Czy pakistańska broń nuklearna może wpaść w ręce islamskich ekstremistów? W Pakistanie aresztowano trzech twórców programu atomowego tego kraju. Jeden z naukowców przesłuchiwany był tak długo, aż trafił do szpitala, ponoć z zawałem serca. Istnieją podejrzenia, że fizycy jądrowi chcieli przekazać sekrety broni nuklearnej Islamabadu talibom lub muzułmańskim terrorystom. Doktor Sultan Bashiruddin Mahmood nie ukrywał, że uważa rządzony przez talibów Afganistan za „najdoskonalsze muzułmańskie państwo świata”. Ten wybitny i ceniony w świecie naukowiec jest tak gorliwym wyznawcą Proroka, że z całą powagą pisał rozprawy roztrząsające takie tematy jak „Mechanika życia po śmierci” czy „Wykorzystanie dżinów w charakterze ekologicznych i odnawialnych źródeł energii dla islamu”. Nie ma przecież najmniejszych wątpliwości, że dżiny – istoty stworzone przez Allaha z „bezdymnego ognia” – naprawdę istnieją, wielokrotnie wspomina o nich Koran. Doktor Mahmood ściągnął na siebie podejrzenia, ponieważ jeździł do stolicy Talibanu – Kandaharu. W sierpniu br., na krótko przed zamachem na Stany Zjednoczone, kilkakrotnie kontaktował się ze swymi przyjaciółmi w Afganistanie przez telefon satelitarny. Podobno śmiertelnie wyczerpany wielogodzinnymi przesłuchaniami prowadzonymi wspólnie przez agentów pakistańskiego wywiadu ISI oraz CIA przyznał, że spotkał się w Kandaharze z Osamą bin Ladenem i przywódcą talibów, mułłą Omarem. Naukowiec zapewnia, że jeździł do Afganistanu z ramienia Fundacji „Islamska Odbudowa”, a z talibami rozmawiał jedynie na temat planowanej budowy młyna. Nie wszystkich przekonują te wyjaśnienia. Pakistan jest niezwykle wyczulony na wszelkie zagrożenie dla swych „klejnotów koronnych”, czyli głowic nuklearnych. Program budowy broni atomowej rozpoczął w latach 70. prezydent Zulfikar Ali Bhutto. Miała być potężnym orężem nie tylko dla Pakistanu, ale dla całej ummy – wspólnoty muzułmanów na świecie. „W razie konieczności będziemy jeść trawę, ale bombę atomową zbudujemy”, zapowiadał Bhutto. Islamabad wiedział, że musi się spieszyć. Program nuklearny rozpoczęły także Indie, śmiertelny wróg Pakistanu. W maju 1998 r. przyszedł wreszcie upragniony sukces. Sześć potężnych eksplozji nuklearnych wstrząsnęło górami Beludżystanu. Pakistan przeprowadził atomowe testy zaledwie kilka dni po Indiach. Doktor Mahmood otrzymał wysokie odznaczenie państwowe, za to, że „wbrew sankcjom (amerykańskim) przeciwko transferowi technologii jądrowej potrafił zrealizować to ważne zadanie”. Prezydent Pervez Musharraf stwierdzi później: „W całym morzu niepowodzeń stworzenie pakistańskiej potęgi nuklearnej jest jedynym narodowym zwycięstwem”. Za zwycięstwo trzeba było jednak drogo zapłacić. Islamabad został obłożony międzynarodowymi sankcjami, które zrujnowały gospodarkę i tak znajdującą się w opłakanym stanie. Pakistanu nie przyjęto też do oficjalnego klubu mocarstw atomowych. Nie wiadomo dokładnie, co znajduje się w nuklearnym arsenale Islamabadu. Prawdopodobnie wyprodukowano co najmniej 24 głowice nuklearne, a może nawet 40. Można je przenosić za pomocą rakiet średniego zasięgu rodzimej produkcji. Międzynarodowi eksperci szybko wyrazili obawy, że broń może wpaść w ręce terrorystów lub ekstremistów muzułmańskich. Jak pisze amerykański „Washington Post”, gdy w 1999 r. doszło do eskalacji konfliktu pakistańsko-indyjskiego o Kaszmir, Islamabad, obawiając się nuklearnej wymiany ciosów, postanowił przenieść część swych „klejnotów koronnych” do Afganistanu, pod opiekę zaprzyjaźnionych talibów. Ci przyjęliby głowice z otwartymi ramionami, ale na szczęście do transferu nie doszło. Pakistan to jedyne państwo islamskie posiadające broń atomową, więc odczuwa z tego powodu niezmierną dumę. Doktor Mahmood proponował nawet podzielenie się „klejnotami koronnymi” z muzułmańskimi braćmi w innych krajach. Został za to zdymisjonowany i odesłany na honorową emeryturę. Rozgoryczony „niewdzięcznością” rządu postanowił wejść w konszachty z talibami. Muzułmanie na całym świecie są zadowoleni, że broń nuklearna nie stanowi już monopolu „niewiernych”. Kiedy po 11 września Stany Zjednoczone wydały wojnę talibom, prasa islamska od Dżakarty po Algier twierdziła: „Zwalczanie terroryzmu to tylko pretekst. W rzeczywistości USA i Izrael nie zamierzają pogodzić się z faktem, że Pakistan jest państwem atomowym. Zniszczenie jego arsenału nuklearnego to jeden z celów tej wojny”. 48 godzin po ataku na World Trade Center prezydent Musharraf rozkazał przenieść głowice nuklearne do sześciu supertajnych miejsc. Operacja odbyła się tak sprawnie, że amerykańskie satelity niczego nie dostrzegły. Miejsca te strzeżone są przez baterie dział i rakiet przeciwlotniczych oraz doborowe jednostki armii. Oficjalnie powodem transferu „klejnotów” była obawa przed ekstremistami islamskimi. W rzeczywistości
Tagi:
Marek Karolkiewicz









