Wpisy od Andrzej Leszyk

Powrót na stronę główną
Świat

Narty, słońce i pełny luz

Białe szaleństwa w Val di Fiemme Biuro podróży Invitatio (www.invitatio.pl, tel.: 22 825 49 55) ufunduje dziesięciodniowy zimowy wyjazd w Dolomity, rozlosowany wśród Czytelników, którzy nadeślą do redakcji wycinek z „Przeglądu”, zawierający tytuł artykułu dotyczącego atrakcji narciarskich w Val di Fiemme. Za chwilę koniec jazdy w górę. Pora podnieść plastikową osłonę ośmioosobowej kanapy, potem można już się zsunąć do podnóża górnej stacji wyciągu na Alpe Lusia (2340 m n.p.m., 400 m wyżej niż stacja kolejki na Kasprowym). Zbiegają się tu dwa wyciągi narciarskie i kolej linowa, ale tłoku nie ma. Kolorowe sylwetki narciarzy szybko nikną na szerokich rozjazdach nartostrad, olśniewająco białych i równych jak stół. Niektórzy zostają przez kilka chwil, by podziwiać fascynujące żółte ściany Marmolady (3343 m n.p.m.), najwyższego masywu Dolomitów, inni stawiają narty czy deski na stojakach i wpadają do baru na grzane wino lub lazanie. Ponad 15 stopni mrozu w cieniu – ale tu cienia nie ma, świeci piękne słońce, choć to sam początek zimy i dzień jest jeszcze krótki. Właśnie po słońce, którego tak brakuje bardziej na północy, w Alpach, dla wielokilometrowych zjazdów nartostradami znacznie lepiej utrzymanymi niż austriackie przyjeżdżają do Val

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Są jeszcze sędziowie w Strasburgu

Polska, utrudniając 14-latce legalne przerwanie ciąży, złamała konwencję o ochronie praw człowieka Po wyroku Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, przyznającym 30 tys. euro odszkodowania dziewczynie, której cztery lata temu chciano uniemożliwić legalne przerwanie ciąży, trzeba powiedzieć jedno: sprawiedliwości stało się zadość. Trybunał uznał, że Polska złamała Europejską konwencję praw człowieka, przyznał też 15 tys. euro matce dziewczyny. Szkoda, że dopiero sędziowie ze Strasburga musieli naprawić niesprawiedliwość, której nie chcieli widzieć sędziowie w Polsce… Przypomnijmy fakty. W 2008 r. 14-letnia Jowita N., uczennica lubelskiego gimnazjum, zaszła w ciążę ze swoim chłopakiem. Prokuratura uznała, że ciąża była wynikiem czynu zabronionego: współżycia osób poniżej 15. roku życia. Zgodnie z Ustawą o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży wydała więc zgodę na aborcję. Wtedy zaczęły się szykany. Hasło do nich dał ks. Krzysztof Podstawka, ujawniając dane osobowe dziewczyny i wzywając do działań mających uniemożliwić aborcję. Dane te nielegalnie przekazano księdzu w lubelskim szpitalu im. Jana Bożego, do którego Jowita przyszła z matką, by dokonać legalnego zabiegu. Ksiądz nieustannie odwiedzał dziewczynę w szpitalu, namawiając do rezygnacji z aborcji. Matkę nastolatki publicznie oskarżał, że chce zmusić córkę

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

ABC BANKOWOŚCI część III

Potencjał wart wykorzystania – rozmowa z Beatą Tokarz-Kaminską

W zgłaszanych do nas projektach nie było dotychczas inicjatyw dotyczących edukacji z zakresu bankowości i finansów. A szkoda Beata Tokarz-Kamińska – koordynatorka konkursu dotacyjnego „Seniorzy w akcji” z Towarzystwa Inicjatyw Twórczych „ę” Rozmawia Andrzej Leszyk Czy polscy seniorzy lubią być aktywni?– W porównaniu z krajami Europy Zachodniej, a zwłaszcza ze Skandynawią, odsetek seniorów angażujących się w rozmaite inicjatywy społeczne i działających w swych środowiskach jest w Polsce bardzo niski. U nas dominuje przekonanie, że emerytura to czas odpoczynku i wycofania w zacisze rodzinne. Jest to jednak konsekwencją ogólnego, niskiego poziomu naszej aktywności obywatelskiej. Przeciętny Szwed jest czynnym członkiem czterech-pięciu różnych stowarzyszeń. My jako Polacy nie mamy nawyku działania na rzecz najbliższego otoczenia, a ktoś, kto nie jest aktywny przez całe życie, pozostanie bierny i na emeryturze. Jak można ich aktywizować?– Ideą naszej inicjatywy „Seniorzy w akcji” jest to, że starsi robią coś, co jest ważne dla ich społeczności. Uruchomiliśmy ten konkurs, by wykorzystać ogromny potencjał czasu wolnego, wiedzy i życiowego doświadczenia, jakim dysponują seniorzy. Stawiamy na współpracę ze starszymi liderami, którzy chcą łączyć rozwijanie własnych pasji i zainteresowań z działaniem dla innych. Zgłosić się do nas może każda osoba w wieku 55+, mająca

