Biblioteka jak Starbucks – rozmowa z Donną Lanclos
Komfort kawiarni i dostęp do potrzebnych materiałów. Może to jest przyszłość bibliotek? Donna Lanclos – badaczka pracująca dla jednej z amerykańskich bibliotek akademickich. Pracuje jako etnografka w Bibliotece im. J. Murreya Atkinsa na Uniwersytecie Karoliny Północnej w Charlotte, gdzie zgłębia potrzeby nauczycieli akademickich i studentów związane z fizyczną i wirtualną przestrzenią biblioteki oraz bada sposoby poszukiwania informacji. Stopień doktora w zakresie antropologii społeczno-kulturowej uzyskała na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Od 2009 r. pracujesz w bibliotece Uniwersytetu Karoliny Północnej w Charlotte. Prowadzisz badania, na podstawie których wprowadza się zmiany w bibliotece. Jak twoim zdaniem będzie wyglądała biblioteka przyszłości? – W Charlotte myślimy o bibliotece jako o miejscu, które ma zapewnić warunki do pracy umysłowej, a nie służyć wyłącznie do gromadzenia zbiorów. Owszem, istota biblioteki polega na udostępnianiu zasobów, ale zasoby to nie tylko książki i czasopisma. Równie ważne są technologie czy specjalistyczna pomoc w wyszukiwaniu informacji. Albo pomieszczenia przystosowane do zajmowania się różnego rodzaju pracą naukową. W mojej bibliotece np. tworzymy na parterze takie przyjazne miejsce. Nie wszyscy nasi studenci i studentki mają swoje pokoje do pracy albo jakąkolwiek przestrzeń poza własnymi sypialniami. To poważny problem. Jak wygląda to przyjazne miejsce? – Wprowadziliśmy wiele rozwiązań, które nie były zbyt skomplikowane, ale zmieniły bardzo dużo. Wcześniej na parterze sporo przestrzeni zajmowały miejsca pracy indywidualnej, a właściwie rząd rozdzielonych biurek z krzesłami. Meble te stały w samym przejściu, więc nikt nie chciał się tam uczyć. Nic dziwnego! To tak jakby zachęcać ludzi do nauki w zatłoczonym tramwaju. Wiedzieliśmy również, że studentom zadaje się mnóstwo projektów grupowych, nad którymi nie mają gdzie pracować. Wyrzuciliśmy więc te biurka, a na ich miejsce wstawiliśmy wielkie, białe tablice, duże kanapy i miękkie fotele, a także szklane stoliki do kawy i stoły z zamontowanymi kontaktami. Powstała wielka przestrzeń pracy grupowej, z której korzystają również osoby chcące po prostu podłączyć laptop i popracować w przerwie między zajęciami. To obecnie jedno z najpopularniejszych miejsc w całej bibliotece. Można je zmieniać według własnych potrzeb i wykorzystywać do różnego rodzaju pracy. Przechodzę tamtędy każdego ranka i widzę tablice zapisane notatkami z różnych dziedzin. Tam chemia, gdzie indziej biologia, a na końcu korytarza japoński. Odnieśliście sukces? – Tak, w naszym budynku pracuje teraz zdecydowanie więcej osób. W dodatku pracuje im się znacznie efektywniej, co wiem po przeanalizowaniu fotodzienników studenckich. Fotodzienniki to narzędzie badawcze. Prosimy wybrane osoby, żeby przez pewien czas fotografowały otoczenie, w którym się uczą – nie tylko w obrębie biblioteki. Nowe, zaprojektowane przez nas miejsca w bibliotece podpisują jako ulubione albo takie, w których najwięcej pracują. Kiedy mówiłaś o kanapach i stolikach do kawy, przypomniało mi się, że podczas nauki lubiłem mieć coś do przegryzienia albo uciąć sobie drzemkę. Czy zrobiliście coś w tym zakresie? W bibliotece przecież nie można jeść ani spać. – Jedzenie w bibliotece zostało dozwolone jeszcze przed moim przyjściem, więc ta bitwa była już stoczona. Doprowadziliśmy za to do całodobowego otwarcia biblioteki – pięć dni w tygodniu w trakcie semestru, a siedem tuż przed sesją i w jej trakcie. Potem przyszło nam do głowy, że studenci muszą w tym czasie coś jeść. Do tej pory przeważnie marnowali czas, stojąc w kolejce do pobliskiej kawiarni. Poza tym kawiarnia nie jest otwarta przez całą dobę ani tania. Postanowiliśmy więc zainstalować automaty z tańszymi przekąskami. Przecież nie każdy chce za każdym razem płacić za porcje obiadowe! Zadbaliśmy też o wygodne meble. Przedtem mieliśmy w dziesięciopiętrowym budynku tylko jedną kanapę. Oprócz tego, że umieściliśmy kanapy na parterze, postawiliśmy również kilka w innych częściach biblioteki. Studenci na nich śpią, jedzą przyniesiony z domu lunch albo przekąski zakupione w automacie. Dlaczego dla studentów ważne jest to, żeby mieć pod ręką kanapę i lodówkę z lunchem? Czy to nie fanaberia w takim miejscu? – Studenci mówili nam, że potrzebują biblioteki otwartej całą dobę, w której znajdzie się automat, bo nie chcą przerywać pracy, żeby pójść tam, gdzie mogą zdobyć coś do jedzenia. Rozpraszają się w ten sposób. Spotykają znajomych, tracą wątek. Kiedy mają w pobliżu to, czego potrzebują, żeby przetrwać dzień ciężkiej pracy, mogą się skupić. Nie da się przecież skutecznie uczyć bez jedzenia









