Argentyna zmienia język

Argentyna zmienia język

Dla dziewczyn z ubogich dzielnic ważne są nie nowe litery na końcu wyrazu, tylko gwałty i przemoc w rodzinie

Korespondencja z Argentyny

– Mówili: a teraz wszyscy uczniowie zrobią to czy tamto – wspomina psycholożka Ana. – I już wówczas brzmiało mi to jakoś dziwnie. Przecież ja nie jestem uczniem, jestem uczennicą.

Dziś Argentyna szuka języka, który nie umacniałby dominacji mężczyzn nad resztą społeczeństwa. Zaczęło się w pierwszych miesiącach 2015 r., gdy w argentyńskich mediach zawrzało z powodu powtarzających się przypadków zabójstw kobiet. 16 marca znaleziono ciało nastolatki, ofiary brutalnego gwałtu, ukryte w worku na śmieci. 10 dni później w Buenos Aires zorganizowano pierwszą masową manifestację w obronie życia kobiet. Od tego momentu ruch feministyczny w Argentynie rósł jak kula śniegowa, włączając do dyskusji kolejne elementy życia społecznego. W tym język. Cztery lata później, w październiku 2019 r., zwycięstwo w wyborach prezydenckich i parlamentarnych zapewniło sobie ugrupowanie Frente de Todos, Todas y Todes, czyli front, w którego skład mieliby wschodzić wszyscy (todos), wszystkie (todas) i – no właśnie, co znaczy todes?

Todes, czyli wszystko

W języku hiszpańskim tak jak w polskim przeważa użycie męskich form tytułów czy zawodów. Słyszymy więc o profesorach podpisujących list otwarty czy o lekarzach walczących z pandemią, tak jakby w skład obu grup wchodzili jedynie mężczyźni. Specjaliści od gramatyki powiedzą, że z definicji grupy mieszane kobiet i mężczyzn określa się formą męskoosobową. A co w przypadku liczby pojedynczej?

W Ameryce Południowej fakt dominacji mężczyzn w języku wypłynął wraz z dojściem do władzy partii lewicowych. W legendarnych wielogodzinnych przemówieniach Hugo Chávez (zmarły w 2013 r.) zwracał się do „obywatelek i obywateli”, do „profesorek i profesorów”. Drwiono więc, przedrzeźniając prezydenta: witamy wszystkich i wszystkie, którzy jechali do nas autobusem i autobusą przez całą dobę i cały dób.

Uwaga krytyków była o tyle słuszna, że wymienianie podwójnie wszystkich grup społecznych to męcząca nadmiarowość w mowie i w piśmie. Co więcej, jak zauważa socjolożka Sol Minoldo, jedna z głównych aktywistek na rzecz zmiany języka w Argentynie, taki sposób wypowiadania się zakłada, że różnorodność płciową człowieka można zredukować do mężczyzny albo kobiety. A co z osobami transpłciowymi lub tymi, które nie identyfikują się z żadną płcią?

W przypadku pisowni rozwiązanie okazało się stosunkowo łatwe. W języku hiszpańskim przeważająca część rzeczowników rodzaju męskiego kończy się na o (jak carpintero – stolarz czy ministro – minister). Odpowiednie określenia dla rodzaju żeńskiego różnią się jedynie ostatnią literą, o zamienia się więc na a (jak carpintera – stolarka i ministra – ministra, pani minister). Aby zaoszczędzić sobie powtarzania, a jednocześnie uwzględnić inne tożsamości płciowe, najpierw zamieniono ministros y ministras na ministr@s. Wkrótce symbol @ jako dyskusyjny zastąpiono x ministrxs, médicxscarpinterxs.

Termin ministrxs moglibyśmy odnieść do rady ministrów, bez względu na to, czy zasiadają w niej mężczyźni, kobiety czy osoby nieidentyfikujące się z żadną z dwóch płci. No dobrze, tylko jak to wymówić? Pytanie jest zasadne, a propozycja rozwiązania zaczęła się rozpowszechniać w argentyńskich środowiskach akademickich w 2018 r. Hiszpański, w przeciwieństwie do polskiego, nie posługuje się rodzajem nijakim. A gdyby tak zaczął się posługiwać, wykorzystując nijakie e? Tak powstało todes, które w odróżnieniu od męskiego todos (wszyscy) i żeńskiego todas (wszystkie) ma uwzględniać każdy możliwy rodzaj płciowy.

Ale czy tak głęboka rewolucja językowa jest rzeczywiście potrzebna? Chodziłoby przede wszystkim o to, aby szerokie grupy społeczne nie czuły się usunięte w cień i zmarginalizowane przez język. Z tego względu określanie wszystkich jako todes nazywa się językiem włączającym.

