Rok minął, a wiele tematów wciąż leży odłogiem. Postaram się w skrócie zasygnalizować niektóre.
Waldemar Kuczyński trafnie napisał na swoim blogu (przedruk w „Przeglądzie”), że „Polska jest do dziś uważana za najbardziej w Unię Europejską wciśnięty kawałek Wschodu, podczas gdy Czesi i trochę mniej Węgrzy za najbardziej na Wschód wysunięty kawałek Zachodu”. Polacy uważają, że wystarczy mieć granicę o godzinę drogi do Berlina i już się jest w Europie Środkowej. Setki miliardów euro, które Polska już otrzymała w prezencie i które ma obiecane, nie wystarczą, aby różnicę cywilizacyjną między nią a Zachodem uczynić niewidoczną. Dwadzieścia dwa lata wolności gospodarczej – o politycznej nie mówię, bo ona może nie mieć nic do rzeczy w tej kwestii – i w rankingu narodów nie posunęliśmy się ani o jeden stopień wyżej w porównaniu z PRL-em i Polską międzywojenną. Ziemie, które dziś są polskie, o wiele wyżej się plasowały w XIX wieku.
•
Sieć kolejowa w rozsypce i rzadsza niż w PRL. Narodowe linie lotnicze bez dotacji w wysokości miliarda złotych zbankrutują. Mówi się o tym, dowcipkując. Nawet poszkodowani tym się nie przejmują. Co rozpala namiętności? Kupa złomu pod Smoleńskiem. Jest ona naszą własnością, ale Rosja nie chce oddać. Minister spraw zagranicznych wciąga w spór o ten złom najwyższe władze Unii Europejskiej. Co ośmiesza polskiego polityka za granicą, to zwiększa jego popularność w kraju. Właściwie nie ma żadnego sporu, po drugiej stronie jest tylko rutyna śledcza. Skończy się śledztwo i Polska wzbogaci się o wrak samolotu. Z wraku zrobi się pomnik zwycięstwa. Mamy obraz „Batory pod Pskowem”, będziemy mieli pomnik: kto? Kaczyński, Macierewicz, Sikorski pod Smoleńskiem. Jest co czcić.
Kupa złomu jest bytem materialnym – ściśle biorąc. Ale można ją przemienić w coś innego; za pomocą wyobraźni przenieść treści, które się ma w głowie, na materialny wrak, i będziemy mieli symbol. Symbol pożre rzecz materialną i będziemy toczyć wojnę psychologiczną o to, co nam się wydaje.
Na mieszaniu fikcji i rzeczywistości polega problem tego kawałka Wschodu, który został wciśnięty w Unię Europejską.
•
Ludzie starsi znudzeni swoimi poglądami pragną czasem usłyszeć, co myślą młodzi. W nich przyszłość i cała nadzieja. Otóż młodzi przeważnie myślą to, co usłyszeli od starszych, dodając od siebie spłycenie jednych treści, przejaskrawienie drugich. Właśnie przemówiła ta część młodego pokolenia, która myśli o władzy. Co krzyknęli? „Precz z komuną!”, „Raz sierpem, raz młotem…” itp. Myślą to, co im dwadzieścia lat kładły w uszy szkoła, telewizja, prasa. Poszli o krok dalej w wytyczonym kierunku i obiecują obalić nie tylko komunę, ale też „republikę”. Ci z nich, którzy piszą, skracają do rozmiarów podtytułu w gazecie to, co wyczytali w trudnych książkach. Do ich światopoglądu należy wiara, że świat powstał z „Solidarności”. Nowa prawica i nowa lewica nie wyściubiają nosa poza horyzont „Solidarności”. Ciągle myślę sobie o Argentynie. Peron i jego żona zrobili takie wrażenie na Argentyńczykach, że przez parędziesiąt lat nie było tam nic poza peronizmem. Peronistyczni byli socjaliści, nacjonaliści i anarchiści, peronistyczna partyzantka miejska i peronistyczne szwadrony śmierci. Nie wiem, czy tam się już coś zmieniło, dawno nie byłem w Argentynie, prawdę mówiąc, nie byłem nigdy, ale Argentyńczyk był u mnie.
•
Pani Jankowska, dziennikarka, słusznie powiedziała, że konflikty między PiS i PO, między Kaczyńskim i Tuskiem to w istocie walka na miny, ale nie przeciwpiechotne, lecz w sensie gombrowiczowskim.
•
Jeden politykier (jeszcze nie odpowiedział za swoje przestępstwa) ogłasza, że „Jaruzelski to mroczna postać”, a inni trąbią, że Janusz Palikot, odwiedzając Generała w szpitalu, chciał zdobyć większą popularność. Okazuje się, że „mroczna postać” cieszy się uznaniem w narodzie.
•
Po świętach powinno się mieć jakieś wrażenia z kościoła. Nie mam własnych, przytoczę, co zaobserwowała w Polsce żona Miłosza, Amerykanka. „W czasie mszy, kiedy ksiądz mówi »podajcie sobie znak pokoju«, by uścisnąć dłoń sąsiada z ławki, nie waż się tego robić. Każda próba uściśnięcia czyjejś ręki będzie postrzegana jako przerażające naruszenie prywatności i perfidny podstęp, by zarazić twego sąsiada śmiertelną chorobą wirusową” („Wysokie Obcasy Extra”). Na tym polega katolicka wspólnotowość w Polsce.
•
Ludzie czynu mało mówią. Nikt nie twierdzi, że filmy kryminalne są głębokie, ale o pewnej stronie życia mówią coś prawdziwego. Szef mafii – zauważył Kałużyński – prawie nic nie mówi. Kciuk, palec wskazujący wystarczają mu do zakomunikowania swojej woli. Nikt nie powie, że nasi politycy mają cokolwiek wspólnego z mafią, pozostaje tylko pytanie, czy ludzie tak dużo mówiący i piszący po blogach i twitterach potrafią być szefami. Pawlak był niekomunikatywny, bo mówił mało i z trudem, ale swoją wolę wymuszał. Piechociński jest jeszcze mniej komunikatywny, bo mówi za dużo i za łatwo. Czy potrafi podejmować decyzje – to się zobaczy.
•
Ci, co się najwięcej chełpią swoim internowaniem, „nie rozumieją”, dlaczego Kaczyński żałuje, iż nie był internowany.
•
PS Czytelnikom, którzy pamiętają poprzedni felieton, winien jestem sprostowanie. Ten drugi Robert nie nazywa się Kaplan, lecz Kagan.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy