Brokat na jajach

Brokat na jajach

Na wrocławskich Jatkach jest rzeźba upamiętniająca rzeź zwierzaków. Na bruku stoją tłusta, złota świnka, koza, gęś, a nawet leży gładziutkie gęsie jajo połyskujące w słońcu – chciałoby się powiedzieć – jak psu jajca. To ulubione miejsce fotograficzne turystów i – ma się rozumieć – frajda dla dzieciaków, które ze wściekłą radością ujeżdżają ów inwentarz. Przechodząc tamtędy ostatnio, usłyszałam skargę jakiegoś młodzieńca, który jęczał: „Mamo, a Wojtuś chce jechać na jajku”. Zbliżały się już święta wielkanocne i wszystko było z jajkami i o jajkach. Jaja czekoladowe w spożywczaku, szklane jajeczka w sklepie z porcelaną, lekkie styropianowe w shopie Wszystko za 5 zł. Jajka w internecie i jajka na kartkach. Oho, pewnie i studia tatuażu mają kolorowe jajca w świątecznej ofercie. Można by było chlasnąć sobie na klacie trzy duże pisanki i zrobić rodzinie wspaniałą niespodziankę, znienacka obnażając się przy śniadaniu. Co by to była za radość! Jajka przed świętami stają się ekspansywne, zaborcze, wkrótce następuje wrogie przejęcie mediów, billboardów i w ogóle przestrzeni publicznej. Za chwilę w programach informacyjnych jajo będzie gadało z jajem. Oba w krawatach, oba będą mówić: „Ja panu nie przerywałem”. „Kropkę nad i” poprowadzi jajko w rajstopach z siateczki, w bajecznym make-upie,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.