Dlaczego w naszym kraju rośnie liczba zabójstw, zgwałceń, bójek i uszkodzeń ciała? W Polsce nie brakuje przykładów działań poprawiających bezpieczeństwo. W Mrągowie w 2005 r. stwierdzono 2119 przestępstw. Rok później – o 317 mniej. Spadła zwłaszcza liczba najgroźniejszych zdarzeń – rozbojów, pobić, ciężkich uszkodzeń ciała. To w niemałej mierze efekt lokalnego programu zapobiegania przestępczości. Do poprawy bezpieczeństwa przyczyniło się więcej radiowozów na drogach i częstsza obecność umundurowanych policjantów w miejscach szczególnych zagrożeń. W Jaworze w 2004 r. odnotowano 2081 przestępstw, a w roku ubiegłym 1922. Wytypowano najniebezpieczniejsze punkty miasta, skierowano tam więcej patroli, znacząco poprawiono stan oświetlenia ulic. Jaśniej – a więc i bezpieczniej – zrobiło się też w Tarnowskich Górach. W Piotrkowie rozwijany jest monitoring, przybywa kamer obserwujących ulice, ale powstają również świetlice terapeutyczne, zajmujące się tzw. trudną młodzieżą. Starsi, bogatsi, spokojniejsi Podobnie dzieje się w tysiącach miejscowości, gdzie samorządy realizują swe programy walki z przestępczością. W rezultacie od kilku lat czujemy się w Polsce coraz bezpieczniej. Potwierdzają to także statystyki pokazujące, że zmniejsza się liczba przestępstw (patrz: tabelka). Warto przy okazji dodać, że za „drugiej komuny” (SLD rządził w latach 2001-2005) skutecznie walczono także z korupcją, ujawniając każdego roku średnio o połowę więcej takich przestępstw. Dla działaczy PiS był to dowód na ogromny wzrost korupcji pod panowaniem postkomuny. Przy takim podejściu do danych statystycznych, trzeba zauważyć, że prawdziwy wzrost korupcji nastąpił dopiero pod rządami braci Kaczyńskich. W trzech kwartałach 2007 r. stwierdzono bowiem prawie dwa razy więcej przestępstw korupcyjnych niż w tym samym okresie roku ubiegłego. Wprawdzie niemała część z nich była planowana i inscenizowana od początku do końca przez Centralne Biuro Antykorupcyjne w celu zwalczania przeciwników politycznych, lecz mimo wszystko, obrazuje to miarę zepsucia, do jakiego doszło w kraju pod rządami miłośników odnowy moralnej. Jak widać, wszystko może być kwestią interpretacji… Dziś mało kto już pamięta, że tendencję do poprawy stanu bezpieczeństwa w kraju zapoczątkował program „Bezpieczna Polska”, przyjęty przez rząd w 2002 r. Postawiono w nim właśnie na aktywizację samorządów, uwzględniono zasadę, że najważniejsze jest eliminowanie czynników sprzyjających popełnianiu przestępstw. To jakościowa różnica w porównaniu z propagandowymi poczynaniami Zbigniewa Ziobry. Minister i prokurator generalny epatował wybranymi przykładami drastycznych przestępstw i domagał się zaostrzania kar, a jednocześnie nic nie robił, by zapobiegać czynom, za które trzeba karać. Jego nikłą aktywność nadrabiała jednak demografia. – Jeśli dość nagle wyjeżdża prawie 2 mln Polaków, w tym bardzo wielu w wieku od osiemnastu do trzydziestu kilku lat, w okresie największej aktywności zawodowej, która bywa także okresem największej aktywności kryminalnej, to w Polsce musi spadać liczba przestępstw. Migrują także zawodowi przestępcy, np. do Szwecji, do Wielkiej Brytanii. Tam w przestępczości cudzoziemców Polacy przodują – mówi prof. Andrzej Adamski z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika. Oprócz tego, że jest nas mniej, jesteśmy też starsi – a z wiekiem spada skłonność do rozrabiania. I zaczynamy robić się zamożniejsi, co także hamuje przestępczość. Policja da się lubić? Są jednak również czynniki odwrotne. Postępuje brutalizacja zachowań, promowana przez kino i dużą część mediów, jest coraz więcej rozbitych rodzin, Polacy piją coraz więcej alkoholu, następuje kryminalna emancypacja kobiet. Dlatego policja nie przywiązuje większej wagi do demografii. – Poprawa bezpieczeństwa to głównie kwestia takich działań jak rozbicie wielu grup przestępczych, którym nie pozwalamy się odradzać, lepsze rozpoznanie policyjne, rozwijanie analizy kryminalnej, znajomość metod i sposobów działania przestępców, doskonalsze instrumenty prawne, np. instytucja świadka koronnego czy określenie w przepisach przestępstwa udziału w zorganizowanej grupie przestępczej – wylicza podinspektor Mariusz Sokołowski z Komendy Głównej Policji. Mimo wielu zawirowań na najwyższych szczeblach w policji udaje się też stopniowo wprowadzać zmiany w jej funkcjonowaniu. Wprawdzie najnowocześniejsze radiowozy i komputery nadal trafiają głównie do pracowników w komendzie głównej i największych komendach miejskich, a w terenie jeździ się jeszcze zdezelowanymi polonezami i pisze na maszynach, powoli, powoli, zmieniają się proporcje między funkcjonariuszami, którzy siedzą
Tagi:
Andrzej Dryszel









