Biskup złamał tabu

Po raz pierwszy wysoki hierarcha Kościoła katolickiego publicznie mówił o ustąpieniu papieżaze względuna sędziwy wiek i zły stan zdrowia

Czy sędziwy i chory papież Jan Paweł II ustąpi z urzędu? Od pogłosek na ten temat aż huczy w mediach i w Watykanie. Burzę wywołał przewodniczący Episkopatu Niemiec, biskup Moguncji, Karl Lehmann.
W niedzielę, 9 stycznia, Lehmann udzielił wywiadu rozgłośni radiowej Deutschlandfunk. Pytanie padło krótkie: “Czy papież Jan Paweł II z powodu choroby Parkinsona powinien zrezygnować ze swej godności?”. Odpowiedź biskupa Moguncji była długa i, jak na wysokiego hierarchę Kościoła, wprost zdumiewająca. “Osobiście uważam, że gdyby papież miał poczucie, że po prostu nie jest już w stanie w odpowiedzialny sposób kierować Kościołem, wówczas, jak sądzę, miałby siłę i odwagę, by powiedzieć: Nie mogę już dłużej wypełniać tego, co jest konieczne”. Lehmann dodał, że sama myśl o odejściu biskupa Rzymu jest trudna, ponieważ ludzie nie potrafią wyobrazić sobie papieża ustępującego z urzędu. Przewodniczący Episkopatu Niemiec zasugerował też, że nawet, jeśli Jan Paweł II myśli o złożeniu godności, urzędnicy Kurii rzymskiej mogą go przekonać, by tego nie robił. Karl Lehmann usiłował złagodzić swą wypowiedź, stwierdzając, że w ostatnich miesiącach 79-letni papież, przygotowujący się do obchodów Roku Świętego, wykazywał duchowy wigor i wielką sprawność intelektualną.
Mimo to następnego dnia rozpętał się prawdziwy huragan protestów. Włoskie media słowa Lehmanna uznały za

brutalne i przedwczesne.

Alessandro Maggiolini, biskup Como, zarzucił swemu niemieckiemu bratu w biskupstwie “akt agresji” będący wyrazem złego smaku. “Kościół nie jest przedsiębiorstwem jak Fiat czy General Motors, w którym liczy się tylko wydajność” – powiedział Como.
Watykański kardynał, Pio Laghi, podkreślił, że jedynie papież może mówić o swym ustąpieniu i nikt nie ma prawa nakłaniać go do tego kroku. Podobny pogląd wyraził inny wysoki hierarcha Stolicy Apostolskiej, austriacki kardynał Alfons Stickler. Włoski członek kolegium kardynałów, Ersilio Tonini, powiedział dziennikarzowi gazety “La Stampa”: “Nie mogę uwierzyć, że te słowa zostały powiedziane. Papież wciąż kieruje Kościołem. Zwłaszcza jego duch jest wolny i sprawny. Jan Paweł II jest panem swoich decyzji”. Nawet będący wcześniej organem partii komunistycznej dziennik “L’Unita” określił wypowiedź Lehmanna jako bezpośredni atak na Kurię rzymską.
Jan Paweł II odniósł się do całej kontrowersji tylko w pośredni sposób. Podczas noworocznego spotkania z korpusem dyplomatycznym w Watykanie Ojciec Święty powiedział: “Bóg nigdy nie żąda od nas niczego, co byłoby ponad nasze siły. To On daje nam siły do robienia tego, co do nas należy”.
Komentatorzy uważają, że jest to odpowiedź na oświadczenie Lehmanna. Zdaniem monachijskiego dziennika “Süddeutsche Zeitung”, papież mógł dodać te słowa do przygotowanego już wystąpienia w ostatniej chwili, po lekturze porannych gazet.
10 stycznia Episkopat Niemiec stanął w obronie swego przewodniczącego. Biskup Moguncji też próbował złagodzić napięcia, podkreślając, że wcale nie domagał się rezygnacji papieża. Zdaniem Lehmanna, dobrze jest dla Kościoła, a może także dla społeczeństwa, iż są również chorzy biskupi Rzymu. “Zazwyczaj jesteśmy tacy, że usuwamy chorych ludzi na margines społeczeństwa”, oświadczył pojednawczo niemiecki biskup. Powiedział też, że włoska agencja ANSA błędnie przetłumaczyła jego słowa, zażądał więc sprostowania. Tłumaczenie rzeczywiście było niedokładne. Według środków masowego przekazu w Italii, Karl Lehmann oświadczył: “Uważam, że papież musi mieć odwagę, by powiedzieć: Nie jestem już dłużej w stanie sprawować w odpowiedzialny sposób mojego urzędu”.
Niemniej jednak z całą pewnością można stwierdzić, że tak wytrawny mąż Kościoła, jak biskup Lehmann, musiał zdawać sobie sprawę, że nawet “łagodna” wersja jego wypowiedzi musi doprowadzić do konfliktu. Urzędnicy watykańscy od lat snują spekulacje na temat ewentualnej rezygnacji Jana Pawła II. Rozmowy takie odbywają się jednak szeptem i z zachowaniem całkowitej anonimowości. Internetowe wydanie magazynu “Der Spiegel” przytacza słowa pewnego pracownika Kurii: “Kiedy papież nie jest już w stanie odprawić mszy, wie, że jego czas dobiegł końca. Ale proszę mnie nie cytować”.
Biskup Lehmann jako pierwszy wysoki hierarcha Kościoła poruszył jednak kwestię rezygnacji papieża publicznie. Tym samym, tu wszyscy purpuraci watykańscy są zgodni, “złamał tabu i powiedział o jedno słowo za dużo”. Artykuł 332 prawa kanonicznego przewiduje wprawdzie możliwość dobrowolnego ustąpienia biskupa Rzymu z urzędu. Papież,

