Wpisy od Paweł Drąg

Powrót na stronę główną
Obserwacje

Wielkanoc na równiku

Kiedy jedni Ekwadorczycy biczują się i niosą krzyże nabijane gwoździami, drudzy tańczą, skaczą i śpiewają Korespondencja z Quito Piekielnie kręci mi się w głowie, aż trudno utrzymać równowagę. Żar pali twarz, a ciało przechodzą dreszcze. Po dwóch dniach przebywania w stolicy Ekwadoru wysuszona skóra sama odchodzi grubymi płatami. Jest południe, najchętniej schowałbym się w cieniu i zanurzył usta w soku z granadilli. Ale dzisiaj przyjemności schodzą na dalszy plan. Jestem w miejscu, o którym marzyłem od wielu lat. Już

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Obserwacje

Koguty mają życie futbolistów

Nielegalne walki w mieście bezprawia Korespondencja z Ekwadoru Kolejne uderzenia raz za razem przecinają powietrze. Rywale są w takim szale nienawiści, że nie dają rady wymierzać celnych ciosów. Przypomina to nawalankę przed sklepem, a nie bój zawodowców, którym dziś kibicuje jakieś 70 osób. W końcu czarny jak smoła kogut trafia w głowę drugiego. Rywal jest zamroczony, ale nie zamierza się poddawać. Rozgorączkowani emocjami Ekwadorczycy szaleją bardziej niż ptaki. W hangarze czuć zaduch spoconych ciał. Jest słabe

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Obserwacje

Mordownie z dalekiego równika

Tu, jeśli ktoś wejdzie komuś w drogę, zwyczajnie się go załatwia. I tyle Korespondencja z Ekwadoru Uciekam wzrokiem od jej ciemnych jak węgiel oczu zuchwale połykających mnie w całości. Gapię się na sztangi, poprawiam koszulkę, ale nic nie pomaga, bo nieustannie się we mnie wpatruje. Spoglądam więc na nią, choć wiem, że to nie najlepszy pomysł. W końcu idę w drugi kąt siłowni, kładę się na ziemi i zaczynam robić brzuszki. Mija parę chwil i znów jest blisko mnie. Błękitne

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Obserwacje

Śmiertelna inicjacja

Chłopcy skaczą z mostu do rwącej rzeki. W Ventanas mogą przetrwać tylko najsilniejsi Korespondencja z Ekwadoru Dave z butną miną wspina się coraz wyżej po konstrukcji mostu. Mięś­nie jego drobnych ramion twardnieją za każdym razem, gdy mocniej uczepia się kolejnej przeszkody. Jest zwinny i pewny w swoich ruchach, ale mokre stopy utrudniają mu zadanie. Kiedy więc niefortunnie ślizga się i tylko refleks ratuje go od upadku na beton, jego rozemocjonowani koledzy zaczynają wiwatować. W końcu dociera na szczyt. Od rwącej rzeki dzieli

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.