. Ten niewielki kraj (28 tys. km kw.), mniejszy od województwa mazowieckiego, zamieszkany przez niecałe 3 mln osób, zadziwia różnorodnością pejzażu, klimatu, architektury i historycznej spuścizny. Położona w sercu Bałkanów Albania graniczy z turystycznymi konkurentami: Grecją, Macedonią Północną, Kosowem i Czarnogórą. Historia Albanii zaczyna się już w starożytności. Pierwsi byli tam Ilirowie, potem pojawili się Trakowie. Od II w. p.n.e. tereny Albanii weszły w skład imperium rzymskiego. Potem stanowiły część Bizancjum. W XV w., podobnie jak całe Bałkany, Albanię podbili Turcy. Osmanowie pozostawali tam aż do roku 1912 (powstanie niepodległej Albanii). Pod koniec II wojny światowej władzę przejęła Albańska Partia Pracy z Enverem Hodżą na czele. Dyktatura tego satrapy zrujnowała Albanię. Szybko stała się ona najbiedniejszym krajem Europy. Dopiero śmierć Hodży w 1985 r. i reformy początku lat 90. zaczęły powoli wyprowadzać Albanię na ekonomiczną prostą. Spuścizna po najgorszej wersji totalitaryzmu to dziś dodatkowa atrakcja turystyczno-historyczna. Gdzie bowiem indziej na każdy kilometr kwadratowy przypada sześć (!) schronów? W całym kraju jest ok. 750 tys. bunkrów. Część można zwiedzać, większość jednak pełni już inne funkcje, czasem zaskakujące: kurnika, przechowalni sieci rybackich itp. Albania, która za Hodży, w 1967 r., ogłosiła się pierwszym na świecie państwem ateistycznym, dziś szczyci się religijną tolerancją. Około połowy Albańczyków wyznaje bardzo umiarkowany islam, a katolicyzm i prawosławie – po 10%. Meczety można i warto zwiedzać, pamiętając oczywiście o zdjęciu obuwia i o nakryciu głowy przez kobiety. Do aspirującej do UE Albanii od kilku lat możemy wjeżdżać na podstawie i paszportu, i dowodu osobistego. Lot na tirańskie lotnisko im. Matki Teresy trwa niecałe dwie godziny. Do dobrze skomunikowanej z wybrzeżem stolicy dostać się możemy tanimi liniami. Zmotoryzowani na dojazd z Polski muszą poświęcić dwa dni. Tranzyt przez zjawiskowe góry Kosowa czy Czarnogóry zajmie sporo czasu. Główne albańskie drogi są w zaskakująco dobrym stanie, a gęstość ulokowanych przy nich stacji paliw, myjni samochodowych oraz restauracji czyni z Albanii europejskiego lidera. Ceny paliw są nieco wyższe niż w Polsce. Za to znacznie mniej niż nad Wisłą wydamy w albańskich restauracjach i kawiarniach, a także sklepach spożywczych. Walutą Albanii jest lek. Na przełomie czerwca i lipca za 1 euro można było dostać 107 leków. Język albański nie jest spokrewniony z żadnym językiem świata. Na szczęście coraz powszechniejsze stają się angielski i włoski. W miejscowościach turystycznych uzdolnieni językowo Albańczycy zaskoczą nas całkiem niezłą wymową… polskich słów!   Morza dla każdego   Albanię od zachodu oblewają wody dwóch ciepłych mórz – Adriatyckiego i Jońskiego. Szerokie, piaszczyste plaże znajdziemy na północy, im dalej na południe, tym więcej żwirkowych i kamienistych. 20 km od granicy z Czarnogórą leży Shëngjin. To kurort kombinat. Wokół piaszczystej plaży powstały setki hoteli, z których część to bloki z wielkiej płyty. Rodzime biura podróży rzadko oferują wyjazdy do tej miejscowości, wychodząc z założenia, że znacznie ciekawiej jest w Durrës – największym porcie, mieście ze starożytnymi zabytkami, ale i pięknymi plażami w jego południowej części. Im bardziej na południe od Durrës, tym mniej betonowej infrastruktury i więcej dzikich, nadal jeszcze piaszczystych plaż. Tę okolicę możemy polecić zwolennikom kamperów. W rejonie 120-tysięcznej Wlory poczujemy się jak w Chorwacji. Piasek zastępują kamienie (np. Orikum Beach), a wybrzeże staje się bardziej urozmaicone (półwyspy, mierzeje, zatoczki) i malownicze. Jeszcze piękniejsze krajobrazowo są okolice Dhërmi, zwane bałkańskimi Karaibami, gdzie dzikie góry stykają

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 29/2023

Kategorie: Obserwacje