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Sąd sądem, ale po sprawiedliwość Polacy jadą do Strasburga

Polacy zawsze będą należeć do narodów najczęściej skarżących się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka Dlaczego Polacy tak często skarżą się do ETPC? Dr Michał Balcerzak, Katedra Praw Człowieka, UMK Duża część skarżących czuje się pokrzywdzona działaniami organów państwa (zasadnie lub niezasadnie), inna część realizuje psychologiczną potrzebę wyczerpania wszelkich dostępnych środków prawnych, nawet jeśli mają świadomość, że skarga do ETPC nie przyniesie oczekiwanych efektów. To jest zresztą dość naturalna potrzeba poszukiwania kogoś, kto nas wysłucha i ewentualnie przyzna nam rację w sporze z adwersarzem, którym w tym przypadku jest organ administracji czy sąd. Badania specyfiki skarg z poszczególnych państw wskazują, że niektóre nacje mają większą tendencję do skarżenia się na swoje państwo. Dotyczy to Polaków, ale także np. Włochów. Częściowo jest to więc także kwestia mentalności. Rzeczywiście skargi przeciwko Polsce często dotyczą tzw. problemów systemowych – obszarów, w których działania państwa wciąż odbiegają od naszych oczekiwań. Ale nie popadajmy też w czarnowidztwo – nie jest tak, że z orzeczeń Trybunału wyłania się katastrofalny obraz naszego systemu prawnego czy stanu demokracji. Dr Jacek Skrzydło, Uniwersytet Łódzki Odpowiedź na pytanie, dlaczego Polacy tak często skarżą się do Trybunału, nie jest łatwa, ale można

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

W moim muzycznym domu

Nowatorskie metody nauczania sprawiają,że każdy może dobrze grać W centrum Legionowa, na osiedlu Jagiellońska, stoi niewysoki, ozdobiony muralem budynek, z którego dobiegają dźwięki muzyki. Kolejne grupy dzieci wchodzą tam rozbawione i wychodzą jeszcze weselsze. To siedziba niezwykłej szkoły muzycznej Yamahy. Jedni od podstaw zaczynają uczyć się tam gry na rozmaitych instrumentach, drudzy szlifują umiejętności. Jedni przychodzą sami, drudzy z rodzicami. Jeszcze inni – są przynoszeni, bo daleko im do chwili, gdy zaczną samodzielnie chodzić.– To nasi najmłodsi uczniowie. Biorą udział w zajęciach „Niemowlaki w Krainie Dźwięków”, które można rozpocząć już od czwartego miesiąca życia – mówi Monika Brodzicka-Petkow, jedna z najważniejszych nauczycielek legionowskiej szkoły. – To jedyny taki program na świecie, realizowany tylko w szkole muzycznej Yamahy. Gram maluchom na gitarze, flecie czy keyboardzie, wspólnie śpiewamy piosenki, słuchamy utworów muzycznych różnych epok i stylów. Rodzice również aktywnie uczestniczą w zajęciach, bo bardzo ważnym elementem w rozwoju dziecka jest kontakt emocjonalny. Podczas zajęć wykorzystywane są metody Dennisona, które usprawniają pracę obydwóch półkul mózgowych. Przez zabawę do grania Legionowska szkoła Yamahy jest jedną z ponad tysiąca na całym świecie. Głównym mottem edukacji w nich jest hasło „bawmy się

