Bałkański kocioł

Bałkański kocioł

Niemiecko-turecka rywalizacja

Co na to wszystko Niemcy i Turcja, która w strategii amerykańskiej odgrywała dotąd rolę oazy stabilizacji na Bałkanach. Wielu muzułmanów w tym regionie jest z nią bowiem związanych od wieków. Turecka kultura, przynajmniej ta świecka, jest na Bałkanach bardzo atrakcyjna, o czym świadczy np. duża oglądalność znanych i u nas seriali telewizyjnych.

Stabilizująca rola Turcji jednak się kończy. Mocarstwowe ambicje Erdog˘ana, zaangażowanie w konflikt na Bliskim Wschodzie, możliwość powstania państwa kurdyjskiego, nieustanny napływ uchodźców z krajów arabskich – wszystko to przyczynia się do coraz głębszego podziału społeczeństwa, przybierania na sile prawicowego i religijnego radykalizmu, odchodzenia od zasad demokratycznego państwa świeckiego. Dodać do tego trzeba napięte stosunki z Rosją i tendencje, by zainteresowanie kierować także w stronę Azji Środkowej bliskiej Turkom kulturowo. W tych warunkach trudno zakładać, że Turcja będzie skupiała uwagę na Bałkanach.

Poważną konkurencją dla niej mogą się stać Niemcy. Stosunki między Berlinem a Ankarą zapewne poważnie się ochłodzą, po tym jak Bundestag uznał za ludobójstwo masakrę dokonaną przez Turków na Ormianach podczas I wojny światowej.

Niezależnie od względów humanitarnych Niemcy są zainteresowane imigracją muzułmańską z uwagi na własne kłopoty z demografią. Ponadto – co niezwykle ważne – islam jest już częścią niemieckiej kultury. Przyznał to prezydent Christian Wulff. W Niemczech integracja muzułmanów ze społeczeństwem wygląda inaczej niż np. we Francji. Około dwóch trzecich niemieckich muzułmanów pochodzi z Turcji, która jest – a przynajmniej do tej pory była – państwem laickim. Taki charakter islamu być może uda się utrzymać w Niemczech. Zintegrowani z kulturą niemiecką muzułmanie to nowy, olbrzymi atut dla państwa niemieckiego nie tylko w relacjach z pozaeuropejskim islamem, ale też z muzułmanami na Bałkanach (Albania, Kosowo, Bośnia i Hercegowina, a nawet Macedonia i Bułgaria, bo w tych dwóch krajach żyje znaczna mniejszość muzułmańska). Dzięki islamowi Niemcy będą odgrywały jeszcze większą niż dotąd rolę w Europie i na świecie.

Wizja Wielkiej Albanii

W rywalizacji na Bałkanach i w całej Europie coraz mniejsze wpływy będzie mieć natomiast radykalny islam importowany i zasilany petrodolarami z Arabii Saudyjskiej. Przyczyną tego będą nieuniknione procesy modernizacyjne w tym kraju, spadek cen i znaczenia ropy w bilansie energetycznym, wrogość ze strony szyickiego Iranu, ale i niechęć ze strony Zachodu, zmęczonego już przymykaniem oka na finansowanie przez Saudyjczyków skrajnego islamu.

Rezultatem swoistej bitwy o Bałkany może być kolejna powtórka z historii, która skończy się nieakceptowanym co prawda przez Zachód, ale realnym, cichym sojuszem tych państw bałkańskich, które reprezentują tradycje chrześcijańskie, przeciwko muzułmanom. Jeżeli dodać do tego (przebrzmiałe?) marzenia o powstaniu Wielkiej Albanii, Wielkiej Serbii i Wielkiej Chorwacji – nowe piekło gotowe. Największe szanse realizacji ma zamysł utworzenia Wielkiej Albanii poprzez połączenie Albanii z Kosowem. W Bośni i Hercegowinie oraz w Bułgarii i Macedonii może dojść do poważnych zamieszek na tle etnicznym. Taki może być skutek nie do końca przemyślanej polityki Zachodu. Siła militarna Amerykanów i NATO w Europie Środkowej mogłaby wówczas zostać wykorzystana do tłumienia zamieszek na Bałkanach. W całym świecie zachodnim, mimo krwawych doświadczeń, wiedza o Bałkanach jest ciągle niewystarczająca. Wydaje się, że remedium na sprzeczności targające regionem jest już w tej chwili przynależność większości państw bałkańskich do Unii Europejskiej i NATO oraz w przyszłości ściślejsza niż dotąd współpraca z pozostałymi państwami środkowoeuropejskimi (w tym z Grupą Wyszehradzką), w ramach Unii Europejskiej oczywiście, a nie w konfrontacji z Unią. Niewykluczone jednak, że bezpieczniejsze dla pozostałych krajów Europy Środkowej byłoby nieangażowanie się bezpośrednio w ewentualne konflikty na Bałkanach.

Ostatecznie wszystkich zwaśnionych na Bałkanach „pogodzi” prawdopodobnie albańskojęzyczna i muzułmańska ludność, której bardzo szybko przybywa. Liczba Albańczyków w krajach byłej Jugosławii zbliża się do najliczniejszych dotąd Serbów, których jest ponad 7 mln. Wielka Albania, zasilona miejscowymi słowiańskimi wyznawcami islamu oraz muzułmańskimi imigrantami, będzie potężnym państwem, któremu sąsiedzi niewiele będą mogli przeciwstawić. Stanie się też prawdopodobnie ważnym członkiem NATO (żołnierze albańscy już ćwiczą w Polsce).

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 2016, 32/2016

Kategorie: Opinie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy