Sen o Niemenie – rozmowa z Krzysztofem Magowskim

Sen o Niemenie – rozmowa z Krzysztofem Magowskim

Rodzina, jakich wiele

Nie licząc pierwszych kadrów, kiedy pokazuje pan kibiców Legii intonujących „Sen o Warszawie”, zaczyna pan klasycznie od Starych Wasiliszek, pod Lidą na Białorusi. Co to za miejsce? Podobno od trzech lat w tym domu jest jedyne na świecie muzeum Niemena.

– Wrażenie przygnębiające, bo akurat od paru lat wycina się tam drzewa. W dodatku zima, tuż przed świętami, gdzieniegdzie tylko plamy śniegu. Ale powiedziałem sobie, że nie będę pokazywał syfu, ja pokazuję małą ojczyznę polskiej rodziny. Głównie są więc szerokie plany. Robiłem film o muzyku, a on kochał te strony. Ludzie tam Niemena wspominają bardzo miło, tylko że jest ich coraz mniej. Stare Wasiliszki się wyludniają. To polska miejscowość, z polskim księdzem. I potężny kościół, tyle że wszystkich wiernych można pomieścić w jednej kaplicy. Pustawo.

W filmie pokazuje pan też szkołę Niemena w Grodnie. Serdeczne przyjęcie?

– Bardzo ciepłe. W Grodnie jest dwumyślenie – oficjalne i nieoficjalne. Ale przede wszystkim pomogły nam władze. Jestem za to Białorusinom bardzo wdzięczny.

Gdzie pan się spotkał z rodziną Czesława Niemena?

– Najpierw z siostrą Jadwigą w Kołobrzegu. Przez wiele lat śpiewała w chórze kolegiaty kołobrzeskiej, zresztą tuż obok nadal mieszka. To ludzie ze wschodu, bardzo serdeczni, pani Jadwiga chętnie opowiadała o rodzinie Wydrzyckich. Szybko odkryłem, że ta rodzina dzieliła losy czterech milionów Polaków, którzy ze wschodu po wojnie wrócili do Polski. Nie można zrozumieć postaci Niemena bez tej rodzinnej paleontologii. Tej słowiańskiej urody przede wszystkim. Tego konsekwentnego unikania polityki. Ojciec go tego uczył – kilkunastoletni Czesław za nic nie chciał się zapisać ani do pionierów, ani do komsomołu. Nigdy tego nie zrobił.

Ani do radzieckiej armii, o czym mi mówił przed laty w wywiadzie. Dlatego namawiał rodziców na powrót.

– Był motorem ich powrotu. Już po zdjęciach dostałem list od Jurka Wydrzyckiego, stryja Niemena, który wyjechał z Białorusi w 1946 r. i zamieszkał w Świebodzinie. Napisał, że Czesław już wcześniej prosił o wyzyw, czyli zaproszenie, bo rodzina nie bardzo chce wracać, ale on by wrócił. Chciał się stamtąd wyrwać. Ostatecznie wyjechali razem z ostatnią falą repatriacyjną w 1958 r. A w przeddzień Czesław się ożenił…

…z Marią Klauzunik, która na zdjęciach pojawia się w filmie. Dowiedział się pan, dlaczego pobrali się bez wiedzy rodziców?

– Nie. I pani Jadzia też nie wie. Maria była jego chórzystką i wielką miłością. Potem miała kłopoty z wyjazdem, bo nie nosiła nazwiska Wydrzycki, a oczywiście łatwiej było wyjeżdżać ludziom o nazwiskach z końcówkami -cki i -ski. Przyjechała do Polski dopiero rok później. Najpierw zamieszkali w Białogardzie, tam, gdzie była baza wojskowa i gdzie jest pochowany ojciec Niemena – mam te zdjęcia, ale nie weszły do filmu. Czesława ciągnęło do Gdańska, ona też miała tam rodzinę, poszła w Gdańsku do szkoły pielęgniarskiej. Wkrótce urodziła się ich córka, też Maria. Rozstali się, bo on nie zarabiał, a ona chciała, żeby poszedł do „normalnej” roboty.

Strony: 1 2 3 4 5

Wydanie: 2014, 48/2014

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy