Bezpieczniej po kryzysie?

Przed nami jeszcze niejeden trudny sprawdzian. 

Zbliża się trzecia rocznica upadku banku Lehman Brothers, który zapoczątkował falę spadków i recesji w świecie zachodnim. To zdecydowanie niekorzystne otoczenie nie utrudniło jednak polskiej gospodarce w miarę bezpiecznego przepłynięcia przez kryzys.
W czasie największych perturbacji na rynkach finansowych w 2008 i 2009 r. polski sektor bankowy pozostał stabilny. Żaden bank nie był zagrożony upadłością ani nie musiał korzystać ze wsparcia ze środków publicznych. Ta sytuacja była m.in. zasługą nadzoru finansowego oraz współpracującego z nim Narodowego Banku Polskiego. Komisja Nadzoru Finansowego monitorowała sytuację polskich banków oraz zagrożenia wynikające z problemów, w jakie popadli ich zagraniczni akcjonariusze. Zapobiegła także transferowaniu środków za granicę przez spółki matki banków i wraz z Narodowym Bankiem Polskim doprowadziła do wzmocnienia kapitału banków, m.in. poprzez zachowanie w bankach dywidendy. Stworzono w ten sposób bufor kapitałowy, pozwalający na swobodny rozwój działalności. Na świecie natomiast rozpoczęła się era wielomiliardowych rządowych programów stymulacyjnych.

Czy ten kryzys zostawił nam jakąś naukę i wytworzył zabezpieczenia, które nie pozwolą na podobne zdarzenia w przyszłości? Odpowiedzi są tylko umiarkowanie optymistyczne.
Prezydent Barack Obama dokładnie rok po upadku Lehman Brothers mówił o nowych regulacjach finansowych mających zapobiec powstaniu w przyszłości kryzysu o tak ogromnej skali. Analitycy jednak sceptycznie oceniali te oświadczenia, gdyż zdawali sobie sprawę, że gospodarka amerykańska żyje „na rządowych sterydach”, a kolejne problemy pojawią się zapewne wtedy, gdy pakiety pomocowe się wyczerpią.
Prof. Krzysztof Rybiński naszkicował natomiast dwa scenariusze rozwoju sytuacji w Polsce, która wciąż jeszcze nie uporała się z rosnącym zadłużeniem. Pierwszy to dryf rozwojowy, zgodnie z którym polska gospodarka będzie się rozwijała do końca tej dekady w tempie średnio 3% rocznie, a potem pojawią się problemy demograficzne, kłopoty z podatkiem od emisji dwutlenku węgla, skończą się też fundusze unijne i kraj będzie się rozwijał w tempie najwyżej 1% rocznie. Drugi scenariusz nastąpi wtedy, gdy dokonamy poważnych reform i nastąpi skok cywilizacyjny, wzrost rzędu 6-7%. Jaki scenariusz realizuje się dziś, trzy lata od upadku Lehman Brothers? Warto zasięgnąć opinii u ekspertów, którzy nie mają interesu ani w straszeniu opinii publicznej, ani w uspokajaniu na siłę.

Będzie trudniej
Prof. Ryszard Bugaj, ekonomista, polityk, doradca b. prezydenta Lecha Kaczyńskiego
Doświadczenia kryzysu czegoś nas nauczyły. Może lepiej widzimy rozmaite uwarunkowania przy podejmowaniu decyzji, co nie znaczy, że decyzje te nie mogą mieć negatywnych skutków ubocznych. Nastąpiła np. ogromna fala ratowania banków, ale to oznacza, że obciążenia i odpowiedzialność za bezpieczeństwo finansowe przemieściły się do budżetów państw. Czy największe zagrożenia minęły? Niestety, interwencjom państwa nie przypisywałbym wyłącznie pozytywnych skutków, a nowa recesja jest niestety możliwa. Wydaje mi się, że Polska staje teraz przed trudniejszą sytuacją niż ta, którą mieliśmy w latach 2008-2009. Zapewne nie jesteśmy skazani na jakiś dramat, być może uda się przebyć nadchodzące lata względnie dobrze, ale jeśli w polityce nie wykrystalizuje się potrzeba zdecydowanego zwrotu, nie da się uniknąć pewnego spowolnienia wzrostu gospodarczego.

Sceptycyzm przedsiębiorców
Prof. Jerzy Osiatyński, ekonomista i b. minister finansów
W polskim sektorze bankowym nie widzę większych zagrożeń. Nie jestem też przekonany, że trzeba tworzyć specjalne narzędzia zwiększające jego bezpieczeństwo finansowe. Być może jedynie jakieś oddziały banków zagranicznych, które obecnie przechodzą trudny okres, mogą być zależne od sytuacji spółek matek. Banki komercyjne mają wysokie współczynniki kapitałowe i płynnościowe, osiągają dobre wyniki finansowe.
Problemy stwarza natomiast sektor przedsiębiorstw, które nie robią inwestycji ani nie chcą brać kredytów, a zarazem wykazują wysoką płynność. Sytuacja ta przeczy klasycznym kanonom ekonomii, wedle których oszczędności niezwłocznie przekładają się na inwestycje, a brak oszczędności inwestycje ogranicza. Sektor przedsiębiorstw ma nadwyżki finansowe, ale ich nie inwestuje, obserwujemy śladowy przyrost prywatnych inwestycji. Przedsiębiorcy są bowiem sceptyczni co do przyszłych rynków zbytu dla towarów i usług w obliczu pogorszenia koniunktury za granicą i oszczędności w wydatkach państwa w kraju.

Ostrożność owocuje
Marek Borowski, b. minister finansów
Jeśli chodzi o Polskę, nie musieliśmy specjalnie zmieniać zabezpieczeń, bo mieliśmy je znacznie wcześniej, niż wybuchł kryzys, co wynika może także z tego, że nasz system finansowy był mniej rozwinięty niż na Zachodzie. Nasz status finansowy był więc niejako ostrożnościowy, co okazało się przydatne, ale i obecna polityka finansowa, mimo rozmaitych pretensji opozycji, nie jest najgorsza. Kraje wysoko rozwinięte intensywnie pracują nad tym, aby do takiego kryzysu w przyszłości nie dopuścić. Pojawiają się np. propozycje uchwalenia pakietu sześciu aktów prawnych dotyczących wzmocnienia zarządzania gospodarczego i dyscypliny fiskalnej w Unii Europejskiej, czyli tzw. sześciopaku. Niemcy i Francja starają się zmusić do zaostrzenia dyscypliny finansowej w poszczególnych krajach, aby nie wystawiały naszych wspólnych interesów na niebezpieczeństwo. Niestety, na razie żadne wiążące decyzje nie zapadły. Wciąż jesteśmy w fazie dyskusji. Środki podnoszące bezpieczeństwo są jednak nieuniknione, a jeśli chodzi o banki, to oczekiwane są przepisy nakazujące zwiększenie rezerw. Sądzę, że takiego niebezpieczeństwa kryzysu jak w 2008 r. nie ma, ale inne problemy mogą jeszcze zaistnieć. Z pewnością najbliższy rok będzie surowym sprawdzianem dla systemów finansowych.

Wydanie: 2011, 37/2011

Kategorie: ABC BANKOWOŚCI, część II

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy