Bańka apteczna może pęknąć

Bańka apteczna może pęknąć

W Polsce na jedną aptekę przypada 2800 mieszkańców, w krajach UE – średnio ok. 4000 Leki refundowane wszędzie w tej samej cenie oraz zakaz reklamy aptek i ich działalności. Rynek aptek w Polsce musi się zmienić. Nowa ustawa chce ograniczyć przyrost placówek. Czy skorzysta na tym pacjent? Dużo za dużo Są dwa kryteria określające odpowiednią gęstość sieci aptek. Pierwsze wskazuje liczbę mieszkańców przypadającą na jedną aptekę, drugie – odległość między poszczególnymi placówkami. W Polsce używa się w zasadzie tylko pierwszego. Liczba mieszkańców przypadających na aptekę jest jedną z najniższych w Europie – w 2010 r. wynosiła 2,8 tys. mieszkańców, podczas gdy w krajach Unii Europejskiej średnia wynosi ok. 4 tys. i jest w zgodzie z przepisami unijnymi, które mówią o liczbie od 3 tys. do 5 tys. mieszkańców na jedną aptekę. Żeby spełnić to kryterium, należałoby w Polsce zlikwidować co trzecią placówkę. Przed liberalizacją przepisów dotyczącą zakładania aptek ostrzegała kilka lat temu Naczelna Izba Aptekarska. Ale jej postulat 5 tys. mieszkańców na jedną aptekę okazał się niewykonalny, bo rozmieszczenie ludności w Polsce różni się od tego w krajach europejskich, gdzie zdecydowana większość obywateli mieszka w dużych ośrodkach miejskich. NIA z pomysłu się wycofała. Na likwidację części aptek nie zgadzała się też Naczelna Rada Lekarska, obawiając się utrudnienia dostępu do tych na terenach wiejskich. Na zdrowie Bum na placówki oznaczone zielonym krzyżem zaczął się na początku lat 90. W roku 1990 liczba aptek w Polsce nie przekraczała 3,8 tys., 10 lat później skoczyła już do ok. 9 tys. Aptekarski biznes po raz pierwszy od wielu lat poczuł oddech rynku na plecach w 2009 r. Jeszcze w kwietniu tego roku liczba placówek aptecznych osiągnęła rekordowy poziom 13.650 aptek, jednak przez kolejnych 12 miesięcy zaczęła systematycznie spadać. Wartość spadku obliczono na 2,8%, ale w niektórych regionach kraju, jak Warmia i Mazury, wynosiła prawie 9%. W Olsztynie zlikwidowano siedem z 76 aptek. Na początku 2010 r. pozostało w sumie ok. 13.450 aptek. Zdaniem specjalistów rynku, to nadal bardzo dużo, a za przyczynę spadku odpowiedzialny był przede wszystkim kryzys gospodarczy, który i tak z branżą obszedł się stosunkowo łagodnie, bo choć bańka apteczna rosła od dłuższego czasu, do jej pęknięcia jeszcze dużo brakuje. – W poszczególnych miesiącach obserwujemy spadki, ale w cyklach rocznych nadal obserwujemy stały wzrost – mówi Marcin Gawroński z IMS Health, firmy specjalizującej się w analizie rynku farmaceutycznego. O upadku zadecydowały względy finansowe: ograniczony dostęp do finansowania i kłopoty ze spłatą zadłużenia. Ten trend jednak szybko został zatrzymany. W całym 2010 r. otwarto 680 aptek, a zamknięto 371. Przybyło więc 309 nowych punktów i biznes znowu okazał się opłacalny. – Nowe placówki będą zastępowały te słabsze, które nie mogą sprostać wymaganiom rynku i konkurencji. Teraz istotniejsze od wzrostu liczby aptek są zmiany strukturalne w aptekach – uważa Gawroński. W ubiegłym roku po raz pierwszy liczba aptek indywidualnych, prowadzonych przez jednego farmaceutę, spadła poniżej 50% w stosunku do wszystkich placówek. 24% należy do dużych sieci, reszta to rodzinne przedsiębiorstwa skupiające od dwóch do czterech aptek. Specjaliści za ladą Naczelna Izba Aptekarska od wielu lat zwraca uwagę, że apteki powstają bez żadnej kontroli, jednak jej propozycje nie znalazły się w nowelizacji ustawy farmaceutycznej. Troska NIA wynika przede wszystkim z dbałości o jakość obsługi pacjenta, bo kryzys pokazał, że właściciele aptek najczęściej cięli koszty, zwalniając z pracy doświadczonych farmaceutów. Ponadto personel został zredukowany przez obniżki wynagrodzenia i brak perspektyw zawodowych. Liberalne przepisy w Polsce pozwalają założyć aptekę osobie bez wykształcenia farmaceutycznego. Zwolennicy łagodnych rozwiązań argumentują, że właściciel nie stoi za ladą i nie obsługuje bezpośrednio pacjenta, a specjalistyczną pomocą służą zatrudnieni przez niego wykształceni farmaceuci. Prawo wyraźnie nakazuje, żeby kierownikiem apteki był magister farmacji, mający prawo do wykonywania zawodu, z pięcioletnim stażem pracy w aptece lub trzyletnim, jeśli jest specjalistą z zakresu farmacji aptecznej. Kierownik powinien być obecny w aptece w godzinach jej pracy, dostosowanych do potrzeb lokalnej społeczności. – Takie rozwiązania są dopuszczalne

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2012, 2012

Kategorie: Kraj