Justin Timberlake na scenie daje z siebie wszystko Tancerz, aktor, biznesmen, filantrop i były członek formacji ‘N Sync – jednego z najpopularniejszych boysbandów w historii. Ale Justin Timberlake to przede wszystkim utalentowany solista, który na scenie daje z siebie wszystko, o czym przekona się także polska publiczność. W 2004 r. podczas występu na żywo w przerwie 38. finału o mistrzostwo NFL w zawodowym futbolu amerykańskim (Super Bowl) Justin Timberlake wykonał razem z Janet Jackson kawałek „Rock Your Body”. Zgodnie z ustaleniami, gdy tekst utworu zbliżał się do wersu: „Założę się, że będziesz naga, nim skończy się ta piosenka”, młody artysta miał zerwać fragment garderoby Janet. Niestety, zbyt mocno szarpnął za zmodyfikowany biustonosz, w wyniku czego prawie 140 mln telewidzów z wrażenia opadły szczęki, pechowy duet otrzymał zaś nie tylko od organizatorów imprezy ostrą reprymendę za epatowanie widowni nagą piersią. Po tym skandalu muzyk doświadczył kilkumiesięcznej blokady twórczej, choć ukuty przez niego termin „problemy z odzieżą” z miejsca wszedł do języka popkultury. Niedojedzony Lunch Justin Randall Timberlake urodził się 31 stycznia 1981 r. w Memphis (Tennessee), w rodzinie kierownika chóru prężnie działającego w kościele baptystów. Spokojny, pedantyczny chłopak, w którego drzewie genealogicznym odnajdziemy korzenie angielskie, szkockie, niemieckie i norweskie, wychowywał się w prowincjonalnym Millington. Jako 11-latek startował w konkursie dla młodych talentów „Star Search”. Bez powodzenia, co jednak nie ostudziło jego zapału ani ambicji wokalnych. Przez pewien czas zasilał szeregi Klubu Myszki Miki, w którym udzielali się aktor Ryan Gosling oraz wokalistki Britney Spears, Christina Aguilera. Do mysiej ferajny należał także JC Chasez, z którym po zakończeniu emisji programu w 1995 r. Justin wstąpił do nowo powstałego boysbandu ‘N Sync. W ciągu sześciu lat band, którego nazwę będącą zbitką ostatnich liter imion członków zespołu wymyśliła matka Justina, stał się jedną z najpopularniejszych grup młodzieżowych w historii muzyki. To w repertuarze tego wokalno-tanecznego kwintetu znalazł się kawałek „My Angel In Heaven” dedykowany przyrodniej siostrze Justina (artysta ma także dwóch przyrodnich braci), która zmarła krótko po urodzeniu. Pod szyldem formacji ukazały się trzy albumy studyjne, z czego aż dwa zdobyły status diamentowej płyty. Warto wspomnieć, że zespół dwukrotnie odwiedził Polskę, dając show w Gliwicach, Warszawie, Elblągu oraz w Poznaniu. Jak wieść niesie, to rosnąca popularność zalotnie uśmiechniętego młodziana (niegdyś z blond barankiem na głowie) doprowadziła do rozpadu piątki z Orlando. O popularności Justina świadczy fakt, że w 2000 r. pewien internauta sprzedał na eBayu niedojedzony przez niego lunch za… 1025 dol. W tym samym okresie nastoletnia fanka boysbandu złożyła pozew przeciwko Justinowi, twierdząc, że ten popchnął ją na ścianę i w wulgarny sposób obraził. Powód? Dziewczyna powiedziała mu wprost, że JC jest od niego ładniejszy. Lata kariery Timberlake’a przyniosły mniej lub bardziej spektakularne „wpadki medialne”, choć prasa bulwarowa skrzętniej donosi o wyczynach jego niesfornego imiennika Justina Bibera, przez wielu otwarcie nazywanego „wstydem Kanady”. Artysta, który walczy o swoje W 2002 r., kończąc czteroletni związek z Britney Spears, JT zadebiutował jako solista, wydając krążek „Justified”. Utrzymany w klimatach pop oraz R&B longplay (z którego pochodziły takie hity jak „Cry Me a River”, „Like I Love You” czy wspominane „Rock Your Body”) zadebiutował na drugim miejscu listy Billboard Hot 200, przynosząc muzykowi nominacje do nagrody Grammy, a wreszcie statuetkę za najlepszy album. Płytę, która rozeszła się na całym świecie w nakładzie 7 mln egzemplarzy, promowały dwie trasy koncertowe. Podczas jednej z nich Timberlake połączył siły z Christiną Aguilerą, co zaowocowało wydaniem niskonakładowego, przeznaczonego wyłącznie na rynek amerykański krążka zawierającego m.in. przebojowe duety. Cztery lata później JT udowodnił, że nie boi się muzycznych eksperymentów. Wyprodukowany przez znanego łowcę talentów i debiutów Timbalanda longplay „FutureSex / LoveSounds” poza obowiązkowym zestawem piosenek krążących wokół tematu miłości oraz seksu przyniósł zaskakującą mieszankę brzmień. Rap, funk, soul, gospel, opera, muzyka świata czy rock and roll to niektóre gatunki wyznaczające mapę artystycznych poszukiwań solisty, w warstwie wokalnej inspirującego się
Tagi:
Przemysław Pieniążek









