Maciejowi Wojciechowskiemu, dyrektorowi katowickiego ośrodka TVP, prokuratura zarzuca zmarnotrawienie minimum 340 tys. złotych Z końcem marca mija okres zawieszenia w pracy Macieja Wojciechowskiego – do niedawna jeszcze członka PiS i dyrektora ośrodka telewizji publicznej w Katowicach. O jego kontrowersyjnej nominacji pisaliśmy w „Przeglądzie” ponad rok temu. W grudniu został on zawieszony w obowiązkach w związku z postawionymi mu przez prokuraturę bytomską zarzutami o nieprawidłowości w firmie, w której był wiceprezesem. Chodzi o minimum 340 tys. zł. Pod koniec lat 90. ośrodek telewizyjny w Katowicach nie należał do najnowocześniejszych – sypały się tynki, dziennikarze pracowali bez dostępu do Polskiej Agencji Prasowej (najważniejszego źródła informacji), bez jakiegokolwiek innego serwisu, czy nawet bez dostępu do internetu. Ośrodek wyremontował i unowocześnił dyr. Andrzej Janicki – początkowo kojarzony w regionie z lewicą, ale później znaczna część lewicy chętnie usiadłaby na przyjęciu po drugiej stronie stołu. Janicki ostatni konkurs na dyrektora oddziału TVP SA w Katowicach wygrał w 2004 r., jeszcze za kadencji Roberta Kwiatkowskiego, ale nowy prezes telewizji, Jan Dworak, ogłosił nowy konkurs. Janicki otrzymał wszystkie głosy. Ale zmieniła się rada nadzorcza i urządzono kolejne głosowanie. Tym razem Janicki przegrał jednym głosem osoby rekomendowanej do rady nadzorczej przez PSL. W grudniu 2004 r. Jan Dworak mianował na stanowisko dyrektora oddziału regionalnego TVP Macieja Wojciechowskiego, socjologa z wykształcenia, członka PiS z zamiłowania. Z telewizją dotychczas miał niewiele wspólnego – był zastępcą redaktora naczelnego „Dziennika Zachodniego”, naczelnym „Dziennika Łódzkiego”, po czym wrócił do „Dziennika Zachodniego” już jako naczelny. Zajmował się też polityką wydawniczą firmy Polskapresse Sp. z o.o. – wydawcy wielu gazet regionalnych w całej Polsce. Ujednolicał tę politykę, czyli – jak twierdzą niektórzy – ciął koszty i etaty. Wojciechowski aż do momentu mianowania był członkiem krajowej rady politycznej Prawa i Sprawiedliwości. Do partii braci Kaczyńskich trafił z Ligi Republikańskiej, znanej z ostrych zadym antylewicowych. Dyrektor regionalnej TVP też brał w nich udział. Z listy PiS startował w wyborach parlamentarnych w 2001 r. oraz w ubiegłorocznych wyborach do Parlamentu Europejskiego – bez powodzenia. I mimo że zawiesił w końcu swoje członkostwo w partii, nie uniknął protestów związanych z upolitycznianiem telewizji publicznej przez nową ekipę. Choć w ośrodku kto żyw wziął urlopy zdrowotne, to zaraz po objęciu urzędu przez nowego szefa nie było żadnych trzęsień ziemi. Dopiero później rozpoczęły się delikatne ruchy, które powoli, acz skutecznie i konsekwentnie wymiatały i przenosiły dziennikarzy na inne, „równie odpowiedzialne stanowiska”. Zlikwidowany został jeden z najpopularniejszych autorskich programów telewizyjnych – „Klub globtrotera”. Do telewizji ściągnięty został Miłosz Stawecki, sprzedawca w jednym z salonów samochodowych i członek Związku Górnośląskiego. Miał być dyrektorem ds. ekonomicznych, ale został głównym specjalistą ds. kontroli wewnętrznej. Efekt jest taki, że trzeba z nim uzgadniać wszystkie decyzje finansowe w katowickiej telewizji. Zwolniono z pracy publicystkę Dagmarę Drzazgę, która w swoim dorobku miała grand prix za najlepszy film dokumentalny w Europie, nagrodę Circom Regional za film „Bobrek dance”. Zwalniając ją, Wojciechowski miał powiedzieć, że nie potrzebuje twórców, tylko rzemieślników. Jednak przywrócenie Drzazgi nakazał Zarząd TVP po liście protestacyjnym skierowanym do prezesa Dworaka. – Już nie chcą z nami współpracować środowiska medyczne – skarżą się dziennikarze katowickiego ośrodka. – Lekarze uważają, że ich ośmieszamy. Ośrodek miał swoje programy medyczne, ale dla nowego dyrektora podobno zbyt nudne, smutne i zbyt mało dowcipne. Teraz z programów „medycznych” zostały te o kosmetologii i kosmetyce. – Czemu mamy być kolejnym TVN?! – denerwują się dziennikarze. Ale nie wszyscy. Część chwali zmiany wprowadzone przez Wojciechowskiego, wskazując na przykład regionalnych „Aktualności”, które stały się żywsze i ciekawsze. Do prowadzenia programu ściągnięto znanych dziennikarzy z Warszawy. Obecny szef „Aktualności”, Rafał Kurowski, karierę dziennikarską rozpoczynał w związanym z „Solidarnością” Radiu TOP w Katowicach, później był dziennikarzem „Faktów” i „Wiadomości”. Poprzedniego szefa programu przesuniętego „na inny front robót”. W działach technicznych pracownikom zaproponowano, żeby się zwalniali i zakładali swoje firmy, a nadal będą mogli robić dokładnie to samo, co dotychczas. Tyle że uwolnią ośrodek
Tagi:
Marcin Rumor