jako najwyższy kapłan,

nie musi nawet podawać powodów swej decyzji i nie potrzebuje jej zatwierdzenia przez nikogo. Zgodnie z prawem kanonicznym, po ukończeniu 75. roku życia biskup powinien przejść na emeryturę, jednak papieża te przepisy nie dotyczą. Nawet publiczne mówienie o rezygnacji czy o następcy urzędującego papieża oznacza złamanie tabu. I tak właśnie postąpił biskup Lehmann. Co więcej, w udzielonym 10 stycznia wywiadzie radiowym hierarcha z Moguncji w pośredni sposób wyraził swą opinię na temat następcy Jana Pawła II: “Mój wzrok zwraca się na ogromny kontynent Ameryki Łacińskiej, ojczyznę prawie miliarda katolików”. W bezprecedensowy sposób natychmiast zaczęli się zgłaszać kandydaci na papieża. Belgijski kardynał Godfried Danneels, mający spore szanse, by zostać następcą świętego Piotra, powiedział, że “nie odczuwa lęku przed papieskim urzędem”.
Jakie motywy skłoniły przewodniczącego Episkopatu Niemiec do świadomego złamania tabu? Media snują różne przypuszczenia na ten temat. Urodzony w 1938 roku Karl Lehmann uchodzi za liberała, zwolennika pluralizmu w Kościele. W wywiadzie dla tygodnika “Focus” wyraził niedawno opinię, że Kościół zbyt mało wykorzystuje wolności, przyznane przez Sobór Watykański II. Papież Jan Paweł II, jeden z czołowych uczestników Vaticanum II, nie chce unieważnić postanowień soborowych, wyznaczył jednak granicę dla “odnowicieli katolicyzmu”, tak, aby reformy nie zagroziły samym fundamentom wiary. Liberał Lehmann nie cieszy się więc wielkimi względami Kurii rzymskiej. Wbrew oczekiwaniom, papież nigdy nie przyznał mu kardynalskiego kapelusza. W ub. roku doszło do ostrej kontrowersji między Episkopatem Niemiec a Stolicą Apostolską w sprawie tzw. zaświadczeń aborcyjnych, wystawianych także przez katolickie poradnie dla kobiet. Zgodnie z obowiązującym w RFN prawem, kobieta może przerwać ciążę dopiero po odbyciu rozmowy w poradni i otrzymaniu stosownego zaświadczenia. Papież Jan Paweł II zakazał jednak katolickim poradniom wydawania takich dokumentów, sankcjonujących przecież zabijanie nie narodzonych dzieci. Biskupi niemieccy wypracowali kompromis, zgodnie z którym zaświadczenia z poradni katolickich opatrzone będą klauzulą: “Ten dokument nie uprawnia do legalnego przerwania ciąży”. Państwo niemieckie zaakceptowało tę zmianę. Biskup Moguncji wyraził przekonanie, że kompromis znajdzie także uznanie papieża. We wrześniu 1999 r. Watykan zabronił jednak niemieckim hierarchom wydawania nawet takich zaświadczeń. Karl Lehmann, główny architekt aborcyjnego kompromisu, z pewnością poczuł się osobiście dotknięty. Czyżby jego niezwykły wywiad miał być odwetem na Janie Pawle II? W każdym razie włoski dziennik “Il Giornale” twierdzi, że “atak” Lehmanna był “długo przygotowywany”.
Ustąpienia papieża nie chcą jednak nawet skłóceni z Kościołem “postępowi katolicy”. Ich przywódca, szwajcarski teolog, Hans Küng,

