Bałtycka cenowa fala

Bałtycka cenowa fala

Urlop nad polskim morzem jest coraz kosztowniejszy, ale wcale nie musi być droższy niż nad Morzem Czerwonym czy Śródziemnym

Wakacje w Tunezji czy Egipcie tańsze niż nad polskim morzem? Czy to rzeczywiście prawda? Tak, ale nie do końca.
W istocie, gdy porównamy koszt wypoczynku w hotelach porównywalnej klasy na południowym wybrzeżu Morza Bałtyckiego oraz na południowym wybrzeżu Morza Śródziemnego i północnym Czerwonego, okaże się, że nad gorętszymi morzami jest taniej. Sprawdziliśmy to na przykładzie dwóch osób pragnących udać się razem na dwutygodniowy urlop i szukających pokoju możliwie taniego, z dwoma łóżkami i łazienką, w pierwszej połowie sierpnia.
W tym okresie można bez najmniejszego kłopotu spędzić 14-dniowe wakacje w jednym z dwóch wspomnianych krajów arabskich. Oferta jest bogata, miejsc nie brakuje. Ceny zaś – umiarkowane.

Gorąco i niedrogo

I tak, w przedziale 1660-2000 zł od osoby znajdziemy dwutygodniowy pobyt w sierpniu w Tunezji. Dostaniemy za to łóżko w pokoju dwuosobowym (oczywiście z klimatyzacją), w hotelu oddalonym o kilkaset metrów od morza (przy odrobinie szczęścia, z widokiem na nie) oraz dwa posiłki dziennie, po których nie będziemy głodni. Hotele są trzygwiazdkowe – czyli odpowiadają najwyżej dwóm gwiazdkom w Polsce – zlokalizowane w turystycznym zagłębiu tunezyjskim przeznaczonym dla turystów drugiej kategorii, czyli w Sousse i w okolicach (za turystów pierwszej kategorii Arabowie uważają oczywiście gości ze „starej” Unii oraz bogatych Rosjan). Hotele takiej klasy mają małe pokoje bez balkonów, nie lśnią nowością i elegancją wystroju, ale na ogół dysponują już własnymi, niewielkimi wprawdzie basenami.
Podane ceny obejmują ubezpieczenie i opłatę lotniskową, a przyjazd z biurem podróży nie wymaga wykupienia wizy. Trzeba tylko dodać jeszcze koszt wody mineralnej do posiłków, co w ciągu całego dwutygodniowego pobytu oznaczać może wydatek średnio 140 zł od osoby. Łącznie więc – dwa tygodnie za 1800-2140 zł, nad ciepłym morzem, z gwarantowanym słońcem.
Egipt jest nieco droższy. Za dwa tygodnie w zbliżonych warunkach w Hurghadzie lub Sharm El Sheikh (także hotel trzygwiazdkowy, przeważnie z basenem, oraz dwa posiłki) w pierwszej połowie sierpnia zapłacimy 1700–2400 zł od osoby. Do tego koszt wizy – około 50 zł od osoby oraz woda do posiłków – około 150 zł od osoby. W sumie – 1900-2600 zł.
A teraz Polska. Podstawowy problem polega na tym, że między Świnoujściem a Krynicą Morską jest niewiele hoteli dwugwiazdkowych. Trudno więc znaleźć miejsce w pierwszej połowie sierpnia. Jeśli jednak nam się to uda, za pokój dwuosobowy z łazienką, często z balkonem, ale z reguły bez hotelowego basenu, zapłacimy średnio od 280 do 300 zł za dobę. W cenę wliczone są śniadania. Nieco łatwiej zdobyć w tym terminie pokój w hotelu trzygwiazdkowym. Ceny wynoszą od 310 do 450 zł za dobę (ta górna granica dotyczy popularniejszych kurortów). Tak więc dwa tygodnie w hotelu dwugwiazdkowym kosztować będą 1960-2100 zł od osoby. W hotelu trzygwiazdkowym wydamy natomiast 2170-3150 zł. To jednak nie wszystko.
Doliczyć musimy jeszcze koszt drugiego posiłku, czyli obiadu lub obiadokolacji. Nad morzem w sierpniu raczej nie da się go zjeść za mniej niż 25 zł. No i oczywiście dojazd. Do wielu naszych miejscowości nadmorskich można stosunkowo tanio dotrzeć pociągiem. Na przykład za bilet II klasy na trasie Warszawa-Kołobrzeg zapłacimy 77 zł, za bilet do Łeby – 67 zł, a do Międzyzdrojów – 62 zł. Będą to jednak podróże z przesiadkami, w niedogodnych godzinach i oczywiście w tłoku, a jeśli nasz hotel jest w miejscowościach niekolejowych, to jeszcze trzeba doliczyć kilka czy kilkanaście złotych na autobus. Biorąc to wszystko pod uwagę, można przyjąć, że średni koszt dojazdu nad morze i z powrotem wyniesie około 150 zł. Znacznie wygodniejsza jest wyprawa samochodem. Zakładając, że nasza trasa liczyć będzie 500 km, zapłacimy w obie strony (wliczając w to jakiś drobny posiłek po drodze), 200 zł od osoby.
W sumie więc podróż oraz dwa tygodnie pobytu z dwoma posiłkami nad polskim morzem w pierwszej połowie sierpnia to wydatek w hotelu dwugwiazdkowym: 2460-2650 zł od osoby. W hotelu trzygwiazdkowym: 2670-3700 zł od osoby.
A zatem w Egipcie czy Tunezji podobne wakacje są o 760-1100 zł tańsze. Z tą jeszcze różnicą, że nad Bałtykiem oprócz zimnej wody w morzu mamy też gwarancję co najmniej kilku chłodnych i mokrych dni…

