Biskupka potępia wojnę

Biskupka potępia wojnę

Najważniejsza protestantka Niemiec przeciwko przelewowi krwi w Afganistanie Biskupka Margot Kässmann rozpętała burzę nad Renem i Szprewą. W świątecznych homiliach i wywiadach prasowych zwierzchniczka Kościoła Ewangelicko-Luterańskiego w Niemczech (EKD) potępiła wojnę w Afganistanie. Podkreśliła, że wszelkie rozważania o strategii pomijały fakt, iż żołnierze robią użytek z broni i że giną także cywile. „Nawet według najbardziej szeroko pojętych zasad Kościoła ewangelickiego w Niemczech nie można usprawiedliwić tej wojny, dlatego ten pełen przemocy konflikt musi zostać zakończony”, oświadczyła biskupka Kässmann, która stoi na czele 26-milionowej wspólnoty luteran w RFN. Wielu polityków, a także wojskowych zareagowało gniewnie na te wystąpienia. Zarzuty posypały się ze wszystkich stron. Socjaldemokratyczny polityk Reinhold Robbe, pełnomocnik parlamentu federalnego ds. obrony i Bundeswehry, zagrzmiał: oczekiwania, że można osiągnąć w Afganistanie pokój za pomocą modlitw i świec, jak opozycja w NRD przed 20 laty, są naiwne, „nikt jednak nie przeszkadza pani Kässmann, aby usiadła wraz z talibami w namiocie w Hindukuszu, dyskutowała z nimi o swoich fantazjach i tworzyła rytuały modłów i świec”. Zdaniem wiceprzewodniczącego frakcji parlamentarnej CSU Christiana Rucka słowa biskupki są „dalekie od rzeczywistości” i zaniepokoiły opinię publiczną Republiki Federalnej oraz żołnierzy, jak również ekspertów od odbudowy kraju, pracujących w Afganistanie. Ale odważna duszpasterka doprowadziła do tego, że w Niemczech rozpoczęto wreszcie dyskusję na temat operacji w Afganistanie i zadań żołnierzy, dyskusję, której przez osiem lat starannie unikano. Bundeswehra rozpoczęła misję w Kraju Hindukuszu w końcu 2001 r. Obecnie w ramach międzynarodowych sił ISAF pełni w Afganistanie służbę 4300 niemieckich żołnierzy. Stacjonują oni w spokojniejszych, północnych regionach. Dlatego politycy i generałowie Republiki Federalnej konsekwentnie wygłaszali slogany o misji stabilizacyjnej i odbudowie Afganistanu. Słowo „wojna” długo było tabu. Dopiero w zeszłym roku minister obrony w nowym liberalno-konserwatywnym rządzie Angeli Merkel, Karl-Theodor zu Guttenberg, przyznał, że w Kraju Hindukuszu panuje sytuacja „przypominająca wojnę”. Także w „niemieckiej” prowincji Kunduz coraz śmielej grasują talibowie, dochodzi do zamachów i starć zbrojnych. Żołnierze Bundeswehry wycofali się do ufortyfikowanych baz, podczas patroli w terenie rzadko opuszczają pojazdy pancerne, co sprawia, że miejscowa ludność przestaje ich uważać za skutecznych obrońców. 4 września 2009 r. może zostać uznany za czarny dzień armii niemieckiej w Afganistanie. Talibowie uprowadzili wtedy dwie cysterny z paliwem w pobliżu Kunduz. Pojazdy utknęły jednak podczas przeprawy przez rzekę, nie istniało bezpośrednie niebezpieczeństwo ataku na obóz polowy Bundeswehry w Kunduz. Mimo to dowódca bazy, płk Georg Klein, zażądał, aby amerykańskie lotnictwo dokonało bombardowania. Potem oficer ten przyznał, że podał wojskowym NATO nieprawdziwe wiadomości, jakoby doszło do kontaktu bojowego z nieprzyjacielem. Według magazynu „Der Spiegel”, dwaj amerykańscy piloci nie byli skorzy do akcji. Zaproponowali, że przelecą nisko nad pojazdami, aby wystraszyć Afgańczyków, którzy zgromadzili się tłumnie, pragnąc zdobyć darmowe paliwo. Pułkownik jednak domagał się nalotu. Dwie zrzucone bomby doprowadziły do masakry. Zginęło co najmniej 99 osób, w tym około 30 cywilów, jednak prawdopodobnie liczba ofiar była znacznie większa. Władze RFN do dziś negocjują z rodzinami zabitych wysokość odszkodowania. Z pewnością to tragedia w Kunduz nakłoniła biskupkę Kassmänn do zabrania głosu. Przewodnicząca Rady Kościoła Ewangelickiego w Niemczech (odpowiednika episkopatu w Kościele polskim) była pacyfistką już w młodości. W 1983 r. brała udział w stutysięcznej demonstracji na rzecz rozbrojenia, która odbyła się w parku Hofgarten w Bonn. W styczniu 2009 r. wywołała w kraju gorące kontrowersje, gdy oświadczyła, że lepiej, aby niepotrzebne już kościoły były burzone lub popadały w ruinę, niż żeby muzułmanie przekształcali je w meczety. Urządzenie w dawnym kościele synagogi oceniła natomiast pozytywnie. Po protestach niemieckich wyznawców Proroka biskupka wyraziła wątpliwości, czy islam jest religią pokoju. Na swe wystąpienie antywojenne zwierzchniczka EKD wybrała okres świąteczno-noworoczny, kiedy to w Republice Federalnej kościoły wyjątkowo są pełne wiernych. W Wigilię wygłosiła kazanie w kościele w Hanowerze (Kässmann jest także biskupką krajowego Kościoła ewangelickiego w Hanowerze, największej wspólnoty niemieckich luteran). Powiedziała: „Nie ma nic dobrego w Afganistanie… Broń najwidoczniej nie stwarza pokoju. Potrzebujemy więcej fantazji na rzecz pokoju, na rzecz zasadniczo odmiennych form przezwyciężania konfliktów”.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2010, 2010

Kategorie: Świat