Burza o gejów nad Tybrem

Burza o gejów nad Tybrem

Homoseksualność jest grzechem – tymi słowami włoski kandydat do Komisji Europejskiej może zakończyć swoją karierę w Brukseli Korespondencja z Neapolu Myślę, że homoseksualność jest grzechem – powiedział w Brukseli Rocco Buttiglione, włoski kandydat na wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej z teką ministra sprawiedliwości. Stwierdził również, że małżeństwo to związek między kobietą i mężczyzną, a rodzina istnieje, aby umożliwić kobiecie urodzenie dzieci i zapewnić opiekę męża. Wypowiedzi te nie tylko ściągnęły gromy na jego głowę w stolicy UE, lecz także wywołały burzę we Włoszech. Nie pomogło nawet oświadczenie, że nikt nie może być dyskryminowany z powodu orientacji seksualnej ani wyjaśnienia: – Nigdy nie opowiedziałem się za rodziną, w której kobieta nie pracuje, lecz zostaje w domu i zajmuje się wychowaniem dzieci. Powiedziałem, że dzisiaj kobieta ma zbyt wiele obowiązków, dlatego konieczne jest wypracowanie polityki, która umożliwi jej macierzyństwo, a jednocześnie rozwój na płaszczyźnie zawodowej. Parlamentarna Komisja ds. Wolności Obywatelskich odrzuciła kandydaturę Buttiglionego na stanowisko ministra sprawiedliwości. Przewodniczący komisji przesłuchującej, Jean-Louis Bourlange, uważa, że podwójne nie (profesor otrzymał 27 głosów przeciwnych i 26 popierających, głosujący wypowiedzieli się również przeciwko zamianie ministerialnych teczek) dyskwalifikuje Buttiglionego całkowicie, zarówno jako kandydata na wiceprzewodniczącego Komisji Europejskiej, jak i na ministra sprawiedliwości. Jego losy rozstrzygną się w najbliższą środę. Skórę władającemu siedmioma językami filozofowi może uratować jedynie głosowanie en bloc. W istocie opinia komisji nie ma ostatecznego znaczenia. Decyzja zapadnie podczas plenarnego głosowania Parlamentu Europejskiego. Głosowanie dotyczy całego eurorządu, nie zaś poszczególnych kandydatów. Nie zdarzyło się wszakże dotychczas, aby komisja przesłuchująca odrzuciła nominowanego kandydata. Ale nie zdarzyło się też, aby opinie komisji przesłuchujących zostały zignorowane. Z politycznego punktu widzenia, pojawiły się spekulacje, że odrzucenie Buttiglionego ma na celu osłabienie pozycji desygnowanego na przewodniczącego Komisji Europejskiej José Manuela Barrosa. Ten na razie manifestuje przychylność dla Włocha, ale tak naprawdę nie wiadomo, czy w ostatniej chwili nie zrezygnuje z kontrowersyjnego kandydata, obawiając się wotum nieufności wobec całego swojego rządu. Walka lewicy z prawicą We Włoszech odrzucenie Buttiglionego stało się przedmiotem ostrych sporów. Decyzją komisji przesłuchującej zachwycone są oczywiście środowiska homoseksualistów. – Podoba się nam taka Europa, pociesza nas fakt, że przedsionek Watykanu zatrzymuje się w Alpach – tak skomentował decyzję komisji Sergio Lo Giudice, prezydent stowarzyszenia homoseksualistów Arcigay. Według niego, Buttiglione wykazał się niewiedzą, twierdząc, że małżeństwo nie ma regulacji prawnej w obrębie UE, ponieważ istnieje dyrektywa z 2000 r. przewidująca uznanie małżeństw gejowskich pomiędzy mieszkańcami państw unijnych. Również zdaniem członków rzymskiego klubu homoseksualistów Mieli, Buttiglione jest niebezpiecznym kandydatem, ponieważ sprzeciwia się obranej przez europarlament i UE linii zrównania praw homoseksualistów. Włoska lewica uważa, że rząd Berlusconiego popełnił zasadniczy błąd, wysuwając kandydaturę Buttiglionego. Według opozycji, jest on fundamentalistą. Radykał Panelli sadzi, że włoski rząd, proponując tę kandydaturę, „chciał narzucić Europie antyliberalny i kontrreformatorski kierunek”. Szefowie partii lewicowych zaapelowali do Barrosa, aby nie ignorował wyników przesłuchań przed komisją parlamentarną. Prawica natomiast uważa, że to porachunki z premierem Berlusconim. Przeciwko kandydaturze Buttiglionego wypowiedział się bowiem m.in. eurodeputowany Martin Shulz, przewodniczący Partii Europejskich Socjalistów, ten sam, który starł się z Berlusconim podczas włoskiej prezydencji w UE. (Berlusconi zaatakowany za konflikt interesów uznał Schulza za dobrego kandydata do roli kapo w filmie o obozach koncentracyjnych). Sam Berlusconi zarzucił komisji przesłuchującej integralizm i obskurantyzm. Prawica uważa zgodnie, że gdyby w preambule do konstytucji europejskiej znalazło się odniesienie dotyczące chrześcijańskich korzeni Europy, nigdy by nie doszło do podobnej dyskryminacji. Pojawiły się głosy, że w bogatej Europie katolicy będą musieli zejść do katakumb, a w obronie Buttiglionego wypowiedziało się 25 wybitnych intelektualistów: „Uważamy za sprzeczne z laicką i liberalną wizją instytucji osądzanie polityka katolickiego czy jakiegokolwiek innego wyznania bądź formacji kulturalnej na podstawie jego przekonań i wiary”, napisali w swoim liście. Przy okazji dostało się też przewodniczącemu Komisji Europejskiej za to, że nie poparł rodaka w tarapatach. Żegnającemu się z fotelem w Brukseli Prodiemu zarzucono, że ostatnie miesiące urzędowania wykorzystał na zjednoczenie opozycji

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 44/2004

Kategorie: Świat