Wpisy od Regina Dachówna

Powrót na stronę główną
Reportaż

Wciąż krzyczę przez sen

Francuzi powiedzieli jej, jak ma psuć elementy do V-1. Niemcy szybko zauważyli wadę. Wiedziała, co ją czeka Jest lato, przed południem na bezchmurnym niebie pojawia się sylwetka tłustej foki. Foka zbliża się niebezpiecznie do granic Londynu. Mieszkańcy uważnie ją obserwują. Gdzie spadnie? Wiedzą, że taki kształt mają zdalnie sterowane bomby V-1, którymi Niemcy chcą zniszczyć Londyn. Pierwsze cztery pociski docierają na Wyspy Brytyjskie w nocy z 13 na 14 czerwca 1943 r. Dzień później

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Inni, ale już nie obcy

Z Indii i Turcji przyjechali do Polski z powodu żon. Nie wierzą, że to przypadek. Nasz kraj jest ich przeznaczeniem Agata Arakh, wuefistka z wykształcenia, w trudnym okresie życia postanowiła wyjechać do Indii, do Bombaju, by tam w Międzynarodowym Centrum Zdrowia (Vashi Health Center) zgłębić tajemną siłę medytacji oraz poznać sposoby uzyskiwania wewnętrznego spokoju. Wyjechała do Indii w styczniu. U nas zima, mróz, a tam ciepło, zieleń, kwiaty… Przed wyjazdem internetowo skontaktowała się z centrum. Prosiła o kontakt z kimś, kto odebrałby

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Mieć szczęście na trasie

Co kierowca może zrobić, gdy kradną? Przede wszystkim nie wolno mu wychodzić z kabiny Krzysztof, 38 lat, przygotowuje się do wyjazdu. Robi zapasy, które muszą mu wystarczyć na cztery tygodnie. Kupuje makarony, kasze, warzywa w puszkach i słoikach, konserwy oraz podsuszaną wędlinę. Bierze też peklowane w domu mięso oraz ziemniaki. Tylko w pieczywo zaopatrzy się na trasie. W przygotowaniach ma wprawę, robi je co miesiąc od czterech lat, czyli odkąd zrezygnował z wyuczonego zawodu ekonomisty i został kierowcą. Jeździ na tirach. Mieszka pod Szczecinem. By dojechać

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Przystanek Polska

Przyjazd z Ukrainy do Polski wymaga namysłu i odwagi. Jeśli się nie zna języka polskiego, tej odwagi trzeba mieć bardzo dużo Olena przyjechała do Polski z desperacji. Mieszka 20 km od Odessy, niedaleko Czarnomorska, we wsi Mała Dolina. Czarnomorsk (70 tys. mieszkańców) jest nazwą nową. Od 1924 r. do 14 lutego 2016 r. miasto nazywało się Illicziwśk na cześć Lenina i Olena używa starej nazwy, bo do niej przywykła. Ma średnie wykształcenie, przed wyprawą do Polski była ajentem ubezpieczeniowym. Jeździła

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Tygiel w Łęknicy

Niewielkie miasteczko z 500 cudzoziemcami i dwoma parkami krajobrazowymi pod ochroną UNESCO Piotr Kuliniak, burmistrz Łęknicy, prosi, by nie pomylić dwóch parków – Krajobrazowego Parku Mużakowskiego i geoparku Łuk Mużakowa – bo to dwa różne obiekty, mimo że położone na tym samym terenie. Park Mużakowski w 2004 r. został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, natomiast Łuk Mużakowa od roku 2015 nosi miano Światowego Geoparku UNESCO, co naturalnie przynosi prestiż Łęknicy i okolicom. Burmistrz mówi, że wprawdzie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Radość w Niemczech, lęk w Polsce

Na pograniczu polsko-niemieckim, tam gdzie są pokłady węgla brunatnego, wsie walczą o przetrwanie Żeby otworzyć nową kopalnię węgla brunatnego, trzeba usunąć z powierzchni zabudowania i wysiedlić ludzi. Na Łużycach odkrywka pochłonęła 135 miejscowości. Po polskiej stronie, w Lubuskiem, zagrożonych jest 18. Niemcy rezygnują z elektrowni węglowych, stawiają na energię odnawialną. Polacy przeciwnie – na konwencjonalną. Mieszkańcy bronią się przed wysiedlaniem w różny sposób. Niemcy idą do sądu, piszą skargi do Strasburga, jak ci ze wsi Horno na Łużycach.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Energetyczna wizja szaleńców

Gdzie dziś są lasy i pola uprawne, ma być odkrywkowa kopalnia węgla brunatnego. Zniknie 18 wsi Na polsko-niemieckim pograniczu mieszkańcy dwóch gmin, Gubina i Brodów, od kilku lat żyją w niepokoju. Najstarsi, przesiedleni tu z Kresów w latach 40., znają to uczucie. Już raz z tobołkami jechali spod Lwowa i Wilna w nieznane. Zatrzymali się wśród lasów i jezior z wiarą, że zostaną tu na zawsze. Tę pewność poczuli w pełni dopiero po uznaniu przez Niemcy granicy na Odrze i Nysie. Przed kilkoma laty usłyszeli jednak,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Kraj

Do sąsiada po schodach

Jedyne takie przejście graniczne w Europie – nie ma go na mapie, ale istnieje Do części przedwojennego mostu na Nysie Łużyckiej przymocowane są szerokie, metalowe schody. Obok poręczy do schodów została przyspawana rynna, by można było nią sprowadzać rowery. Tak wygląda, chyba jedyne w Europie, przejście graniczne, które sami zbudowali mieszkańcy dwóch wsi – Markosic ze strony polskiej i Gross Gastrose ze strony niemieckiej. Tego przejścia nie ma na żadnej mapie, ale istnieje naprawdę. Schody ustawione są pod ostrym kątem, więc trzeba uważać

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Oswajanie lęków

W niemieckim Guben jest 700 uchodźców. W polskim Gubinie – jedna rodzina Na ulicach Guben nie widać uchodźców. Czasem przemknie na rowerze mężczyzna o smagłej twarzy i wschodnich rysach albo na głównej ulicy pojawi się kobieta w długiej szacie, z małym dzieckiem u boku. To jedyny znak, że imigranci dotarli na pogranicze. W większej grupie pojawiają się raz w miesiącu na tzw. integracyjnym spotkaniu przy kawie, które organizują emeryci w Starej Farbiarni, dawnych, zabytkowych obiektach fabryki kapeluszy, przy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Reportaż

Napiętnowany wojną

Czekał na matkę 27 lat 27 lat żył w niepokoju, w udręce, czy jego rodzice byli porządnymi Niemcami, czy wręcz przeciwnie – nazistami, zbrodniarzami, którzy z lęku przed karą uciekli do Argentyny albo do Brazylii. Dręczyły go koszmary, budził się przerażony, spocony i wtedy ona – Zofia, wówczas już żona – uspokajała go obietnicą, że we dwójkę odnajdą jego bliskich. Nie wiedział, jak naprawdę się nazywa. Imię Henryk, nazwisko Borówka nadały mu siostry boromeuszki, które w Gdańsku-Oruni do września

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.