Na pogrzeby ludzie przychodzili z bronią i nad trumnami ślubowali pomszczenie swoich dzieci Ks. Janusz Blaut, proboszcz parafii Wniebowstąpienia Pańskiego we Władykaukazie – Postać księdza staje się bardzo wyrazista na tle dramatu Biesłanu, by nie powiedzieć – głośna. Wobec dosłownie garstki katolików, która tam zamieszkuje, poświęcenie księdza daje najlepsze świadectwo wartościom ekumenicznym, tak bardzo potrzebnym światu. Miejscowi mówią o księdzu gieroj, bohater. Tak ksiądz się czuje? – Absolutnie nie! Pan Bóg wyznaczył mi służbę kapłańską w tym miejscu i ja ją pełnię. – Jak do księdza dotarła wieść o zakładnikach wziętych w szkole w Biesłanie? – W środę, 1 września, odprawiałem mszę świętą o godzinie 10.00. Później zajrzałem do sieci internetowej, aby poczytać prasę. I nie uwierzyłem własnym oczom! Podano, że w szkole w Osetii Północnej, w Biesłanie leżącym na terenie mojej parafii, wzięto 200 zakładników. Natychmiast włączyłem radio. Potem już z niego dowiadywałem się, co się dzieje. – Czy w tej szkole byli księdza parafianie? Czy byli inni ludzie, których ksiądz znał? – W Biesłanie jest jedna rodzina katolicka mająca kontakt z Kościołem. Dzięki Bogu, nic im się nie stało i nie ucierpieli na tej tragedii, zresztą chłopak chodzi do innej szkoły. Naturalnie znałem ludzi z widzenia. – Jaka była pierwsza myśl związana z tą sytuacją? Co ksiądz chciał robić? – Pierwsza była myśl, jak to się mogło stać. To przecież nowy rok szkolny, dla dzieci dzień radości. Co będzie dalej z tymi, którzy są w szkole? Zaraz też nadeszła myśl, aby pójść do kaplicy i całą przerażającą sytuację polecić Bogu. Niech coś z tym spróbuje zrobić. Kiedy się modliliśmy na różańcu, nawet nie myśleliśmy, że koniec może być tak tragiczny. Później już pytania, co robić. Jechać tam czy zostawić wszystko biegowi zdarzeń? Wszyscy mi odradzali. „Ksiądz tam nic nie zmieni, jazda nic nie da. Jeszcze księdza zastrzelą”, słyszałem od wiernych. Wieczorem zdecydowałem się jechać. Jednak do Biesłanu nie udało się dotrzeć. Wojsko blokowało wszystkie drogi do miasta. Spotkałem się natomiast z szefem parafialnego Caritasu, aby się zastanowić nad tym, jak pomóc tym, którzy cierpią. – Jak parafianie reagowali na sytuację w szkole? Czy rozmawiali o tym z księdzem? Radzili się? Prosili o modlitwę? – Parafianie od samego początku przeżywali głęboko to tragiczne wydarzenie. Zdali sobie sprawę, że to mogło dotknąć także ich i ich najbliższych. Poprosili, aby za uwięzionych odprawić msze święte, i włączali zaraz te intencje w modlitwę naszego parafialnego Żywego Różańca. Modły trwały nieprzerwanie. – Jakiego wyznania jest większość mieszkańców Osetii? Ilu jest katolików? Ilu w księdza parafii? Jak duża ona jest? – Zdecydowana większość mieszkańców Osetii Północnej to chrześcijanie, przede wszystkim prawosławni, także reprezentanci Kościołów gruzińskiego i ormiańskiego, są muzułmanie oraz inne wyznania. Moja parafia we Władykaukazie liczy około pół setki osób. Pod pojęciem parafian rozumiem tych, którzy co niedziela są w kościele. W Boże Narodzenie i Wielkanoc przychodzi dwukrotnie więcej. Dopiero od października ubiegłego roku ksiądz jest tu na stałe. Wcześniej tylko przyjeżdżał na msze. Trzeba czasu i mam nadzieję, że parafia się rozrośnie. Oprócz tego w kilka miejsc jeżdżę z posługą duszpasterską, bywa, że do kilku osób. – Jakie są stosunki z innymi Kościołami i duchownymi w rejonie misji duszpasterskiej księdza? – Obok mojej kaplicy stoi kościół ormiański. Spotykamy się ze sobą. Zostałem zaproszony również przez wspólnotę muzułmańską. Gdy chodzi o innych, wymieniamy się życzeniami z okazji różnych świąt. Nigdy dotąd nie doświadczyłem żadnej wrogości, agresji motywowanej religijnie. Osetia uchodziła za kraj w miarę spokojny i bezpieczny w porównaniu z Czeczenią. – Czy to, co się zdarzyło, było do przewidzenia? – Myślę, że nie. To się mogło zdarzyć gdziekolwiek. Teraz oczywiście można zadawać pytania, teoretyzować, szukać winnych. Ktoś nie wykonał rzetelnie i jak należy swojej pracy. Zresztą wydarzenia z 11 września 2001 r. w USA są podobnym przykładem. Też nikt się nie spodziewał, też – jak się okazuje – wiele można było zrobić, aby zapobiec atakom. Proszę również wziąć pod uwagę, że terroryści dotąd omijali szkoły, nie zabijali dzieci. Chociażby z tego punktu widzenia,
Tagi:
Waldemar Piasecki