Język tworzony jest na potrzeby rzeczywistości, w której funkcjonuje. To dlatego w języku prekolumbijskich Guarani mamy tyle słów nazywających zieleń w amazońskiej dżungli. Ale nie tylko rzeczywistość kształtuje język, bo i nasze postrzeganie rzeczywistości okazuje się warunkowane językiem. Lera Boroditsky z Uniwersytetu Stanforda wyselekcjonowała grupę rzeczowników o przeciwnych rodzajach gramatycznych w niemieckim i hiszpańskim. Następnie poprosiła osoby, dla których były to języki ojczyste, o przypisanie cech wybranym rzeczownikom. Otóż cechy podawane przez respondentów miały silny związek z cechami typowymi dla określonych płci. Most, który w języku niemieckim jest rodzaju żeńskiego (die Brücke) opisywano jako piękny, elegancki, smukły i delikatny. W języku hiszpańskim (el puente, rodzaj męski) określono go jako wielki, mocny i trwały.

Redaktoro i czytelniko

Wspomniane ministres, carpinteres czy todes po hiszpańsku nie brzmią zbyt dobrze, podobnie jak po polsku nie brzmiałyby dobrze niemęskie i niedamskie redaktoro bądź czytelniko. Użycie obojętnych płciowo form ogranicza się więc właściwie do kręgów akademickich największych miast – studentów i wykładowców nauk humanistycznych z Buenos Aires, Tucumánu albo Rosario. W języku włączającym nadaje się niektóre programy w uniwersyteckim radiu w Córdobie, a Uniwersytet Patagoński w Comodoro Rivadavia umożliwia pisanie zadań praktycznych, egzaminów i prac magisterskich z zastosowaniem form bezpłciowych. Tymczasem przeważająca większość Argentyńczyków patrzy na to jak na ciekawostkę i uznaje za wydziwianie. Dla dziewczyn z ubogich dzielnic problemem nie jest litera o czy e na końcu wyrazu, ich świat to gwałty na ulicy i przemoc w rodzinie. – Język włączający paradoksalnie okazuje się językiem ekskluzywnym, językiem elity – zauważa José María Gil z Uniwersytetu w Mar del Plata.

Hiszpańska Akademia Królewska (Real Academia Española, RAE), czyli instytucja zajmująca się regulacją języka hiszpańskiego i tworzeniem popularnego słownika online, również wypowiada się negatywnie. Ale dla Sol Minoldo zdanie akademii w tej sprawie nie ma znaczenia. Socjolożka tłumaczy, że rolą RAE jest nie tyle wyznaczanie reguł i określanie, w jaki sposób należy mówić, ile opisywanie, w jaki sposób mówi się w rzeczywistości. Bo język ewoluuje i gdy pewna grupa osób zaczyna używać jakiegoś wyrażenia, i to użycie się utrzymuje, RAE musi dołączyć nowe określenie do słownika.

– Ale to nie jest inicjatywa oddolna – przekonuje José Luis Moure, przewodniczący Argentyńskiej Akademii Literatury, w oficjalnym komentarzu w sprawie języka włączającego. – Mamy do czynienia nie z rozwijającą się powoli i stopniowo potrzebą ekspresji ze strony dużej społeczności, ale z odgórną propozycją stosunkowo niewielkiej grupy przedstawicieli klasy średniej, która chce narzucić swój pomysł zmian społecznych i uwidocznić to w języku.

Moure dodaje, że co prawda chodzi o jak najbardziej słuszne propozycje zmian społecznych – równouprawnienie kobiet, mężczyzn i innych tożsamości płciowych – ale tego typu modyfikacje języka nie są najlepszą drogą do celu. Według José Maríi Gila do zmiany mentalności nie wystarczą odgórne zmiany w języku, bo jeśli ktoś nie szanuje drugiego człowieka, nie będzie go szanował bez względu na ostatnią samogłoskę w todxs. Niemniej jednak Gil dodaje: – Wierzę, że tego typu dyskusje świadczą o tym, że żyjemy w społeczeństwie coraz bardziej wolnym i różnorodnym, i że któregoś dnia nie trzeba już będzie uciekać się do eksperymentów gramatycznych, by promować takie wartości jak równouprawnienie czy demokracja.

Prezydentka ze sprzątaczką

A dyskusji nie brakuje: że kłuje w uszy, że to kwestia przyzwyczajenia, że to niepotrzebne, a że komu to przeszkadza. Wśród mniej rewolucyjnych propozycji jest wymienne stosowanie form męskiej i żeńskiej, zależnie od sytuacji – jeśli w klasie mamy więcej dziewczynek niż chłopców, dlaczego by nie zwracać się do wszystkich per uczennice?

Gdy w grudniu 2007 r. Cristina Fernández de Kirchner wygrywała prezydenturę w Argentynie, była pierwszą kobietą w historii kraju wybraną na ten urząd w wyborach powszechnych. Pojawiła się wówczas wątpliwość językowa, czy Fernández została prezydentem czy prezydentką. Na łamach argentyńskiego dziennika „Clarín” Patricia Kolesnicov przytacza jedną z dyskusji na ten temat z udziałem pisarki Claudii Piñeiro. Pewien mężczyzna upierał się, że prezydentka jest tworem niepoprawnym, a słowo prezydent z definicji może się odnosić i do mężczyzny, i do kobiety. Piñeiro miała odpowiedzieć: „Sprzątaczka też jest niepoprawne? A może prezydentka – nie, a sprzątaczka – i owszem?”.

Fot. AP/East News

Wydanie: 19/2020, 2020

Kategorie: Obserwacje

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy