Aktualne
Dutki z maszkaronów
Wśród najbrzydszych polskich miast w czołówce szpetoty i bezguścia jest Zakopane. Tam od lat nic nie ogranicza pomysłowości ani bezczelności miejscowych deweloperów, architektów i prawników. Na Podhalu mówią, że wśród górali prawo budowlane jakoś się nie przyjęło. A władze samorządowe i instytucje państwowe wobec tej hucpy są bezradne. Może nowy i młody burmistrz Zakopanego Łukasz Filipowicz przełamie tę ponurą epopeję? Na razie biznes z gigantycznymi zyskami kwitnie. Na przykład za metr kwadratowy w apartamencie trzeba zapłacić 50-70 tys. zł. A wszystko oblane patriotycznymi hasłami.
Na Podhalu patriotyzm jest szczególnego typu. Im głośniej o nim górale godajo, tym bardziej trzeba pilnować portfela. Jak naciągaczy goniono w starostwie, to pozwolenia załatwiali w województwie. A kto był wojewodą małopolskim za czasów PiS? Piotr Ćwik. Znajdziecie go w kancelarii prezydenta Dudy.
Raj pedofilów
Podkarpacie to kraina wyznawców Karola Nawrockiego i bastion najtwardszych prawicowców. A jednocześnie eldorado dla pedofilów w sutannach. Ofiar ich chuci jest tam w bród. Jak nie dziewczynki, to chłopcy. W samym Krośnie jest dziewięć parafii, więc archidiecezja przemyska skorzystała z okazji i nie podała, w której ksiądz tak skutecznie zajął się 15-latką, że ta wymaga pomocy specjalistów. Duchownemu za to, co robił, grozi od dwóch do nawet 15 lat więzienia. Jego kolega, ks. Dominik R., były wikary ze Święcan, został już skazany na pięć lat więzienia. Zabawiał się z pięcioma chłopcami. Nagrywał z nimi filmy pornograficzne, dokładnie sprawdzał, „czy nie mają kleszczy”. Podkarpacki kler ma podobnych afer wiele. Korzysta z łatwego dostępu do dzieci, bo może. Kiedy tamtejszy pobożny lud go pogoni?
List do redakcji
W nawiązaniu do przegranych przez polską demokrację wyborów z 01.06.2025 r. w świetle dyskusji na temat przyczyn klęski.
Fakt przegrania wyborów przez kandydata tzw. „Koalicji 15.10.2023” i (całej demokratycznie myślącej Polski), a w szczególności dyskusja wewnątrz tzw. koalicji, na temat przyczyn i na temat „co dalej”, skłoniło mnie do przekazania już dawno trapiących mnie – moich subiektywnych uwag (mam nadzieję, że nie tylko moich)
Uważam, że:
- Uważam, że
- Pan Rafał Trzaskowski był optymalnym, a na pewno jedynym liczącym się kandydatem mogącym wygrać z „pisowsko-obywatelskim” kandydatem p. Nawrockim – nadzieją PIS na powrót do władzy i uniknięcie odpowiedzialności, głównie za „zdemolowanie Polski, skłócenie społeczeństwa i jawne przekręty finansowe na niespotykaną skalę. Poza nim w ramach tzw. koalicji 15.10 występował moim zdaniem jedynie „plankton!” niemający żadnego pozytywnego znaczenia!
- Rząd koalicji 15.10 nie spełnił niestety po 1,5 roku działania wielu wyborczych obietnic (mniej lub bardziej realnych) – tzw. „100 konkretów”, na które głosowali wyborcy. Należy podkreślić, że główną „lokomotywą” tych wygranych wyborów był jeden i tylko jeden człowiek, który porwał całą (lub prawie całą) demokratycznie myślącą część społeczeństwa. To oczywiście Donald Tusk, a nie żaden p. Hołownia, p. Zandberg, p. Kosiniak Kamysz itd. Należy przyznać, że w p. Czarzastym Donald Tusk miał od początku kampanii lojalnego partnera, czego nie można jednoznacznie powiedzieć o pozostałych.
- Przyczyny tego „niespełnienia obietnic” były różne, w tym oczywiście trudności obiektywne w „sprzątaniu po 10 latach sobiepaństwa PIS, ale niestety także od początku tzn. prawie od 16.10.2023 r. rażące niesnaski w koalicji, która „zapomniała”, że naczelnym jej zadaniem jest odebranie władzy faszyzującej, o wyraźnie nazistowskim zabarwieniu partii p. Kaczyńskiego, a także zatrzymaniu jej powrotu do władzy. „Zapomnieli” i w imię własnych małych interesów zaczęli nasilające się swary i wojenki, co uniemożliwiło sprawne rządzenie i niestety zniechęciło część Wyborców.
- Olbrzymim minusem tej władzy był też brak inteligentnego i szerokiego kontaktu ze społeczeństwem, brak rzetelnej informacji co rząd robi i co planuje, jakie napotyka trudności i ograniczenia, a nawet jakie popełnia błędy. Zamiast tego mieliśmy solowe występy różnych osób z koalicji (ministrów, działaczy itp.) często sprzeczne, często bezsensowne. Głównie w mediach społecznościowych – „każdy sobie rzepkę skrobie”. To mądre stare przysłowie świetnie oddaje chaos i bezsens tych działań.
Uwaga:
Brak jednoznacznej, inteligentnej i błyskotliwie podanej informacji osłabia kontakt rządu ze społeczeństwem. Niestety również częste, mało przemyślane i nierozważne utarczki tweetowe premiera, tylko zniechęcają część odbiorców i obniżają jego popularność.
To również odbiło się na wyborach, szczególnie zniechęcając ludzi bardzo młodych.
TO SIĘ MUSI ZMIENIĆ!
Koniecznie należy powołać Biuro Informacyjne Rządu złożone z najlepszych ludzi (a nie tylko kolegów), może również dziennikarzy, którzy powinni przypomnieć sobie m.in. p. Jerzego Urbana, na którego cotygodniowe konferencje prasowe przychodził kwiat międzynarodowego i polskiego dziennikarstwa.
To ludzie Biura Informacyjnego Rządu powinni na bieżąco informować o działaniach rządu (a nie premier, ministrowie itd.-każdy sobie wedle własnego widzi mi się), a także prostować zarzuty i kłamstwa PIS-u
Przykłady:
Zarzut PIS – „Tusk ściskał się z Putinem” – „jest ruskim agentem”
Odp. Biura – a Kaczyński po katastrofie smoleńskiej ogłosił tzw. „list do przyjaciół-moskali – dobrych komunistów”, a pani Fotyga ściskała się z Ławrowem
Czy to oznacza, że są agentami Putina?
Filmy z tych zdarzeń warto przypominać PiS-owi przy każdym kolejnym tego typu oszczerstwie w telewizjach i koniecznie w Internecie.
Uwaga:
Biuro powinno nawiązać ścisły kontakt ze znaczącymi youtuberami itp., jeśli chcemy dotrzeć do młodzieży!!!
Zarzut PIS – „Tusk jest agentem Niemiec”
Odp. Biura-proszę o dowody-jeśli nie to pozew do sądu
Biuro na konferencjach musi odpowiadać natychmiast na pytania z Sali lub przygotować i przekazać odpowiedź później.
Konferencje takie powinny być transmitowane na żywo we wszystkich środkach masowego przekazu a także koniecznie w mediach społecznościowych.
Należy również zapraszać na konferencje telewizje PiS-owskie, czołowych działaczy Konfederacji oraz rzeczników PIS, a w razie potrzeby karać np. sądownie w przypadku przeinaczania treści przekazywanych przez Biuro.
Biuro powinno śledzić i reagować na wszystkie sprawdzone, a głównie nieprawdziwe kłamstwa i zarzuty.
Oczywiście-aby takie Biuro mogło działać skutecznie trzeba więcej rozmawiać w koalicji a nie między sobą na forach internetowych – tego chyba nie ma z winy Premiera a także pozostałych koalicjantów (bo nie mogą się ze sobą dogadać).
Biuro powinno od czasu do czasu dopraszać na konferencję np. ministrów itp., ale tylko w ważnych sprawach, nie za często, a od „wielkiego dzwona” premiera.
Udział premiera w konferencjach Biura powinien być „wielkim świętem – wydarzeniem” a nie „codzienną sieczką” zgodnie z powiedzeniem, że „strach otworzyć lodówkę, żeby nie pokazał się Tusk”
Niestety również środki masowego przekazu i dziennikarze nieskutecznie propagowali działania rządu i komentowali kłamstwa PiS-u. Dziennikarz na pewni nie musi być całkowicie obojętnym i ukrywać skrzętnie swoje własne przekonania. Musi natomiast być obiektywny. Dziennikarze również powinni stosować zasadę Kobuszewskiego „chamstwu należy przeciwstawiać siłom i godnościom osobistom” (pisownia oryginalna)
- Niestety kampania Trzaskowskiego była nieporadna bez błyskotliwych i inteligentnych ripost na działania PiS-u – np. nikt nie zauważył i nie wykorzystał ogłoszonego 08.05.2025 r. stanowiska Rady Konferencji Episkopatu Polski do spraw migrantów i uchodźców. Stanowisko to było całkowicie sprzeczne z narracją PiS-u oraz Konfederacji i Brauna w tej sprawie, którzy mienią się chrześcijanami. Wiadomość o tym przeczytałem w czasopiśmie „przegląd” o zabarwieniu lewicowym, a nie znalazłem go w innych środkach przekazu-szkoda.
- Uważam również, że:
- To nie powyższe zjawiska były przyczyną przegranej w wyborach – oczywiście nie pomogły
- Pan Trzaskowski mimo powyższych zjawisk przy pełnej mobilizacji Wyborców PIS, Konfederacji i Brauna w II turze wyborów, uzyskał tylko ok. 350 tys. głosów mniej niż p. Nawrocki. Do zwycięstwa wystarczyłoby ok. 2% głosów więcej!!!
Do zwycięstwa zabrakło głosów, które „ukradli” Trzaskowskiemu „przyjaciele” z koalicji.
Stare przysłowie” panie Boże strzeż mnie przed fałszywymi przyjaciółmi, bo z wrogami poradzę sobie sam” pokazuje rzeczywistą przyczynę przegranej polskiej demokracji.
- „Pierwszy przyjaciel” p. Hołownia karmiąc własne rozbujane ponad miarę ego toczył w I turze batalie z Trzaskowskim dyskredytując go jako „sługę Tuska” a przedstawiając siebie jako jedynego niezależnego od nikogo (czytaj Tuska) kandydata.
Szczytem było rozbicie debaty w Końskich i zbiorowy atak na Trzaskowskiego.
Temu też i tylko temu służyła cała teoria Hołowni i Kosiniaka na temat tzw. III drogi. PRZECIEŻ DLA DOBRA POLSKI ISTNIEJĄ TYLKO DWIE DROGI
- DROGA PIS-w kierunku państwa o zabarwieniu faszystowskim, państwa PIS i tzw. ludu PiS, a nie państwa całego narodu Polskiego, państwa „suwerennego” tzn. w języku PiS bez kontroli władzy, w tym ze strony Sejmu, Sądów i RPO, ale także z PiS -owskimi bojówkami zamiast policji. Najbardziej znienawidzona przez PIS jest kontrola ze strony UE, dlatego trzeba się Unii pozbyć. Najlepiej, aby władza PIS o światopoglądzie z XVIII i XIX wieku była dozgonna do końca świata i o jeden dzień dłużej.
Uwaga
Hołownia już drugi raz udaremnił zwycięstwo Trzaskowskiemu zabierając głosy w I turze poprzednich wyborów prezydenckich, których nie oddał w II turze, bo nie poparł jednoznacznie Trzaskowskiego w II turze.
Efektem tych działań Hołowni, była II kadencja Andrzeja Dudy niszcząca Polskę
- DRUGĄ DROGĄ I JEDYNĄ jest trudna wyboista droga praworządnej demokracji wraz z całą Europą, która gwarantuje nam wszystkim miejsce w świecie. Wymaga ona jedności wszystkich członków UE, czasem trudnych kompromisów, a nie fałszywie pojętej PiS-owskiej tzw. suwerenności.