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Finał wieńczy dzieło

Za Gowina resort sprawiedliwości stał się ministerstwem spraw niepotrzebnych: urzędnicy pracują nad przepisami, które są wyłącznie odrzucane. Czy minister sprawiedliwości Jarosław Gowin stanie się specjalistą od pomysłów szeroko reklamowanych, ale niedopracowanych, niemądrych, szkodliwych i wywołujących powszechną krytykę? W każdym razie trzeba się cieszyć, że na razie finał nie wieńczy dzieł, które minister przygotowuje i firmuje. Żylibyśmy wtedy w kraju, w którym można byłoby nabierać, naciągać, kłamać, ujawniać tajemnice chronione prawem, naruszać prywatność, podrabiać, wprowadzać w błąd – bez ponoszenia konsekwencji. Bo taki właśnie, całkowicie odwrotny do deklarowanego efekt przyniosłoby uchwalenie konstruowanych przez pracowników resortu sprawiedliwości za sprawą Jarosława Gowina przepisów ograniczających zakres prawa karnego w obrocie gospodarczym. Jednoznacznie stwierdza to ekspertyza Komendy Głównej Policji: „KGP zwraca uwagę, że jako cel regulacji wskazano »zwiększenie bezpieczeństwa w prowadzeniu działalności gospodarczej«, podczas gdy projekt zawiera głównie propozycje uchylenia przepisów karnych, które chronią bezpieczeństwo obrotu gospodarczego. W konsekwencji przyjęcie ustawy może zachwiać ochroną obrotu gospodarczego i spowodować wzrost przestępczości w tym obszarze”. To samo mówi Federacja Konsumentów: „Celem projektowanej ustawy jest zwiększenie bezpieczeństwa prawnego w prowadzeniu działalności gospodarczej. Depenalizacja wielu poszczególnych czynów poprzez uchylenie przepisów karnych ich dotyczących

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Walka z piramidami

To raczej walka z wiatrakami. Prokuraturze brakuje umiejętności, chęci, konsekwencji Oby nie skończyło się na tym, że jedyną osobą, która poniesie konsekwencje w sprawie Amber Gold, zostanie pani prokurator referent z Prokuratury Rejonowej w Gdańsku-Wrzeszczu (ostatnio na urlopie), która zajmowała się działalnością firmy od grudnia 2009 r. do czerwca 2012 r. Zajmowała się, mówiąc szczerze, niezbyt energicznie.Gdy pod koniec 2009 r. Komisja Nadzoru Finansowego zawiadomiła prokuraturę, iż zachodzi podejrzenie, że Amber Gold prowadzi działalność bankową bez zezwolenia, prokurator zajęła się sprawą, ale zaraz uznała, że nie ma powodu, by podjąć śledztwo. W 2010 r. sąd uchylił odmowę wszczęcia śledztwa, prokurator wzięła się do roboty, ale postępowanie umorzyła, nie stwierdzając znamion popełnienia przestępstwa. KNF złożyła zażalenie na tę decyzję, umorzenie zostało uchylone. Prokurator tym razem musiała coś zrobić, więc w lutym 2011 r. postanowiła zasięgnąć opinii biegłego. Niby można to było zrobić ponad rok wcześniej, ale lepiej późno niż wcale. Inna sprawa, że i biegły za bardzo się nie śpieszył. Szef KNF Andrzej Jakubiak zarzuca prokuraturze, że opinia miała być gotowa po czterech miesiącach, nie ma jej do dziś, a naszym strażnikom praworządności jakoś to nie przeszkadza. – W skomplikowanych sprawach finansowych zdarzają się opóźnienia. Biegły parokrotnie zwracał się do prokuratury o uzupełnienie dokumentacji,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Ratunku, jestem dziewicą!

Polska kultura masowa nastawiona jest na udzielanie „pomocy” dziewczętom, które mają wstydliwy problem – nie zaczęły jeszcze życia seksualnego – To było najważniejsze doznanie w moim życiu. Naprawdę piękna chwila – wspomina swój „pierwszy raz” Ewa Wachowicz. Była Miss Polonia wie, że przekraczanie tej granicy dość często bywa niezbyt przyjemne, nawet bolesne. Uważa jednak, że w jakimś stopniu zależy to od wieku. – Dziś dziewczyny tracą dziewictwo coraz wcześniej, mogą nie być na to gotowe, stąd takie odczucia – dodaje Ewa Wachowicz. Jej imienniczka, Ewa Farna, już w wieku 13 lat została wypytana przez prasę (czeską), jak wyglądał jej pierwszy raz z chłopakiem. Zaatakowana w ten sposób gwiazda… rozpłakała się. A ów pierwszy raz miał w istocie miejsce ponad cztery lata później. Wcześniej od sławnej piosenkarki zaczęła Małgorzata Teodorska, znana ze śmiałych rozbieranych zdjęć i rólek w serialu „Plebania”. I z pozytywnym, trzeba powiedzieć, skutkiem, bo córkę urodziła w 17. roku życia. Uważa, że tamta pierwsza szkolna miłość była czymś głupim, ale o córce mówi: „To moje serce”. Niefajne, ale niezapomniane Zdaniem psycholog Doroty Tuńskiej, utrata dziewictwa, niezależnie od tego, czy traktowana jest mniej czy bardziej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Połączyła ich krzywda

Ludzie pokrzywdzeni przez państwo zwierają szeregi. Tę tykającą bombę społecznego niezadowolenia niełatwo będzie rozbroić – Prokuratorów i sędziów oskarżających i skazujących niesłusznie trzeba wyrzucać z pracy! Prokuratura nie może pozostawać poza wszelką kontrolą, tak jak i korporacja sędziowska! Dziś minister sprawiedliwości do sprawiedliwości nie ma nic! Nie wszyscy dożyją do końca drogi, jakim jest wyrok uniewinniający! – takie hasła mówiono, a często też wykrzykiwano, 30 maja ze sceny Sali Kongresowej podczas kongresu Pokrzywdzonych lecz Niepokonanych. Powiewały transparenty z hasłami piętnującymi urzędniczą samowolę, a wszyscy uczestnicy na lewej ręce mieli białą rękawiczkę. Jak podkreślali, to symbol tego, że swoje wspólne sprawy chcą załatwiać pokojowo, bez zacietrzewienia i agresji. Ale prawą ręką potrafią uderzyć w stół. I wzywają, by przystępować do Ruchu Społecznego Niepokonanych. Historie różne, ale podobne Do Warszawy na kongres przyjechało ponad 1000 osób. To ludzie, których firmy upadły i którzy często stracili dorobek całego życia, siedzieli po parę lat w aresztach wydobywczych, zyskali opinię przestępców. Mówią, że organy państwa ich skrzywdziły, że zarzuty przeciw nim były oparte na pomówieniach, fałszerstwach i kłamstwach. Niepokonani – bo wielu już wywalczyło prawomocne wyroki uniewinniające. Wielu wciąż jeszcze walczy w kolejnych instancjach, czasem od pięciu lat i dłużej.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Żeby było bezpiecznie

Mobilne patrole straży granicznej, zamykana przestrzeń powietrzna, specjalne środki bezpieczeństwa w metrze – to nas czeka w czasie Euro Mistrzostwa Europy w piłce nożnej to trzecia co do wielkości impreza na świecie – takie też mogą się pojawić podczas niej problemy i zagrożenia. Przyjadą do nas notable z całej Europy i przede wszystkim setki tysięcy kibiców z kilkunastu krajów, którzy nie zawsze będą życzliwie usposobieni do zwolenników innych reprezentacji. A to, co zdarzy się w Polsce, śledzić będzie cały świat. Dlatego zastosowane środki bezpieczeństwa muszą być nadzwyczajne. Kontrole, ale bez szlabanów Przede wszystkim więc zapomnijmy o Schengen! Na czas Euro w Polsce przywrócone zostaną kontrole na granicach, a na rubieżach wschodnich będą wzmocnione jeszcze bardziej niż zwykle. Wprawdzie na przejściach granicznych z sąsiadami z Unii nie pojawią się szlabany, ale będą tam krążyć tzw. schengenbusy, mobilne patrole straży granicznej ze sprzętem do wykrywania osób mogących przewozić narkotyki czy rozmaite niebezpieczne przedmioty i materiały. Zagrożenie terrorystyczne traktowane jest przez nasze służby bardzo poważnie. Dlatego na wniosek Dowództwa Operacyjnego Sił Zbrojnych nad stadionami i ich okolicami oraz centrami pobytowymi i treningowymi w całej Polsce zamknięty zostanie ruch powietrzny. Nie bardzo wiadomo, jakie działania zostaną podjęte, gdy jakiś samolot

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.