„Panny z Awinionu” – eksperyment Pabla Picassa Artyści, galerzyści, kolekcjonerzy, znajomi stawiali oczy w słup przed obrazem, który zaprezentował im Pablo Picasso w pracowni. Zachodzili w głowę: czy artysta postradał zmysły? Georges Braque porównał patrzenie na dzieło do jedzenia, zamiast zwykłych potraw, pakuł polanych naftą. Siergiej Szczukin załamywał ręce, że taki mistrz jest stracony dla francuskiego malarstwa. W pewnym sensie ze stwierdzeniem tym zgadzał się Guillaume Apollinaire, wyrokując, że Picasso dokonał morderstwa na samym sobie ze świadomością i metodycznością wielkiego chirurga. Podobny wątek, choć w odmiennym tonie, podjął André Derain. Przyznał, że nie zdziwi się, jeśli kiedyś Picasso zostanie odnaleziony za obrazem z pętlą zaciśniętą wokół szyi. Henri Matisse wydał opinię bez przebierania w słowach. Mówił o szkaradnych dziwkach i ośmieszeniu sztuki nowoczesnej. Wygrażał, że znajdzie sposób na trafienie-zatopienie Picassa. Natomiast Gertrude Stein, chociaż z akrobacjami językowymi była za pan brat, zabrakło na widok płótna słów. Mimo że twórca pokazał „Panny z Awinionu” publiczności obeznanej z nowatorskimi sztuczkami sztuki, prowokowały one od pierwszego wejrzenia. Tym bardziej że dotąd malarstwo Picassa zdawało się podążać w zadowalającym wszystkich zainteresowanych kierunku. Jego zdolności dawały o sobie znać, jeszcze zanim odrósł od ziemi (urodził się w 1881 r.). Według legendy nauczył się rysować, zanim nauczył się mówić. (…) Uważa się, że w Maladze, krainie dzieciństwa, tkwią korzenie przyszłej twórczości Picassa. Jednak dla poprawy warunków materialnych rodzina przeprowadziła się wkrótce do La Coruñi, gdzie ojciec otrzymał posadę w szkole średniej. Trudności finansowe nie zahamowały rozwoju talentu Pabla, który jako 13-latek miał już za sobą zajęcia w pracowni odlewów gipsowych i rysowania z natury w miejscowej Szkole Sztuk Pięknych. I jeszcze podnosił poziom umiejętności, bez ustanku ćwicząc w domu. Pod kierunkiem ojca przystąpił do malowania pierwszych olejnych portretów modeli. W 1895 r., w wyniku kolejnej rodzinnej pielgrzymki za pracą, został uczniem Szkoły Sztuk Pięknych w Barcelonie. A wkrótce zaczął wystawiać, wzbudzając uznanie jurorów. Po dwóch latach przeniósł się do Akademii Sztuk Pięknych w Madrycie, należał jednak do studentów, którym z konserwatywnymi profesorami było nie po drodze. Od przyswajania prawideł akademickich wolał samodzielne przyswajanie obrazów starych mistrzów w Muzeum Prado. Do serca przypadł mu zwłaszcza Diego Velázquez. Po powrocie do Barcelony w roku 1899 zawarł bliższe znajomości z modernistami, dzięki którym na dobre i na złe porzucił skostniałe myślenie o sztuce. W jego dziełach sprzed 1901 r., o żywej barwie i silnej ekspresji, znać wpływy Henriego de Toulouse-Lautreca. Żądna bodźców osobowość Picassa zawiodła go w 1900 r. do matecznika Lautreca, a mianowicie na paryski Montmartre. Miejscową tematykę kawiarni i kabaretów, spadających gwiazd i zagorzałych bywalców pomagali mu eksplorować napotykani koledzy po fachu. (…) W okresie błękitnym, datowanym na lata 1901-1904, Picasso skupił się na wizerunkach tancerek, cyrkowców, prostytutek, żebraków, czyli tych, którzy bytowali na marginesie życia. Głośno przemawiały do niego ich krzywdy. Zresztą z tymi, których malował, się utożsamiał. Ukazywał ich w trakcie codziennych czynności bądź snucia ponurych rozważań. Kompozycje stylizował poprzez wydłużanie i wysmuklanie sylwetek, spłaszczanie przestrzeni i ujmowanie całości w błękitach i perłowych szarościach. Z błękitem, kojarzonym z uduchowieniem, polubiły się literatura i malarstwo symbolizmu i secesji kładące nacisk na oddawanie i kreowanie atmosfery. U Picassa, który z tego czerpał, nastrój zapanował nader posępny. (…) Według Carla Gustava Junga, zaliczanego do wierchuszki psychoanalizy, przewodnia barwa omawianego okresu twórczości Picassa sięgała zakresu znaczeń „nocy, światła księżyca i wody, błękitu Tuat, egipskiego świata podziemnego”. Jung klarował, że punktem wyjścia do powstawania każdej serii obrazów o tajemniczych treściach było pożegnanie się danego artysty ze światem świadomym, inaczej dziennym, górnym. Zstępował on wtedy w świat nieświadomości, inaczej nocny, podziemny. A w jego twórczości pojawiał się symbol nekyi, podróży do Hadesu. (…) Psychoanalityk zwrócił uwagę, że po dotarciu przez Picassa do Hadesu, w jego twórczości pojawia się motyw prostytutki. A umierająca prostytutka wieszczy śmierć sztuki przedmiotowej. Zanim jednak do tego doszło, malarz wprowadzał kolejne przemiany. Zwiększył nacisk na kompozycję i stylizację przedstawienia, a władzę nad jego paletą przejęły róże i czerwienie. W latach 1904-1906 skupił się









