Buzek show – czyli polityka jako medialny spektakl

Buzek show – czyli polityka jako medialny spektakl

Polityka w społeczeństwie rynkowo-konsumpcyjnym, jak można się przekonać, oglądając oficjalne programy informacyjne, nie jest debatą o realnych problemach ludzi, ale spektaklem ukazywanym w mediach w konwencji oper mydlanych. Jeżeli głównym wskaźnikiem oceny mediów elektronicznych jest poziom ich oglądalności, muszą one oferować łatwy w konsumowaniu produkt. Dotyczy to również serwisów informacyjnych i prezentacji wydarzeń ze świata polityki.
W myśl tej komercyjnej i banalnej logiki, aby polityczny spektakl przyciągał uwagę wyborców konsumentów, musi być łatwy i przyjemny w odbiorze. Dlatego należy politykę przedstawiać w konwencji niekończącego się talk-show lub w formie telewizyjnych seriali. Bardziej abstrakcyjne mechanizmy, skomplikowane zależności, kontekst społeczno-historyczny muszą zostać wyeliminowane z medialnego obrazu polityki. Problemy polityczne opowiada się językiem sensacyjnych historyjek, skandali z życia polityków, mniej lub bardziej spektakularnych dramatów i sukcesów głównych aktorów spektaklu. W takim ujęciu brakuje miejsca na zadawanie bardziej zasadniczych pytań oraz śledzenie mechanizmów i decyzji politycznych rzeczywiście istotnych dla jakości życia społeczeństwa. W ten sposób wiele zagadnień i obszarów uwikłanych w walkę o kształty stosunków społecznych pozostaje w ogóle niezauważonych przez społeczeństwo.
To pozwala zrozumieć ostatni serial z Jerzym Buzkiem w roli głównej. Polacy pełni kompleksów narodowych i spragnieni jakichkolwiek sukcesów bombardowani są newsami o szansach prof. Buzka na objęcie funkcji przewodniczącego Parlamentu Europejskiego. Pomijając fakt, że nie wynika z tego nic dla ogółu polskiego społeczeństwa, to bardziej istotna i rzucająca się w oczy jest amnezja polityczna mediów oraz bardzo ograniczony charakter informacji o działalności byłego premiera.
Nikt nie zająknął się przy tej okazji o jego wątpliwych osiągnięciach z niedawnej przeszłości, kiedy był jednym z najmniej samodzielnych premierów w historii Polski ostatnich 20 lat. Kierowany ręcznie z tylnego siedzenia przez Mariana Krzaklewskiego nie przez przypadek traktowany był jako figurant pozbawiony samodzielnego zaplecza politycznego. Istotniejsze dla dzisiejszej rzeczywistości w Polsce są jednak jego słynne cztery reformy, które zakończyły się w większości klapą. Najjaśniejszym punktem pozostaje reforma administracyjna kraju. Pozostałe trzy reformy okazały się kompletnym nieporozumieniem.
W tym roku mija dokładnie dziesięć lat, od kiedy w polskiej służbie zdrowia zapanował zupełny chaos rozpoczęty tzw. reformą służby zdrowia premiera Buzka. Ciągły brak środków na leczenie, bankructwa szpitali, wciąż wydłużające się kolejki pacjentów do lekarzy specjalistów, regularnie powtarzające się nerwowe negocjacje placówek zdrowia o wysokość kontraktów oferowanych przez NFZ – to wszystko stanowi serię wypadków zapoczątkowanych za rządów Buzka.
Reforma systemu emerytalnego sprawia wrażenie jeszcze większej bomby działającej z opóźnionym zapłonem. Ściągnięcie do Polski neoliberalnego projektu systemu emerytalnego, wprowadzanego w Chile pod lufami karabinów podczas dyktatorskich rządów Pinocheta, było eksperymentem niespotykanym we współczesnej Europie. Idea, żeby państwo zrzuciło odpowiedzialność za przyszłe emerytury swoich obywateli i dało przy okazji zarobić prywatnym korporacjom finansowym, wydawała się pomysłem tak prymitywnym, że aż niemożliwym do realizacji w demokratycznym społeczeństwie. Rząd Buzka jednak zrealizował ten pomysł. Skutki tej decyzji obserwujemy obecnie. Po dziesięciu latach od zapoczątkowania prywatyzacji systemu emerytalnego otwarte fundusze emerytalne zarobiły dla siebie i swoich zarządów niewyobrażalne pieniądze. Nie dotyczy to jednak oszczędności przyszłych emerytów. Coraz częściej słychać, że brak dodatkowych zabezpieczeń finansowych spowoduje, że przyszli emeryci będą cierpieć o wiele większą biedę niż pobierający wypłatę według starych, przed-Buzkowych zasad. Jednoczesny przymus wybierania któregoś z istniejących prywatnych funduszy bez możliwości wyboru funduszu należącego do państwa nie daje jakichkolwiek szans zneutralizowania negatywnych skutków działania systemu emerytalnego opracowanego przez ekipę Buzka. Pozostaje liczyć tylko na to, że cały budowany od 1999 r. system emerytalny zawali się.
Również reforma systemu edukacyjnego poza chaosem i zamieszaniem nie wprowadziła żadnych pozytywnych zmian. Poziom szkolnictwa nie podwyższył się, a wręcz przeciwnie. Nauczyciele otrzymują głodowe pensje. A uczniowie dostali w nagrodę od Buzka tylko dodatkową porcję stresów spowodowaną większą liczbą egzaminów (zamiast jednego przejścia ze szkoły podstawowej do średniej teraz jeszcze dodatkowo zaliczają stresujący przerywnik w postaci gimnazjum i koniecznej rozłąki z kolegami z podstawówki).
Zasługi Buzka zostały docenione w 2001 r., kiedy popierająca go AWS poszła w rozsypkę, a koalicyjna Unia Wolności nie dostała się do parlamentu. Po kilku latach politycznej próżni Jerzego Buzka przygarnęła Platforma Obywatelska, która kreuje go teraz na człowieka sukcesu i polityka klasy światowej.
Przypadek ten pokazuje kilka spraw jednocześnie. Po pierwsze: amnezję polityczną Polaków i wybiórczy charakter przekazów telewizyjnych w Polsce. Po drugie: zamknięty krąg osób uczestniczących w politycznym spektaklu w Polsce – od 20 lat oglądamy w różnych odsłonach i pod różnymi szyldami partyjnymi prawie dokładnie te same twarze. Nawet najbardziej skompromitowani politycy nie ponoszą żadnej odpowiedzialności za swoje „dokonania”. Po trzecie: wprowadzenie do debaty publicznej spraw i tematów bardziej istotnych dla ogółu obywateli jest w polskim „realnym kapitalizmie” wyzwaniem bardzo trudnym.
Szkoda też, że lewica nie stara się o zmianę treści i formy medialnych dyskusji oraz poszerzenie zakresu tematów będących w obiegu publicznym. Naprawdę czas przemówić innym, a przede wszystkim własnym głosem. Oficjalne show jest coraz bardziej nudne i mało pociągające.

Wydanie: 2009, 26/2009

Kategorie: Felietony, Piotr Żuk
Tagi: Piotr Żuk

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy