Ambasadorowie za Spiżową Bramą

Ambasadorowie za Spiżową Bramą

Watykan oczekuje od polskich dyplomatów mniej pobożności, a więcej kompetencji Konkurs skoków do ambasady RP przy Watykanie tym razem odbył się przy nielicznej konkurencji i trwał krótko. Na stanowisko ambasadora komisja sejmowa zatwierdziła Hannę Suchocką, która w składającym się z przedstawicieli 150 krajów korpusie ambasadorskim akredytowanym przy Stolicy Apostolskiej będzie jedną z czterech kobiet. Pozostałe to przedstawicielki Ukrainy, Tunezji i jednego z małych krajów Ameryki Łacińskiej. Była pani premier, chociaż nie ma doświadczenia dyplomatycznego, jest dość zadomowiona w Watykanie, jako członkini prezydium Papieskiej Rady Nauki Społecznej, co zapewne pomoże jej w pełnieniu misji przy Stolicy Apostolskiej, gdzie, poza nielicznymi siostrami zakonnymi, kobiet – ani na lekarstwo. Nawet w aptece watykańskiej pracują wyłącznie bracia bonifratrzy. Od lat nie ma już formalnie watykańskiego szlabanu na akredytacje kobiet, ale są to wciąż rzadkie przypadki. Pod koniec lat 70. prezydent Mobutu postanowił ukarać papieża Pawła VI za zwrócenie przezeń uwagi na nieprzestrzeganie w Zairze praw człowieka i wysłał na ambasadora do Watykanu jedną ze swych kochanek. Watykan dał jej agrément: obawiano się prześladowań Kościoła w Zairze. Od tego czasu w Watykanie nie było żadnych problemów z dyplomatami w spódnicach. Wprawdzie w Kurii Rzymskiej zdecydowanie wolą jako rozmówców zawodowych dyplomatów, mężczyzn, i to żonatych, ale nowa pani ambasador spełnia inne ważne watykańskie kryteria: ma wysoką pozycję w społeczeństwie i jest uważana za osobę wpływową. Najlepsi do Watykanu Wszystkie liczące się kraje kierują na ambasadorów do Watykanu osoby o wielkim doświadczeniu dyplomatycznym i prestiżu politycznym. Baron Scamacca, który na Wzgórzu Watykańskim reprezentował Włochy, został potem ambasadorem w Moskwie i przy NATO. Rosja, która nawiązała stosunki dyplomatyczne z Watykanem w 1991 r., z reguły wysyła na „dwór papieski” kogoś z bliskiego otoczenia prezydenta. Najpierw był to rektor Akademii Dyplomatycznej, Jurij Karłow, potem b. rzecznik prezydenta, Walerij Kostikow. Prof. Thomas Patric Melady, wybitny amerykański dyplomata i b. rektor kilku wyższych uczelni katolickich w USA, dla którego nominacja na ambasadora przy Watykanie stała się ukoronowaniem kariery, zwykł mawiać: „Waszyngton i Watykan to dwa miejsca, w których ogniskują się najcenniejsze informacje z całego świata, niezbędne do podejmowania strategicznych decyzji”. Na pytanie, dlaczego, odpowiada w jednej ze swoich książek („The United States and the Vatican in World Affairs”, Huntington, 2000): „Stany Zjednoczone są jedynym prawdziwym supermocarstwem, a Stolica Apostolska jest jedynym suwerennym supermocarstwem moralnym”. Okolice placu Św. Piotra często wywierają bardzo silny wpływ na sposób myślenia akredytowanych tam dyplomatów. Caudillo Hiszpanii, Francisco Franco bardzo się zawiódł na swym ministrze oświaty, Joaquinie Ruizie Jimenezie, który w 1955 r., po kilku latach spędzonych w Watykanie na stanowisku ambasadora, stanął na czele ruchu chrześcijańskiej opozycji antyfrankistowskiej. Niespodziewanie długa była kariera ambasadora Wybrzeża Kości Słoniowej, pana Amichii, którego na prośbę Watykanu jego kraj pozostawił tam przez 17 lat, aby nie dopuścić do tego, by dziekanem korpusu dyplomatycznego został ambasador Taiwanu, co musiałoby wywołać kolosalne komplikacje. Poczet polskich ambasadorów Ani ostatni przedwojenny ambasador, Kazimierz Papée, ani inni dyplomaci II RP nie mieli wielkich wpływów w Kurii Rzymskiej, ale bywały wyjątki. Ksiądz prałat Meysztowicz z Wilna, wybitny intelektualista kościelny, który pełnił funkcję radcy kanonicznego naszej ambasady, był traktowany przez Piusa XII jako wiarygodne i poważne źródło informacji. Watykan, po bezprecedensowym zerwaniu przez Polskę konkordatu w 1945 r., dwukrotnie próbował nawiązać dialog z Warszawą. Po raz pierwszy w 1965 r., gdy Paweł VI wyraził pragnienie odwiedzenia Częstochowy. Spotkał się z odmową. Po raz drugi, gdy próbowano skłonić Edwarda Ochaba, który składał oficjalną wizytę we Włoszech do złożenia wizyty również w Watykanie, co było regułą, ponieważ wizyty państwowe w Rzymie zawsze łączone są z audiencją u papieża. Ochab odmówił. W 1974 r. doszło wreszcie do przełamania lodów i na czele nowo powstałej misji ds. stałych kontaktów roboczych między Polską a Watykanem stanął min. pełnomocny, Kazimierz Szablewski, a potem zastąpił go na tym stanowisku Jerzy Kuberski. Obaj zyskali w kurii szacunek i uznanie jako ludzie kompetentni i kierujący się dobrą wolą. Warto przypomnieć, że Kuberskiego, który po przywróceniu pełnych stosunków dyplomatycznych został pierwszym ambasadorem RP przy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 31/2001

Kategorie: Świat