Wpisy od Mirosław Ikonowicz

Powrót na stronę główną
Świat

Dobra pogoda dla porywaczy

Od 2001 roku dokonano w Bułgarii 150 morderstw na przedsiębiorcach, politykach i dziennikarzach. W Sofii w ciągu trzech lat uprowadzono 15 osób Nowiutki, żółtopomarańczowy lamborghini murcielago LP 640 zaparkowany na chodniku zagradza przejście dla pieszych na skrzyżowaniu ul. Wasyla Lewskiego i Rakowskiego w śródmieściu Sofii. Policjant stojący kilka kroków dalej udaje, że nie widzi samochodu. Pół godziny później pojawia się młody mężczyzna w skórzanej kurtce, właściciel bryki za 280 tys. euro, i ostro rusza z chodnika. Policjant zatrzymuje samochód, ale nawet nie prosi kierowcy o dokumenty. Rozmowa trwa kilkanaście sekund, funkcjonariusz macha ręką, że droga wolna, i lamborghini odjeżdża. Takie i podobne sytuacje z udziałem supersamochodów różnych marek, których kierowcy bezkarnie dają pokazy w stylu „mnie wolno wszystko”, można obserwować na ulicach stolicy Bułgarii wiele razy dziennie. Tym razem jednak scena została nakręcona przez kogoś amatorską kamerą i pokazana w bułgarskiej telewizji publicznej jako „typowy sofijski obrazek”. W sofijskich popołudniówkach zaczęły też ukazywać się zdjęcia ferrari i mercedesów najwyższej klasy parkujących niefrasobliwie w niedozwolonych miejscach pod klubami nocnymi i stojących w pobliżu policjantów, którzy sprawiali wrażenie, jakby ich pilnowali na prośbę właścicieli. Wkrótce po pokazaniu przez telewizję BTV scenki z lamborghini

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Realista Obama

Stany Zjednoczone bardziej dziś potrzebują Ameryki Łacińskiej niż ona USA. Elektorat amerykański jest coraz bardziej elektoratem latynoamerykańskim Zaczęło się od sensacji w błyskach setek fotoreporterskich fleszy: zacięty nieprzyjaciel Stanów Zjednoczonych Hugo Chavez podchodzi do Baracka Obamy, ściska mu dłoń i wręcza jakąś książkę. Prezydent Stanów Zjednoczonych pokazuje ją przed kamerami. To wydana w latach 70., kultowa niegdyś książka południowoamerykańskiej lewicy, pokazująca m.in., jak od czasów odkrycia Ameryki, a następnie na podstawie amerykańskiej doktryny Monroego cały kontynent oraz Ameryka Środkowa były poddawane bezlitosnej kolonialnej eksploatacji i dominacji politycznej przez „kolosa z Północy”. „Muszę się wiele uczyć i wiele wysłuchać”, mówi z książką w ręku Barack Obama. Sala przyjmuje te słowa z entuzjazmem. Chavez kuje żelazo, póki gorące: podchodzi do sekretarz stanu USA, Hillary Clinton, i deklaruje, że chciałby znormalizować stosunki dyplomatyczne z Waszyngtonem, po nieprzyjaznych gestach z obu stron, jakimi były odwołania swoich ambasadorów. Spotkanie prezydenta Stanów Zjednoczonych z 33 szefami państw Ameryki Łacińskiej w stolicy Trynidadu i Tobago Barack Obama określił jako nowy początek w stosunkach na półkuli zachodniej. Entuzjazm wywołało zwłaszcza zapewnienie Obamy, że odtąd stosunki z Ameryką Łacińską mają być „sojuszem równych”.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Ostał się tylko Mičkeviciaus

Litwini Polakom wiele obiecują, ale nie raczą spełniać składanych obietnic Dwa i pół roku temu ja, stary wilnianin, cieszyłem się jak dziecko na tych łamach, że Polacy zamieszkali na Wileńszczyźnie, gdzie pozostali jako litewscy obywatele, mają wreszcie widoki na odzyskanie ziemi, którą odebrano im za czasów, gdy Litwa wchodziła w skład ZSRR. Pisałem pełen entuzjazmu: „Dobre wiadomości od braci Litwinów! Po raz pierwszy wygląda na to, że są poważne szanse na przełamanie impasu w sprawie zwrotu polskim rodzinom zamieszkałym na Litwie ziemi, która została skonfiskowana za władzy radzieckiej”. Rząd socjaldemokraty Gedyminasa Kirkilasa, utworzony w sojuszu z Partią Chłopską i Akcją Wyborczą Polaków na Litwie, która reprezentuje 135 tys. (6,7% ludności) naszych rodaków w tym kraju, obiecał do końca 2007 r. sfinalizować zwrot ziemi Polakom. Od grudnia ub.r. rządzi na Litwie centroprawicowy gabinet Andriusa Kubiliusa. Już w styczniu premier udał się do Warszawy, jako ważnego partnera Litwy w Unii Europejskiej, a przed tą wizytą zadeklarował uroczyście: „Rozwiązywanie problemów polskiej społeczności będzie jednym z priorytetów moich rządów”. Była to deklaracja napawająca nadzieją, zapowiadająca zmianę w postawie tego polityka, który stał na czele litewskiego rządu już w latach 1999-2000. Tymczasem już na początku kwietnia przedstawiciele władz litewskich

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Książki

Lot nad termitami

Każda awaria silnika nad obszarem bezdennych moczarów mogłaby skończyć się tylko w jeden sposób: bagna zamknęłyby się nad nami O drugiej po południu na wysepce lotniska polowego pośród parujących moczarów wylądował portugalski wojskowy Alouette. Śmigłowiec, po wymontowaniu karabinów maszynowych, służył jako taksówka dla delegatów z całej Afryki udających się na uroczystości proklamowania niepodległej Republiki Gwinei-Bissauę). Gest nowego rządu w Lizbonie. Uroczystości organizowano w dawnym partyzanckim obozie, koło legendarnej pierwszej bazy powstańczej Amilcara Cabrala – wioski Madina de Boe. Umowa była taka, że w celu uniknięcia ewentualnych incydentów delegaci też podróżują bez broni.(…) Wsiadłem ostatni. Samotny pilot, wyciągając do mnie zimną, spoconą dłoń, wykrzyknął mi do ucha: – Bardzo proszę, niech pan jako jedyny biały, usiądzie tu przy mnie – to wygodny fotel. Nazywam się Antonio… Hałas silnika zagłuszył dalsze słowa. Uległem jego prośbie, porzucając nagle moje mocne postanowienie, że zademonstruję braterstwo i zajmę niewygodne miejsce między czarnymi jak heban delegatami senegalskiej organizacji młodzieżowej. Zresztą mimo wspólnie odpartego ataku muchy tse-tse nad brzegiem Gambii nadal zachowywali wobec mnie dużą rezerwę. Zawarto pokój, ale obie strony nie miały do siebie zaufania.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Europejczyk na prawosławnym tronie

Nowy zwierzchnik rosyjskiej Cerkwi jest uważany za otwartego na świat reformatora i tradycjonalistę w sprawach wiary Byłem w Polsce wiele razy, Polska była moją pierwszą zagranicą – wspominał przed pięciu laty w rozmowie z „Przeglądem” metropolita Cyryl. – Byłem pod wrażeniem. Przyjechałem tu jako 22-letni student seminarium (…). Zobaczyłem na ulicy mniszki w zakonnych habitach i bardzo się ucieszyłem. W Związku Radzieckim było to nie do pomyślenia. To zwierzenia duchownego, który w ostatnią niedzielę został intronizowany jako nowy patriarcha Moskwy i Wszechrusi. 16. zwierzchnikiem rosyjskiego Kościoła prawosławnego od 1589 r. został dożywotnio dotychczasowy metropolita smoleński i kaliningradzki, 62-letni Cyryl, uważany za otwartego na świat reformatora, a jednocześnie tradycjonalistę w sprawach wiary. Będzie stał na czele rosyjskiej Cerkwi, która od czasu demontażu ZSRR zyskała bardzo silną pozycję w życiu politycznym i społecznym kraju naszego sąsiada. Wybrano go ogromną większością głosów uczestników „prawosławnego konklawe” reprezentujących dwie trzecie ze 150 mln wyznawców na świecie. I przy dyskretnym, ale zdecydowanym poparciu Kremla. Cerkiew ponad granicami Prawosławne konklawe, czyli Sobór Pomiestny rosyjskiej Cerkwi Prawosławnej, to zgromadzenie liczące 702 delegatów z 64 krajów – biskupów, księży, osób zakonnych i świeckich, w tym 73 kobiety. Reprezentowali wszystkich 157

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Awantura wokół lefebrystów

Benedykt XVI zapewnia, że Kościół nie odchodzi od Soboru Watykańskiego II Stosunki chrześcijan z żydami, które w czasie pontyfikatu Jana Pawła II znacznie się polepszyły, przeszły w ostatnich dniach ostrą próbę. Kryzys, który mógł mieć niedobre skutki dla rozwijającego się dialogu z wyznawcami judaizmu, wywołała decyzja Benedykta XVI o zdjęciu ekskomuniki nałożonej przez jego poprzednika na czterech lefebrystów. Nazwano ich tak od nazwiska ultrakonserwatywnego hierarchy, Marcela Lefebvre’a zmarłego w 1991 r., który założył Bractwo Świętego Piusa X i bez zgody papieża w 1988 r. wyświęcił ich na biskupów. Niektóre środowiska katolickie uznały rehabilitację lefebrystów za odejście od postanowień Soboru Watykańskiego II, chociaż papież uzasadniał ją potrzebą likwidowania podziałów w Kościele. Oburzenie zapanowało jednak przede wszystkim w Izraelu, bowiem jeden z przywróconych do łask lefebrystów publicznie negował Holokaust. Biskup nie wierzy w Holokaust 68-letni angielski biskup Richard Williamson, były anglikanin nawrócony na katolicyzm, w wywiadzie dla telewizji szwedzkiej oświadczył w listopadzie ub. r.: „Według mnie, komory gazowe nigdy nie istniały”. Biskup miał nawet własne spostrzeżenia natury technicznej co do komór gazowych. Twierdził, że drzwi do nich były nieszczelne, w związku z czym pomieszczenia te nie mogły funkcjonować jako komory gazowe. Bp Williamson posunął się też

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Kto po Aleksym II?

Rosyjska Cerkiew przed wyborem: otwarcie na Europę czy powrót do izolacjonizmu Świat był pod wrażeniem przekazanych przez telewizje ujęć wielogodzinnej kolejki prawosławnych z odkrytymi głowami, która nie stała, jak niegdyś, przed moskiewskim Mauzoleum Lenina, lecz przed Soborem Chrystusa Zbawiciela odbudowanym przez zmarłego patriarchę. Wystawiano tam przez 60 godzin trumnę ze zwłokami Aleksego II. Patriarcha Moskwy i Wszechrusi zmarł 5 grudnia na zawał serca w wieku 79 lat. Cztery dni później cała Rosja – tłumy wiernych, a wraz z 200 hierarchami cerkiewnymi prezydent Dmitrij Miedwiediew i premier Władimir Putin – uczestniczyła w pogrzebie patriarchy Moskwy i Wszechrusi. W pożegnaniu XV rosyjskiego patriarchy, którego świeckie nazwisko brzmiało Aleksiej Rydygier, wzięli także udział dwaj kardynałowie z Watykanu, a polski Kościół reprezentował kard. Józef Glemp. W depeszach kondolencyjnych świat katolicki i chrześcijanie wszystkich wyznań nie szczędzili zmarłemu słów najwyższego uznania. „Polityczne uwarunkowania” patriarchy Aleksy II – pisali komentatorzy czołowych europejskich dzienników – po latach komunistycznych prześladowań przywrócił rosyjskiej Cerkwi jej tradycyjne miejsce w centrum rosyjskiej władzy. Podkreślano, że wybrany po raz pierwszy od blisko 90 lat przez Sobór, a nie mianowany przez władze państwowe, podjął skutecznie dzieło odbudowy Kościoła prawosławnego. Przedstawiciel hierarchii Polskiego