Zarobić na cały rok

Dlaczego wakacje w ciepłych krajach są tańsze niż u nas, skoro trzeba tam przez kilka godzin lecieć samolotem? – Sezon w Egipcie czy Tunezji trwa prawie cały rok i firmy turystyczne kierują do tamtejszych kurortów całe łańcuchy czarterów. Nad polskim morzem sezon jest zaś niespełna trzymiesięczny i w tym czasie właściciele hoteli chcą zarobić na cały rok. Dlatego nad Bałtykiem jest drożej – mówi Sławomir Bawarski, rzecznik Polskiej Izby Turystyki. Przybywa wprawdzie hoteli i pensjonatów, które próbują zachęcać firmy oraz gości indywidualnych do pobytów w okresie jesienno-zimowym, ale wiadomo, że w tych miesiącach obłożenie zawsze będzie nikłe.
W tym roku z uwagi na kryzys wyjeżdżamy rzadziej do ciepłych krajów. Paradoksalnie oznacza to, że nad Bałtykiem zrobiło się jeszcze drożej, bo więcej turystów woli spędzać wakacje w Polsce. – Przewiduję, że w 2009 r. będziemy mieli o ponad 30% mniej klientów niż w 2008 r. Wycieczki sprzedajemy jednak niemal przez cały rok, wysyłaliśmy czartery do Egiptu i w listopadzie, i w styczniu czy lutym 2009 r., myślę że podobnie będzie także jesienią. To, że wakacje w Egipcie czy Tunezji są tańsze niż w Polsce, nie jest niczym nowym, tak dzieje się już od kilku lat, tylko polscy turyści nie do końca zdawali sobie z tego sprawę – twierdzi Semir Hamouda, prezes biura Sun&Fun.
– W Egipcie czy Tunezji oprócz słońca są golf, talasoterapia, podróże na wielbłądach, egzotyczne wycieczki, starożytne zabytki. Turyści mogą więc przez cały rok wyjeżdżać i interesująco spędzać czas. Atrakcje nad Bałtykiem mają zaś charakter bardziej sezonowy, kumulują się w miesiącach letnich. Wtedy wszyscy chcą zarobić jak najwięcej – dodaje Grażyna Polak, dyrektor generalna biura Viva Club.

U nas bezpieczniej

Polacy dobrze umieją liczyć. Jakoś jednak nie przejmują się niekorzystnymi dla Bałtyku relacjami cenowymi i chętnie jadą nad polskie morze. Po trosze decyduje o tym efekt skali – w 38-milionowym społeczeństwie zawsze znajdzie się wielu ludzi, dla których pobyt na urokliwych przecież bałtyckich plażach będzie atrakcją. Dla licznego grona Polaków ważny jest też fakt, że spędzają wakacje wśród ludzi, z którymi bez kłopotu mogą się dogadać, czują się wtedy bezpieczniej.
Ponadto w przypadku rodzimej oferty turystycznej możemy liczyć na gwarancję należytej jakości. Wiadomo, że to, co jest obiecywane, z reguły będzie dotrzymane, bo nasz turysta może wszystko dokładnie sprawdzić, zadzwonić, wypytać, a jak przyjedzie na miejsce i okaże się, że coś jest nie tak, opieprzy organizatora i zagrozi, że nie zapłaci całej umówionej sumy. W przypadku wyjazdów zagranicznych, gdzie za podróż płaci się z góry, jesteśmy skazani na łaskę i niełaskę arabskich gospodarzy, z czego doskonale zdają sobie oni sprawę. Nad Bałtykiem nie musimy się obawiać takich nieszczęść jak niedawne bankructwo biura „Kopernik”. Do tego wszystkiego dochodzi jeszcze czynnik psychologiczny. Wakacje w hotelu nad polskim morzem mają dla wielu z nas charakter nieco prestiżowy, możemy więc udawać paniska wobec gości mieszkających na kwaterach czy polach namiotowych. Za granicą, gdzie wszyscy mieszkają w hotelach i przebywamy w kilkudziesięcioosobowej grupie podobnych wycieczkowiczów z Polski, już znacznie trudniej się popisywać – a w dodatku nasze poczucie wyższości zostanie natychmiast zrujnowane, gdy zobaczymy, w jakich lansadach arabscy hotelarze traktują gości z Niemiec, Anglii lub Belgii.
Najważniejsze jednak, że wystarczy zrezygnować z wakacji w hotelu, a okaże się, że nasz stary dobry Bałtyk jest mniej kosztowny niż śródziemnomorskie i czerwonomorskie tropiki. I może dlatego wciąż tak chętnie tam jeździmy.

A jednak Bałtyk tańszy

Mówiąc szczerze, oprócz elementu prestiżowego, trudno znaleźć jakiekolwiek inne czynniki mogące przemawiać za tym, by spędzać wakacje w dużym hotelu, zamiast w pokoju wynajętym w jakieś turystycznej willi nad Bałtykiem. Zwłaszcza że nawet w pierwszej połowie sierpnia, w samym szczycie nadmorskiego sezonu, nie ma żadnych kłopotów ze znalezieniem komfortowego pokoju. Na szczęście, na polskim wybrzeżu dominuje willowo-pensjonatowy model wypoczynku. Daje to nam szanse na spędzenie wygodnych, spokojnych wakacji bez niepożądanych kontaktów ze zgrają hałaśliwych gości.
Przede wszystkim zaś taki urlop będzie już tańszy niż wakacje w Egipcie czy Tunezji. Policzmy: pokój dwuosobowy z łazienką, telewizorem i balkonem, kosztuje w pierwszej połowie sierpnia od 80 do 120 zł za dobę. Takie ceny obowiązują na całym wybrzeżu i praktycznie tylko w Sopocie z powodu generalnego niedoboru miejsc wypoczynkowych górne widełki sięgają 190 zł za pokój.
Oprócz spania musimy też jeść i pić – dwa posiłki będą nas kosztować od 40 do 60 zł dziennie. No i jeszcze podróż, 150-200 zł w obie strony.
Możemy więc podsumować: za dwutygodniowe wakacje z dojazdem i wyżywieniem, w warunkach nawet lepszych niż hotelowe, zapłacimy od 1270 do 1880 zł. Analogiczny urlop w Tunezji czy Egipcie będzie nas kosztować, przypomnijmy, od 1800 do 2600 zł.
Okazuje się zatem, że jadąc nad Bałtyk, wiemy, co robimy – przynajmniej z finansowego punktu widzenia. Polskie, swojskie wybrzeże nadal pokazuje przewagę cenową. Pytanie, czy jeszcze długo?

Wydanie: 2009, 30/2009

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy