Wpisy od Paweł Dybicz

Powrót na stronę główną
Kraj Wywiady

Wielka Albania nieunikniona – rozmowa z Prof. Adam Koseski

Na Bałkanach racji terytorialnych, etnicznych i kulturowych nie ma nikt i jednocześnie wszyscy je mają – Czy bałkańska beczka prochu przez najbliższe lata, a może nawet dziesięciolecia, będzie najbardziej zapalnym obszarem na Starym Kontynencie? – Tak, będzie. Są trzy wyjątkowo zapalne miejsca na Bałkanach. Kosowo. Jeszcze przez długie lata będzie przedmiotem międzynarodowych sporów i konfliktów wewnątrz tego quasi-państewka. Oprócz Kosowa mamy Bośnię i Hercegowinę, która jest zlepkiem trzech enklaw: chorwackiej, serbskiej i bośniackiej. Kolejnym zapalnym punktem jest Macedonia, którą ciągle określa się mianem FYROM (Former Yugoslav Republic of Macedonia – Dawna Jugosłowiańska Republika Macedonii). Macedonia ma spory z Bułgarami o Macedonię tzw. Wardarską i Macedonię Pirińską. O Macedonię Egejską wadzą się politycy i historycy greccy i bułgarscy. -tylko zbrojne, ale i takie, które mogły zapowiadać ludobójstwo. Czy Europa była przygotowana na definitywny rozpad Jugosławii? – Niestety nie była przygotowana na to, co stało się po rozpadzie Jugosławii, na konflikty między narodami, narodowościami i grupami etnicznymi. Sarajewo, gdzie w 1984 r. zorganizowano zimowe igrzyska olimpijskie, stało się miejscem zbrodni i przestępstw. Na Bałkanach jest rzeczą charakterystyczną to, że nikt nie ma racji i jednocześnie wszyscy ją mają. I w związku z tym nie można łatwo, jeżeli w ogóle jest

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Książki

Znani i nieznani monarchowie

Zainteresowanie królewskimi rodami i monarchiami jest stałe, dlatego nie dziwi, że Bellona zainicjowała serię „Dynastie i wielkie rody”. Książki z tej serii czytane w pewnym odstępie czasowym, przeplatane innymi, tracą na wartości, nie pozwalają na analizę porównawczą, a przynajmniej ją utrudniają. Lektura jednej po drugiej pozwala dojść do wniosku, że czasy i zwyczaje się zmieniają, ale mechanizmy władzy już nie. I choć z każdą epoką monarchowie (i monarchinie) są coraz mniej okrutni, przynajmniej w Europie, to żądza władzy jest u nich przemożna. I choć wielu było wielkimi władcami, to ulegali wpływom swojego otoczenia, ówczesnego lobby, nie mniej niż dzisiejsi politycy sondażom opinii publicznej. Lektura „Dynastii…” prowadzi do jeszcze innych wniosków, m.in. że korona rzadko dodaje głowie rozumu, że intrygi władców i otaczających ich koterii, prowadzących walkę o wpływy, nie służyły dobru kraju i poddanych, ale prywacie. Czytelnik sam będzie znajdował wiele odniesień do współczesności, co jest dodatkową korzyścią. Książki te pozwalają też zmienić obiegowe mniemanie o niektórych pomazańcach bożych. Ot choćby takie, że to nie powszechnie znani Tudorowie (Henryk VIII, Elżbieta I), ale Stuartowie, wchodząc w unię ze Szkocją, Walią i Irlandią, stworzyli podwaliny imperium Wielkiej Brytanii. Wśród Burbonów z kolei najbardziej znany jest Ludwik XIV (oraz stracony w czasie rewolucji

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Książki

Walkiria w czterech odsłonach

Kiedy tylko w świat poszła informacja, że w kinach pojawi się film „Walkiria”, przedstawiający zamach na Hitlera, z Tomem Cruise’em w roli Carla von Stauffenberga, wydawnictwa (nie tylko polskie) doszły do wniosku, że siłą rzeczy wzrośnie zainteresowanie książkami przybliżającymi kulisy wydarzeń z 20 lipca 1944 r. Wątpliwe, by potencjalni czytelnicy sięgnęli po te trzy książki naraz, by posiąść całkowitą wiedzę na temat owego zamachu. Jeżeli chcą poznać bliżej jego przebieg i następstwa, wystarczy, że przeczytają pracę Kershawa lub Kniebego. Autorzy opisują inne podejmowane próby zgładzenia Hitlera. Pokazują ludzi, którzy zaangażowali się w organizację zamachu. Jednym z nich był Philipp Freiherr von Boeselager, autor wspomnień, który jednak był postawiony dość nisko (w przeciwieństwie do swego brata Georga) w hierarchii w grupie zamachowców. Kim byli zamachowcy? Oficerami, niekiedy bardzo wysokimi rangą, generałami Wehrmachtu. W większości pochodzącymi z arystokratycznych rodów, w których tradycje wojskowe kultywowane były od pokoleń. W ich przeświadczeniu mundur Wehrmachtu miał chronić przed przyłączeniem się do nazistów i aprobatą ich działań. Zarówno Boeselager, jak i Kershaw czy Kniebe uwypuklają przyczyny zrodzenia się ruchu oporu wśród wojskowych – niezgodę na to, co robili Hitler i jego wyznawcy. Co więcej, spiskowcy uważali, że wystarczy zabić Hitlera,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Partyzanci i reformatorzy

PZPR 1948-1990. Od stalinizmu do Okrągłego Stołu Celem tej konferencji nie jest budowanie hagiografii, nie spotykamy się po to, żeby sami siebie przekonywać, że PZPR była bez skazy, ale również nie podzielamy zdania, które lansuje uporczywie prawica, że partia ta była formacją zbrodniczą, partią zdrady narodowej, zakałą w historii Polski – powiedział prof. Jerzy Wiatr na otwarcie konferencji „PZPR 1948-1990. Od stalinizmu do Okrągłego Stołu”, zorganizowanej 16 stycznia przez Fundację Archiwum Dokumentacji PRL oraz Instytut Badań Społecznych i Międzynarodowych Fundacji im. Kelles-Krauza przy współudziale Fundacji im. Róży Luksemburg i pod patronatem tygodnika „Przegląd”. Wśród uczestników, którymi byli głównie naukowcy, znaleźli się również dawni działacze PZPR z byłym I sekretarzem KC gen. Wojciechem Jaruzelskim. W konferencji wziął udział także przewodniczący SLD Grzegorz Napieralski, który powiedział m.in.: – My na lewicy niestety zapominaliśmy często bądź nie broniliśmy własnego dorobku. Tego po II wojnie światowej, ale często przed nią. Nie kreowaliśmy postaci lewicy, autorytetów lewicy, które byłyby dla nas symbolem. W trakcie konferencji wygłoszono cztery referaty wprowadzające. Jako pierwszy wystąpił prof. Andrzej Werblan, który wychodząc od definicji stalinizmu, stwierdził, że był on systemem totalitarnym lewicowej proweniencji, był drastycznym wykrzywieniem i deformacją socjalizmu. – Geneza polskiego stalinizmu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Marszałek

W piątą rocznicę śmierci Aleksandra Małachowskiego Sumienie lewicy – tak o nim mówiono na długo przed jego śmiercią. Dziś jest ikoną lewicy, symbolem, do którego zawsze można się odwołać. Aleksander Małachowski. 26 stycznia mija piąta rocznica jego śmierci. Brakuje go „Przeglądowi”, w którym przez lata pisał felietony. Brakuje lewicy, szczególnie teraz, gdy trawią ją wewnętrzne spory i ideowe rozchwianie. Brakuje go Polsce, bo takich ludzi ma ona niewielu. Życiowa droga tego potomka rodu, który tak pięknie wpisał się w dzieło Konstytucji 3 maja, nie była usłana różami. Aresztowany i więziony przez NKWD, zesłany na Syberię do wyrębu lasu, po wojnie wrócił do Polski. Przez całe życie nie był zwolennikiem stalinowskiego, a potem radzieckiego modelu państwa. Był on mu obcy. Ale nie była mu obca Polska. I dla niej chciał pracować i to ją od początków swojej dziennikarskiej drogi przebywał wzdłuż i wszerz. Kiedy zrodziła się „Solidarność”, od razu stanął w jej szeregach, znalazł się w jej władzach krajowych. Po uwolnieniu z internowania w stanie wojennym, związał się z podziemnymi wydawnictwami, by znów przemówić do szerokiej publiczności, kiedy tylko stało się to możliwe. Prowadzony przez niego wraz z Haliną Miroszową na przełomie lat 80. i 90. program „Telewizja nocą” w TVP mimo późnej pory nadawania przykuwał uwagę wielu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Wiara i niewiara w Boga

Sekularyzacja nie jest tylko problemem Polski czy Europy Sekularyzacja przejawia się, posługując się definicją Maksa Webera, w tworzeniu się społeczeństwa nowoczesnego, jest procesem społecznym, który zachodzi nie tylko w państwach europejskich – mówiła prof. Irena Borowik z UJ na spotkaniu panelowym „Współczesne problemy sekularyzacji w Europie i w Polsce”, zorganizowanym przez Towarzystwo Kultury Świeckiej im. Tadeusza Kotarbińskiego i redakcję „Res humana” przy wsparciu Fundacji im. Róży Luksemburg. Prof. Borowik prezentując procesy sekularyzacji w Europie, zasygnalizowała, że we Francji, Wielkiej Brytanii, Skandynawii, Czechach i wschodnich landach Niemiec na msze uczęszcza do 8% obywateli. W Polsce, uznawanej za kraj katolicki, większość wśród deklarujących duże przywiązanie do religii uważa, że kler nie powinien mieć takiego wpływu na sprawy polityki. Co więcej, nawet wśród mocno wierzących niemała jest grupa, która nie wierzy w zbawienie, 40% nie wierzy w piekło. Jednocześnie badania pokazują, że następuje wyraźne zjawisko prywatyzacji wierzeń, ludzie, jeżeli przestają wierzyć w Boga, zaczynają wierzyć w coś innego, np. w potęgę ludzkiego rozumu, seks, turystykę. Według prof. Zdzisława Cackowskiego, przejawem sekularyzacji jest fakt brania odpowiedzialności ludzi za siebie, odchodzenie od myślenia, że wszystko jest z wyroku Boga. O sekularyzacji w pełnym tego słowa znaczeniu można mówić, kiedy odrzucono w XVIII w. myślenie, że prawa

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Panie Generale, jesteśmy z Panem!

Generał Wojciech Jaruzelski 6 lipca ukończył 85 lat. Parę dni wcześniej zapadła decyzja sądu apelacyjnego o wszczęciu postępowania w sprawie wprowadzenia stanu wojennego. Panie Generale, Oskarżający Pana powinni wiedzieć, że czynią tak, jakby oskarżali wszystkich tych, którzy byli i są za Panem. Którzy wiedzą, czym się skończyły Budapeszt ‘56 i Praska Wiosna ‘68. Którzy byli i są przekonani, że wprowadzenie stanu wojennego nie tylko zapobiegało wkroczeniu do Polski armii radzieckiej i jej sojuszników, było nie tylko mniejszym złem, ale wyższą koniecznością, działaniem, które miało ratować struktury państwa przed rozkładem. I uratowało, ku zadowoleniu ogromnej większości umęczonego społeczeństwa, a także zagranicznych rządów (i społeczeństw) bojących się reperkusji konfliktu w Polsce. Panie Generale, żadni IPN-owscy propagandyści nie okradną Pana z biografii frontowego oficera, szanowanego dowódcy i polityka, poważanego Prezydenta RP. Człowieka, który wziął na siebie odpowiedzialność przed NARODEM za NARÓD. Człowieka, który wykorzystując wiatr historii, doprowadził do Okrągłego Stołu, bezkonfliktowego przeobrażenia Polski, przemian, które zapoczątkowały zmiany nie tylko na politycznej mapie Europy. Zarzucanie Panu i dochodzenie tego, czy Rada Państwa miała prawo wydać dekret o stanie wojennym, jak również obwinianie o podjęcie działania przez wojsko i siły porządkowe przed jego uchwaleniem, brzmi tak śmiesznie, jak choćby obwinianie marszałka

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Czy inteligencja stanęła na wysokości zadania?