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

W Gruzji czas rozliczeń

Raporty ekspertów OBWE powoli odsłaniają prawdę o najnowszej kaukaskiej wojnie To, co stało się w Gruzji w sierpniu tego roku, gdy uwaga całego świata skupiła się nagle na tym kraju, bardzo obrazowo określił znany brytyjski politolog. Powiedział on, że prezydent Gruzji, Micheil Saakaszwili, „włożył do mikrofalówki zamrożony konflikt wokół Osetii Południowej”. Politologiem tym jest John Chipman, który od 1993 r. kieruje słynnym londyńskim Międzynarodowym Instytutem Studiów Strategicznych (IISS). Wybitny znawca historii Rosji, autor książki „Rosja i jej imperia”, meksykański Francuz Jean Meyer, napisał zaś: „Nie rozumiem prezydenta Saakaszwilego: jak mógł tak naiwnie zrobić prezent Putinowi, atakując Osetię Południową?”. W pierwszych dniach i tygodniach po krótkotrwałej wojnie w Gruzji, w odpowiedzi na przesadne zastosowanie siły przez Rosjan po gruzińskim ataku, bardzo istotne były zdecydowane gesty solidarności państw NATO z Tbilisi. Być może powstrzymały Moskwę od eskalacji odwetu militarnego i przekroczenia wojskowych „stref buforowych”, jakie utworzyli wzdłuż granicy Osetii Południowej na wschodzie i Abchazji na zachodzie Gruzji. Blitzkrieg Saakaszwilego Gruziński blitzkrieg w Osetii Południowej, jak nazwał Micheil Saakaszwili atak na Cchinwali, stolicę tego spornego terytorium, którego dokonał o północy 7 sierpnia 2008 r. za pomocą

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Biskup i jego sobowtór

Biskup Garcia przez lata znosił kampanię plotek i oszczerstw zmontowaną przeciwko niemu, aby skompromitować jego antyfaszystowska postawę W Hiszpanii ujawniono największą prowokację frankistowskiej policji wobec katolickiego biskupa, jedynego na terenach zajętych w 1937 r. przez Franco, który odmówił utajnienia encykliki papieskiej piętnującej faszyzm. Sensacja obiegła wszystkie media. Pomysł, jak skompromitować biskupa, który okazał nieposłuszeństwo wobec Franco, podsunięty hiszpańskim służbom przez gestapo, był prosty. Wśród zaufanych agentów policji politycznej znaleziono jednego, który po niewielkiej charakteryzacji mógł z powodzeniem grać rolę bp. Fidela Garcii Martineza, ordynariusza diecezji Calahorra y La Calzada. „Niskiego pochodzenia”, skromny i bezpośredni, Garcia nie był podobny do ówczesnych hiszpańskich „książąt Kościoła”. Jego kariera była sterowana przez jezuitów. Pracowity i utalentowany, już w wieku 41 lat (co na owe czasy było ewenementem) otrzymał w 1921 r. sakrę biskupią. Jego ojciec pracował jako robotnik drogowy. Syn nie miał szans na studia. Wyjątkowe zdolności Fidela Garcii dostrzegli jednak jezuici. Po ukończeniu seminarium duchownego już na uniwersyteckich studiach teologicznych koledzy, nie bez zazdrości, wróżyli temu „parweniuszowi” wielką karierę. Talent literacki wspomagał jego pasję jako teologa. Logika wojny 18 lipca 1936 r. gen. Francisco Franco

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Córka niewiernego dla muzułmanina

Iracki scenariusz mógł być całkiem inny, gdyby doszło do zaplanowanej pielgrzymki papieża do Bagdadu Kolejny paradoks wojny irackiej: szczególnie zawzięcie prześladowanymi ofiarami islamskich ekstremistów stali się wierni irackiego Kościoła katolickiego obrządku wschodniego. A przecież to katolicki papież był do końca zdecydowanym przeciwnikiem obalania Saddama Husajna w drodze wojny. Kraj między Tygrysem a Eufratem miał się stać się dzięki wojnie wzorem demokracji, jak obiecywał George W. Bush, a stał się piekłem dla Irakijczyków, jak nazwał skutki wojny jeden z biskupów katolickiego Kościoła chaldejskiego, mając również na myśli cierpienia irackich chrześcijan. Dotąd, według oficjalnych, zaniżonych danych zginęło w tej wojnie ok. 45 tys. irackich cywilów i 7,5 tys. irackich żołnierzy. W Mosulu katolicy obrządku chaldejskiego, którzy licznie zamieszkują prowincję Niniwa w północnym Iraku, są na terenach dawnej Mezopotamii historycznie bardziej u siebie w domu niż wyznawcy islamu. Była ziemią chrześcijan już 2 tys. lat temu, na długo przed pojawieniem się Mahometa. Kapłani Kościoła chaldejskiego, którzy odprawiają nadal liturgię po aramejsku, w języku, którym mówił Chrystus, muszą teraz barykadować się w kościołach i klasztorach w obawie, aby nie spotkał ich los kilkunastu zamordowanych

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.