Artysta „osobny”

Artysta „osobny”

Nieobecny w Polsce od roku 1967, mieszkający na stałe w Lund, dokąd pojechał na zaproszenie miejscowej Konsthall, wszechstronnie uzdolniony artysta plastyk i fotografik – Marek Piasecki – ukończył właśnie 75 lat. Prawie zapomnianego w ojczyźnie Piaseckiego wspomniała przed kilku laty krakowska galeria Starmach, a następnie prestiżową wystawą, na przełomie lat 2008/2009, Narodowa Galeria Sztuki Zachęta. Piasecki urodził się w Warszawie. Po upadku powstania trafił do Krakowa, gdzie po maturze rozpoczął studia z historii sztuki. Ale po dwóch latach zrezygnował – jak bowiem pisze jeden z jego recenzentów – nie interesowało go naukowe opisywanie twórczości innych, lecz własna ekspresja artystyczna. Od lat 50. uczestniczył we wszystkich ważniejszych prezentacjach polskiej sztuki współczesnej. Od roku 1957 był członkiem Grupy Krakowskiej. W latach 1958-1962 pracował jako fotoreporter i ilustrator „Tygodnika Powszechnego”. De facto samouk, swoje osiągnięcia artystyczne zawdzięcza wyłącznie nadzwyczajnej wrażliwości. Jako fotograf realizował koncepcje reportażu metaforycznego, posiada też w swoim dorobku fotografie dokumentalne, m.in. z pierwszych spektakli teatru na Tarczyńskiej Mirona Białoszewskiego, z którym się przyjaźnił, oraz szereg portretów. Jako grafik, malarz czy rzeźbiarz, autor obiektów i instalacji reprezentuje nurt surrealistyczny. Ale są jego biografowie, którzy twierdzą, że genezy jego działań w innych dziedzinach sztuki należy szukać w jego twórczości fotograficznej. Punktem wyjścia artysty jest bowiem wnikliwa obserwacja realnego świata: polskiej prowincji, niereprezentatywnej przestrzeni miejskiej, spontanicznych zachowań dzieci itp. Równolegle Piasecki kreuje inne światy, buduje dla swego użytku „przestrzeń emocjonalną”. W tym miejscu wymienić należy koniecznie cykl fotografii lalek, a także malarstwo z elementami techniki heliograficznej, kolażu i techniki reliefowej oraz konstrukcje przestrzenne, tzw. skrzynki, rzeźby w drewnie, metalu i szkle. Wystawa w Zachęcie nosiła nazwę „Fragile”, co po francusku znaczy łamliwy, kruchy. Rzeczywiście trudno byłoby wymyślić tytuł bardziej adekwatny. Czy tylko jednak dla twórczości artysty, czy też może także dla jego osobowości? Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2010, 2010

Kategorie: Kultura