szermierz kapłaństwa kobiet

i zniesienia celibatu, pochwalił wprawdzie Lehmanna za odważne złamanie tabu, stwierdził jednak, że gdyby obdarzony wciąż wybornym intelektem Jan Paweł II złożył urząd, mógłby wpłynąć na wybór swego następcy, podobnie jak Borys Jelcyn przeprowadził wybór wygodnego dla siebie Putina. “W ten sposób mielibyśmy papieża zbliżonego do arcykonserwatywnego Opus Dei”, powiedział Küng, którego Jan Paweł II pozbawił w 1979 roku prawa do nauczania. Wpływy szwajcarskiego teologa wśród wiernych są jednak minimalne. W każdym razie Küng oddał z pewnością niezamierzony hołd Janowi Pawłowi II, przyznając, że obecny papież cieszy się w Kościele i w świecie ogromnym autorytetem.
O poglądach samego papieża na te sprawy wiadomo niewiele. Znany włoski pisarz katolicki, Vittorio Messori, zaufany doradca Jana Pawła II, powiedział w wywiadzie dla dziennika: “La Stampa”, że papież przeżywa dramat tym większy, że musi stawić mu czoła zupełnie sam. Jan Paweł II “najchętniej ustąpiłby natychmiast, by żyć i modlić się w jednym z klasztorów w swojej ojczyźnie, Polsce”.
Papież nie podejmuje jednak takiej decyzji, nie wie bowiem, czy Chrystus, którego biskup Rzymu jest namiestnikiem na ziemi, nie żąda od niego, aby nadal niósł swój krzyż, jakim jest kierowanie Kościołem. Messori i inni znawcy sekretów Stolicy Apostolskiej, nie wykluczają, że ostatnim publicznym aktem spełnionym przez papieża będzie zaplanowana na jubileuszowy rok 2000 pielgrzymka do Ziemi Świętej. Jan Paweł II zawsze marzył, by w Świętym Roku pomodlić się w Jerozolimie. Nie można do końca wykluczyć, że po zakończeniu tej wyczerpującej pielgrzymki papież złoży swój urząd i wycofa się w zacisze polskiego klasztoru. Bardziej prawdopodobne jest jednak, iż Jan Paweł II będzie niósł swój krzyż, dopóki od tej misji nie uwolni go Bóg.

Jedyny, który zrezygnował
W dotychczasowej historii Kościoła tylko jeden papież z własnej woli ustąpił z Piotrowej Stolicy. W 1294 roku Celestyn V po zaledwie pięciu miesiącach złożył swą godność. Ten były mnich i pustelnik miał już 80 lat i okazał się bezradny w obliczu walk politycznych, które w końcu
XIII w. wstrząsały Italią. Celestyn V niedobrze wyszedł na swej decyzji. Zmarł w więzieniu, w którym osadził go jego następca, Bonifacy VIII. Odtąd biskupi Rzymu już nie rezygnowali.

 

Wydanie: 03/2000, 2000

Kategorie: Religia

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy