Architektura bezpieczeństwa

Architektura bezpieczeństwa

Władze europejskich metropolii szukają nowych sposobów, aby ochronić mieszkańców przed terrorystami Kolejny zamach, kolejna tragedia. Tym razem w Hiszpanii. Na lubianym barcelońskim bulwarze Las Ramblas samochód wjechał w tłum ludzi. Kilka godzin później doszło do podobnego ataku w katalońskiej miejscowości Cambrils. W piątek policja informowała o 13 ofiarach śmiertelnych i ponad 100 rannych. Do zamachu przyznało się Państwo Islamskie. I wszyscy ponownie się zastanawiają: jak można zapobiec takim straszliwym atakom i jak zabezpieczyć przed nimi miasta. Burmistrzowie Berlina, Paryża i Londynu ubiegają się o nowe środki prewencyjne, które mają zapewnić mieszkańcom maksymalne bezpieczeństwo przy jednoczesnym nienaruszaniu dotychczasowej swobody prywatnej. Próbują przeorganizować pejzaż miast i przygotować się do walki z nieobliczalnym terrorystą. Bo ten może być wśród nas, nawet w sąsiednim mieszkaniu. W ostatnich latach ten trend się nasilił. Jako cele ataków terroryści wybierają coraz częściej większe miasta, które gwarantują anonimowość i szybką ucieczkę. Berlin, Londyn i Paryż są dla zamachowców idealne. Eksperci do spraw bezpieczeństwa pracują więc od lat nad nowymi rozwiązaniami mającymi zapobiec np. atakom przy użyciu ciężarówek. Z drugiej strony można skutecznie zabezpieczyć główne arterie komunikacyjne i deptaki, ale trudno nadzorować każdą uliczkę. Jak zapobiec takim zamachom, jak ostatnio w Hamburgu, gdzie w dzielnicy Barmbek islamista nieoczekiwanie wyjął w sklepie nóż i zaatakował klientów? Jak udaremnić zamach na przedmieściach Paryża, gdzie kierowca wjechał w grupę żołnierzy? Terroryści nie śpią, tylko doskonalą swoje metody. – Na celowniku zamachowców znalazły się teraz woda, żywność, leki i energia. Nie chcę siać paniki, ale przypuszczam, że najgorsze dopiero przed nami – uważa Andreas Geisel, senator do spraw wewnętrznych w Berlinie z ramienia SPD. Europejskie metropolie w zawrotnym tempie zmieniają oblicze. Nowe budynki są już stawiane inaczej, przeważnie z betonu wytrzymałego na bomby. Na ulicach montuje się setki kamer monitorujących coraz bardziej oświetlone nocami miejsca. Przed wejściami do metra, muzeów oraz restauracji stoją panowie z wykrywaczami metali, a na dworcach, rynkach, w halach koncertowych i w parkach chodzą policjanci z psami tropiącymi. Płoty, słupki, polery Bodaj najbardziej widoczne zmiany zaszły w Londynie. Nie ma na Zachodzie takiego miasta, które po kolejnych zamachach tak dalece zmieniłoby swój krajobraz urbanistyczny. Już w latach 90. brytyjską metropolię otoczono tzw. żelaznym pierścieniem (Ring of Steel), który przebiegał wzdłuż historycznego muru twierdzy zbudowanej przez Rzymian. Koniec XX w. był trudnym okresem, w którym Wielka Brytania rozrywana była sprzecznymi dążeniami mieszkających na jednej wyspie Anglików i Irlandczyków (IRA). Przez jakiś czas Londyn stał się niemal fortecą, do miasta można było wjechać jedynie w siedmiu miejscach przypominających bramy wjazdowe. Dziś głównym elementem nadzoru nad Tamizą jest monitoring. Londyńskie kamery są w stanie uchwycić każdy numer rejestracyjny samochodu i twarz każdego przechodnia. Eksperci zakładają, że stolicę Anglii obserwują obiektywy ok. 400 tys. kamer (jedna na 20 osób). Najbardziej znane zabytki, ulice oraz promenady otoczone są masywnymi słupkami, płotami, polerami i betonowymi blokadami. Aby jednak nie powstało przejmujące wrażenie zabunkrowania, brytyjskie służby współpracują z architektami, którzy wymogi podwyższonego bezpieczeństwa uszlachetniają urbanistycznymi smaczkami. Już teraz nad Tamizą widać wplecione w miejski pejzaż atrakcyjne architektonicznie elementy ochronne. Słowem: zielone wyspy zamiast zwykłych ścian, betonowe baseny zamiast blokad, masywne donice zamiast polerów, drzewa zamiast słupków. Mimo to owe zakamuflowane środki prewencyjne nie mogły nie odbić się na nastrojach Brytyjczyków. Znajomy z Londynu mówi o urbanistyce lęku. Przede wszystkim należy zapytać, czy te wszystkie środki pomogły, wziąwszy pod uwagę, że w marcu islamista bez większych trudności mógł wjechać na zaludniony Westminster Bridge, a w czerwcu dwaj terroryści potrącili przechodniów na London Bridge, po czym zaatakowali ludzi nożami na pobliskiej Stoney Street. A w tym miejscu zainstalowane są setki kamer. – W mediach widzimy tylko te przypadki, które z punktu widzenia zamachowców się powiodły. Nie słyszymy natomiast nic o zamachach, które służby udaremniły. W ostatnich czterech latach 13 zaplanowanych ataków nie doszło do skutku, głównie dzięki znakomitej współpracy włodarzy miast, służb,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2017, 34/2017

Kategorie: Świat