Dziś słowa znaczą nie to, co znaczą, ale to, przeciw komu zostały użyte Z prof. Andrzejem Walickim rozmawiają Paweł Dybicz i Robert Walenciak – Panie profesorze, w najnowszej książce „O inteligencji, liberalizmach i o Rosji („Universitas”, Kraków 2007) napisał pan, że inteligencja nie stanęła na wysokości zadania i powinna dokonać rozliczenia sama z sobą. Czy teraz, po październikowych wyborach, też pan tę opinię podtrzymuje? (Kwestię Rosji pomińmy w niniejszej rozmowie jako zasługującą na osobną prezentację). – Podtrzymuję. Polityka PiS była nie tylko zaprzeczeniem III RP, ale również kontynuacją bardzo istotnego nurtu, który rozwijał się wcześniej, w ramach tejże III RP. Dlatego w moim zarzucie wobec inteligencji brzmiał żal, że wcześniej, przed okresem PiS, milczała. Że pewne tendencje się rozwijały, narastały, a ona milczała. I musiała poczekać aż do IV RP, musiała przekonać się, często na własnej skórze, jak wyglądają one w praktyce, by zacząć protestować, formułować zarzuty. A teraz znów milczy – kiedy IV RP zniknęła, czuje się usatysfakcjonowana. – Wyprowadziliśmy kozę i cieszymy się, że mamy luźno… – Chyba zbyt wcześnie. Przecież dowiadujemy się, że lustracja nie jest wcale pogrzebana, bo Geremek ma problem. I nie jest to przypadek. W związku z tym myślę, że tak jak wtedy inteligencja (nie wszyscy,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Książki

Dasko wyjeżdżał, Eco przyjechał

Wspomnienia marcowego emigranta, Henryka Daski (kiedy wyjeżdżał z Polski, nosił nazwisko Daszkiewicz), są dziełem człowieka, który kiedy je pisał, wiedział już, że jest śmiertelnie chory, że ma niewiele czasu. Niemniej jednak nie czuje się tego podczas lektury. Autor, choć oszczędny w słowach, zaznajamia czytelnika ze swoją biografią w sposób umiejętny, logiczny, acz nieprzeładowany szczegółami. Oczywiście autobiograficzne wątki związane z Marcem 1968 r. zajmują najwięcej miejsca w tych wspomnieniach, ale nie brak też w nich pewnych ocen tamtych wydarzeń. Za niezwykle trafną trzeba na przykład uznać analizę postawy Gomułki w tamtym okresie. Dalsze koleje losu Daski to Kanada, ale nawet gdy opisuje swoje kanadyjsko-amerykańskie dzieje, zmaga się z Marcem 1968. Nie może się od niego oderwać, tak jak od polskości, przede wszystkim od niej. W niej wzrastał i nie chciał z niej zrezygnować, stąd jego działalność w kanadyjskiej Polsko-Żydowskiej Fundacji Kulturalnej. Ale przede wszystkim liczne prace krytycznoliterackie drukowane w polskich periodykach pozwalały mu nadal pozostawać na Wisłą. (Był też tłumaczem na polski „Kroków” Kosińskiego i „Listów do Amandy” Tyrmanda). Dasko swoją książką wrócił do Polski. Na stałe. Swoistym uzupełnieniem wspomnień Daski jest książeczka zawierająca dwa reportaże (pierwotnie drukowane we włoskim tygodniku „L’Espresso”) Umberta Eco –

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Laureaci obsypani nagrodami

W tegorocznym finale Olimpiady Wiedzy o Polsce i Świecie Współczesnym brylowali chłopcy W tegorocznej, XLVIII już Olimpiadzie Wiedzy o Polsce i Świecie Współczesnym wzięło udział ponad 30 tys. uczniów. Stu z nich dotarło do finału centralnego, podczas którego wyłoniono 20 laureatów. – Ta dwudziestka będzie miała chyba najdłuższe wakacje w życiu. Indeksy już mają, do pełni szczęścia brakuje im tylko świadectwa maturalnego – mówił przewodniczący olimpiady, prof. Konstanty Adam Wojtaszczyk. – Tegoroczny temat olimpiady – „Społeczeństwo informacyjne”, nie był łatwy, tym bardziej więc trzeba docenić, że olimpiada spotkała się z tak dużym zainteresowaniem młodych ludzi. Co więcej, co podkreślają członkowie komisji konkursowych, jej uczestnicy wykazali się dużą wiedzą i szerokim rozeznaniem w temacie. Finaliści olimpiady potwierdzali opinię prof. Wojtaszczyka, że temat „Społeczeństwo informacyjne” był bardzo ambitny, wymagał poznania szerokiej literatury, zwłaszcza że opracowań bezpośrednio odnoszących się do tematu nie ma jeszcze zbyt wiele. Być może też niektórym kojarzył się on bardziej z informatyką i pewnie dlatego wśród laureatów nie znalazła się żadna uczennica. Pierwsze miejsce zajął Michał Jędrzejek z LO Sióstr Prezentek w Rzeszowie. Obsypany nagrodami nie sprawiał wrażenia zdeprymowanego. Samą olimpiadę potraktował nie tylko jako element poznania wiedzy,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.