Bakteriolodzy w pogotowiu

Do służb ratunkowych i lekarzy pierwszego kontaktu wkrótce trafi lista typowych objawów wąglika – Gdyby do mojego szpitala trafiła osoba zarażona bakterią wąglika, otrzymałaby fachową pomoc. W leczeniu stosuje się antybiotyki. Jeśli uda się pacjenta uratować, a taką pewność mamy w około 20% przypadków, to choroba nie pozostawia żadnych śladów. I jeszcze jedno – jeżeli dojdzie do ataku terrorystycznego, żaden chory nie zdąży zgłosić się do lekarza pierwszego kontaktu, który ewentualnie zastanawiałby się, jakie działania podjąć – wyjaśnia Andrzej Horban, dyrektor warszawskiego Szpitala Zakaźnego. – Chorych będzie kilkuset, trafią pod opiekę fachowców, a ci nie będą mieli kłopotu z diagnozą. Większość pacjentów umrze. Gorzej może być z rozpoznaniem sporadycznych przypadków, jednak te – zdaniem specjalistów – nie będą tak groźne, bo nie zapowiadają epidemii. By uniknąć pomyłek w diagnozie, przygotowywana jest lista typowych objawów, która trafi do stacji pogotowia ratunkowego i lekarzy pierwszego kontaktu. Każda powiatowa stacja sanepidu otrzymała polecenie, by w szczególny sposób wzmóc kontrolę ujęć wody. Zakażenie przeradza się w ostre, trudne do opanowania zapalenie płuc i trzeba szybko je opanować. Dyrektor Andrzej Horban zapewnia, że jego szpital jest przygotowany zarówno na wariant pokojowy (kilku chorych), jak i wojenny (kilkuset). W żadnym szpitalu zakaźnym nie zabraknie antybiotyków. – Gdyby atak nastąpił, przez kilka dni moglibyśmy nawet o nim nie wiedzieć – dodaje Krzysztof Chomiczewski z Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii w Warszawie. – Dopiero po serii zgonów wiedzielibyśmy, co się stało. Jednak zapewniam, że od dawna prowadziliśmy badania nad wąglikiem wraz z Amerykanami. Helikopter poleci do Puław Dziś Polska – tak jak inne kraje – robi, co może, by nie dać się wąglikowi. Przed atakiem trudno byłoby się uchronić. Specjaliści zastanawiają się, co zrobić, żeby szybko go wykryć. Już niedługo w Puławach ruszy specjalistyczne laboratorium mikrobiologiczne. – Pozwoli to na jak najszybszą identyfikację zagrożenia, ewentualne zastosowanie szczepionki i dezynfekcję terenu – tłumaczy prof. Michał Bartoszcze, szef wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii w Puławach. Gdyby doszło do zakażenia, zespoły do rozpoznawania zagrożeń biologicznych pobiorą próbki z tych terenów. Następnie helikopterem przewiozą je do Puław, gdzie zostaną zbadane. Puławy już od kilku lat pozytywnie zdają egzamin z rozpoznawania biologicznej inwazji. Od czasu do czasu instytut bierze udział w testach. Otrzymuje próbki, a ich wyniki wysyła do NATO. Niestety, nie wiadomo, jakie są wyniki. Lekarze, z którymi rozmawiałam, nie sądzą, by ktoś po studiach medycznych mógł nie rozpoznać wąglika. – Liczyłby się tylko czas od zakażenia do wykrycia – mówi lekarz z warszawskiego pogotowia. Zatem lekarze są raczej spokojni. – Jedynym problemem jest to, że niewielu chorym można pomóc. Większość byłaby skazana na śmierć – dodaje dyżurujący w pogotowiu internista. Ruszyła także machina organizacyjna. Minister zdrowia, Grzegorz Opalam, został koordynatorem „działań rządu przeciwko zagrożeniem terrorem biologicznym”. Na razie minister uspokaja, że nic nie wskazuje, by w Polsce miał nastąpić atak. Jednak musimy być przygotowani na przyjazd Polaków, którzy mogli przebywać w rejonie ewentualnego uderzenia. Trzeba ich przebadać i poddać obserwacji. Precyzyjne przepisy Pierwsze lęki mamy już za sobą. W nowotarskim szpitalu zmarł student, który przywiózł błyskawiczną, śmiertelną chorobę z Tunezji. Badania w Londynie wykluczyły gorączkę krwotoczną. Ale właśnie w związku z tą sprawą do Nowego Targu przyjechali specjaliści z Państwowego Zakładu Higieny, którzy przypomnieli o zasadach dezynfekcji. Wiemy, jak leczyć, wiemy, jak badać bakterię, wiemy też, jak radzić sobie w wypadku śmierci. W ustawie o cmentarzach spisano choroby, które wymagają szczególnego postępowania. Wśród nich znajduje się wąglik. Po jego stwierdzeniu zakazane jest przebywanie w pomieszczeniu, gdzie są zwłoki, nie wolno ich też dotykać. Ciało należy owinąć w płótno nasączone płynem dezynfekcyjnym, a trumnę wysypać wapnem. Pogrzeb powinien odbyć się w ciągu doby. Instrukcja brzmi precyzyjnie i strasznie. Parę rzeczy wiemy, najgorzej jest z uchronieniem się przed atakiem. Np. w Lublinie jest 180 schronów, w których zmieści się 8% mieszkańców. Gdzie indziej sytuacja przedstawia się podobnie. W sumie mamy siedem tysięcy schronów, dwa tysiące w samej Warszawie. Marnie. Przyszłość też

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 42/2001

Kategorie: Wydarzenia