Bezrobotna raczej nie będę

Bezrobotna raczej nie będę

Ciekawe, jak członkowie Rady Nadzorczej TVP uzasadniali, że nie nadajemy się nawet do przedstawienia publicznie naszych koncepcji Agnieszka Odorowicz – Choć studiowała w Akademii Ekonomicznej w Krakowie, ciągnęło ją do kultury – organizowała festiwale studenckie i muzyki kameralnej. Jako absolwentka dostrzegła w europejskich funduszach strukturalnych wielką szansę Polski. Napisała o nich kilkanaście artykułów i zajęła się ich pozyskiwaniem. Najpierw jako asystentka na uczelni, potem w Ministerstwie Kultury, wreszcie w rządzie premiera Marka Belki, sprawując funkcję wiceministra kultury i sztuki. Autorka ustawy o kinematografii, powołującej do życia Polski Instytut Sztuki Filmowej – została zresztą jego pierwszą szefową, na dwie kadencje. Ostatnio jej nazwisko pada często w kontekście nie kina, ale telewizji publicznej. Była kandydatką do nagrody Gwarancje Kultury 2014 w kategorii menedżer kultury, przyznawanej przez Redakcję TVP Kultura (do wręczenia szykował się przedstawiciel resortu kultury). Gdy wystartowała w konkursie na prezesa TVP, decyzję zmieniono. Rozmawiamy w dniu, w którym na łamach „Gazety Wyborczej” ukazał się list otwarty Obywateli Kultury w sprawie mediów publicznych, adresowany do premier Ewy Kopacz. – Odbieram to jako kontynuację akcji, która rozpoczęła się wcześniej, gdy Rada Nadzorcza TVP wyeliminowała z konkursu na szefa telewizji publicznej osoby związane z szeroko pojętą kulturą. Nie miałam w tym udziału, ale z racji podjętego ważnego tematu, jakim jest upolitycznienie mediów publicznych, jestem wdzięczna wszystkim ludziom kultury i nauki, którzy ten list podpisali. To dowód ich zaangażowania w sprawy publiczne, nawet wbrew własnym interesom – angażowanie się w takie akcje powoduje represje. A Obywatele Kultury i Obywatele Nauki postanowili mimo to zaprotestować, to godne szacunku. W sprawie trzech muszkieterów… Czyli pani, Jacka Wekslera (twórcy TVP Kultura, wiceministra kultury) oraz Roberta Kozaka (szefa oddziału polskiego BBC, „Wiadomości” TVP). Trójki kandydatów z 15. – My tylko zwołaliśmy konferencję prasową, żeby opowiedzieć o patologiach wyboru Zarządu TVP SA. Już jako potencjalni, ale nieuczestniczący kandydaci. Już startując, liczyliśmy się z tym, że tak może się stać, ponieważ nigdy nie byliśmy kandydatami partyjnymi ani wspieranymi przez działaczy partyjnych. Ale bez naszego udziału opinia publiczna nigdy nie dowiedziałaby się o kulisach tego tzw. konkursu. Jesteśmy wdzięczni, że bez naszego udziału zareagowali ludzie sztuki, a potem przyłączyły się inne środowiska. Bez tego, widząc kompletny brak reakcji ministerstw i hucpę w wykonaniu urażonej na honorze Rady Nadzorczej TVP SA, która zapowiada podanie do sądu sygnatariuszy listu (ponad 400 osób) – nic by się nie zdarzyło. Tak jak nie wydarzyło się, gdy urzędujący wiceminister rolnictwa został członkiem Zarządu TVP SA cztery lata temu. I kandyduje ponownie, podobno jako kandydat apolityczny. Ogłoszenia były działaniem kosztownym. – Nie wiem, ile kosztuje całostronicowe ogłoszenie w centralnej gazecie, ale podejrzewam, że dużo. Myślę, że złożyły się organizacje reprezentujące twórców i producentów. Ale o to musi pani spytać ogłoszeniodawców. Nic się nie zmieniło A kto zorganizował konferencję prasową? Byłam na niej. 20 maja pod listem protestacyjnym Obywateli Kultury widniały podpisy 252 osób. Tyle że nie ma takiego listu, który nie mógłby zostać bez odpowiedzi. Na co teraz czekacie? – Dzięki uprzejmości SDP wystąpiliśmy, na razie bez efektu, do rady nadzorczej o udostępnienie nam nagrania z jej obrad dotyczącego oceny merytorycznej naszych wystąpień, które złożyliśmy na piśmie. Nie chcemy wiedzieć, jak rada oceniała wszystkich kandydatów, ale skoro mamy interes prawny, chcemy wiedzieć, dlaczego wyeliminowano nas w tym niejawnym postępowaniu z uczestnictwa w trzecim etapie – w tym, do którego z wielkim trudem dopuszczono dziennikarzy. Jestem przekonana, że życiorys i dokonania w kulturze zarówno Jacka Wekslera i Roberta Kozaka, jak i moje, gdyby zostały wnikliwie przeczytane, merytorycznie nie pozwoliłyby na zaniechanie przesłuchania. Chyba że rada nadzorcza nie jest ciekawa innych niż partyjne koncepcji funkcjonowania TVP SA. Pozostałych 12 osób miało szansę się zaprezentować? – Rada mogła przesłuchać 15 osób. Liczyliśmy na to, że nie będzie selekcjonować dziennikarzy. Ani zabraniać im korzystania ze sprzętu nagrywającego. Cóż, hucpa miała ciąg dalszy. Nie tylko posadzono ich w oddzielnym pomieszczeniu, ale jeszcze odebrano narzędzia pracy: sprzęt nagrywający i laptopy. Zgadzam się z opinią, że w tym wydaniu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 25/2015

Kategorie: Kultura