Przeciwko globalizacji protestują ekolodzy, związkowcy, anarchiści, feministki, organizacje kościelne Przywódcy 34 państw obu Ameryk musieli obradować w Quebeku za murem długim na 3,8 km i wysokim na cztery metry. Ten “wał ochronny” miał powstrzymać niemal 30 tys. demonstrantów, którzy zjechali z całego świata. Kiedy politycy uzgadniali powołanie do końca 2005 r. ogólnoamerykańskiej strefy wolnego handlu “od Ziemi Ognistej do Alaski” (FTAA), która ma objąć 800 mln ludzi, protestujący szturmowali niezwykłą barierę, którą porównali do Muru Berlińskiego. Wielu było zamaskowanych, potrząsali czerwonymi flagami lub czarnymi sztandarami anarchistów, inni założyli w koszulki z wizerunkiem Che Guevary, Włodzimierza Lenina albo sierpa i młota. Niesiono transparenty z hasłami: “Powstrzymać wielkie koncerny” czy “Kapitalizm to śmierć”. Protestującymi kierowały różne motywy. W marszu szedł Pedro Vasquez, 30-letni kolumbijski student, który musiał uciekać z kraju z obawy o swe życie. Ośmielił się bowiem skrytykować plan pomocy amerykańskiej dla władz w Bogocie, walczących z lewacką partyzantką i handlarzami narkotyków. 39-letni Daniel Baker przybył do Quebeku z USA. Baker obawia się, że panamerykańska strefa wolnego handlu doprowadzi do zmiany tradycyjnego stylu życia w Stanach Zjednoczonych. – Jestem hodowcą soi. Rolnicy uprawiali tę roślinę przez tysiące lat. Może jednak stać się, że wielkie koncerny wyprodukują zmienione genetycznie nasiona soi, uzyskają na nie patent i będą domagać się wysokich opłat za materiał zasiewowy, co doprowadzi drobnych hodowców do ruiny. Sarah Charette, studentka z Carleton University w Ottawie, wzięła udział w manifestacji, gdyż uznała, że międzynarodowe układy handlowe zagrażają suwerenności Kanady. Dzięki nim międzynarodowe korporacje mogły podać władze kanadyjskie do sądu za przyznanie subwencji państwowej poczcie (jako sprzeczne z zasadami wolnej konkurencji). – Nie podoba mi się, że firmy mogą oskarżać rząd za to, że chce pomóc ludziom – mówiła Sarah. W protestach uczestniczyły związki zawodowe, organizacje ekologiczne, zwolennicy meksykańskiego ruchu zapatystów, walczącego w obronie praw dyskryminowanej przez władze ludności indiańskiej, feministki, studenci, obrońcy praw człowieka, zwolennicy “alternatywnego handlu”, przedstawiciele drobnych rolników i rodzimych ludów Ameryki (Indian i Eskimosów), a nawet ugrupowania kościelne. Moralnego wsparcia udzielił im arcybiskup Quebeku, Maurice Couture, który przypomniał, że pierwszeństwo powinny mieć nie kapitał, lecz godność ludzka, wartości demokratyczne i ochrona środowiska naturalnego. Oczywiście, nie zabrakło anarchistów, trockistów czy “postępowych komunistów”, uważających, że tylko zmiażdżenie kapitalizmu zapewni ludzkości szczęśliwy żywot i zagwarantuje prawa biednym. Poważniejsze ugrupowania odrzucające FTAA skupiły się w koalicji Socjalny Alians Hemisfery. W skład Aliansu wchodzą: Zrzeszenie na rzecz Odpowiedzialnego Handlu (USA), Latynoamerykańska Konfederacja Organizacji Rolniczych, Inicjatywa Cywilna Integracji Ameryki Środkowej, Interamerykańska Organizacja Robotników oraz inne organizacje. W wydanym oświadczeniu Alians odrzucił projektowaną strefę wolnego handlu, nazywając ją rasistowską, seksistowską i destrukcyjną dla środowiska naturalnego. FTAA jest w rzeczywistości “kartą wolności dla inwestorów”, która stawia ich interesy gospodarcze ponad demokracją i prawami człowieka. Wolny handel zwiększy tylko i tak już ogromne nierówności między biednymi a bogatymi. Połowa z 800 mln mieszkańców obu Ameryk oraz Karaibów żyje w nędzy. Południe zadłużone jest wobec Północy na 790 mld dol. Na Północy skoncentrowany jest kapitał, technologie. Strefa wolnego handlu zmusi biedne kraje do zwiększania eksportu kosztem lokalnych społeczności i miejscowych potrzeb. Dojdzie też do dalszej “feminizacji biedy”. – Już teraz w fabrykach zbudowanych przez amerykańskie koncerny tuż za meksykańską granicą, kandydatki do pracy muszą przechodzić obowiązkowe testy ciążowe. Kobieta, u której wynik będzie pozytywny, nie ma szans na zatrudnienie – mówi Bob Jeffcott z Toronto z ugrupowania Maquila Solidarity Network. O przyszłość obawiają się Eskimosi i Indianie. W strefie wolnego handlu mogą utracić swą kulturę i prawa do tradycyjnego, zbiorowego użytkowania gruntów i wód. – Jesteśmy zdecydowani walczyć w obronie naszych praw – powiedział Matthew Coon Come, naczelny wódz wszystkich szczepów Indian Kanady. Protesty w Quebeku są kolejnym sukcesem antyglobalistów, którzy po raz pierwszy zorganizowali burzliwe manifestacje podczas konferencji Organizacji Handlu Światowego w Seattle. Antyglobaliści, organizujący się za pomocą Internetu, są agresywni
Tagi:
Krzysztof Kęciek