TZW. TRZECIA DROGA TO wymysł niezaspokojonych ambicji pojedynczych osób j/w
- Następny w kolejce „przyjaciel” to p. Zandberg, który już drugi raz wspomaga PIS w dojściu do władzy (Pierwszy raz w trakcie wyborów parlamentarnych w 2015 r. zapewnił PiS-owi większość w Sejmie dzieląc lewicę- dzieląc ją na 2 części, które nie weszły do parlamentu, a ich głosy skonsumował PIS uzyskując większość w Sejmie.
Pan Zandberg kocha tylko siebie, lubuje się tylko w swoich krytykach, a nie jest zdolny do żadnych kompromisów, aby osiągnąć wyznaczone cele. Dodatkowo jest leniem, który jeszcze nigdy nic pożytecznego nie zrobił a tylko psuł to co robili inni. Zamiast krytykować mógłby się po prostu wziąć do roboty, ale to nie jest jego pasją
- I kolejna „przyjaciółka” pani Magdalena Biejat, bezmyślnie i z uśmiechem krytykująca Trzaskowskiego i rząd swojej koalicji w kampanii wyborczej – nawet wzywająca do pomocy pana Dudę-co w kampanii wyborczej jest tyle śmieszne co i straszne.
Szczytem była idiotyczna scena w Końskich z tęczową flagą Nawrockiego.
Wniosek:
Wyborcy, którzy głosowali w roku 2023 i odebrali władzę PIS zostali „skołowani” przez członków koalicji (Zandberg też był w tej koalicji), stracili w dużej mierze zaufanie do głównego kandydata i zostali w domu lub o zgrozo zagłosowali na „świeżą” Konfederację, Brauna lub na Nawrockiego w II turze, dając zwycięstwo PiS-owi
Uwaga:
Nie jest to tylko moje zdanie
- Te fakty należy upublicznić, gdyż jeśli tak dalej będzie to rząd upadnie a my wszyscy wylądujemy na koniec (bez UE i NATO) w objęciach Rosji-straszna to wizja
- Dzisiaj już widać nowy pomysły Hołowni a przecież miarą jego „wielkości” jest żenujący wynik I tury wyborów- marne 4 %!!! – to obrazuje poparcie wyborców dla PSL i Polski 2050.
Panie Hołownia- czas na reset! A także panie Kosiniak -te wasze wspólne 4 % to klęska „nie idźcie tą drogą” jak mawiał klasyk
- Niestety dzisiaj widać, że „ogon” zaczyna machać psem, a nie pies ogonem-Hołownia znowu zaczyna naprawiać koalicję.
Na koniec przekorna, ale optymistyczna myśl- może to jednak dobrze, że wygrał Nawrocki, bo gdyby wygrał Trzaskowski to naszej pożal się Boże Koalicji na pewno by się przewróciło całkowicie w głowie, a w tej sytuacji muszą zewrzeć szeregi, jeśli nie chcą zginąć wraz z nami wszystkimi – trochę to przypomina przebudzenie Europy przez Donalda Trumpa.
- PiS-u nie poprawimy, dopóki dowodzi nim Kaczyński, a my możemy a nawet musimy się poprawić (patrz uwagi i błędy powyżej).
Uwaga:
Przede wszystkim gospodarka i np. nie można potarzać po PiS-ie kumoterstwa w zarządach spółek Skarbu Państwa (to niestety znów się dzieje).
Z poważaniem
Wojciech Piecha
Dreptusie
Mają w MSZ powiedzenie stare jak samo MSZ: co jest najważniejsze, żeby dostać dobre stanowisko? Pochodzenie. Bo za wszystkim trzeba pochodzić.
I to jest święta prawda, kolejne lata ją potwierdzają. Weźmy przykład zupełnie spoza głównego ministerialnego nurtu – ambasadę w Algierii. Od 2016 r. do marca 2023 r. ambasadorem był tam Witold Spirydowicz. Siedem lat! Czy dlatego, że był świetnym ambasadorem?
Cóż, Spirydowicz jest jednym z grupy urzędników pracujących w MSZ, dla której najważniejsza rzecz w CV wydarzyła się w roku 1981. Otóż był on działaczem NZS, jako student prawa zakładał NZS na Uniwersytecie Warszawskim. To mu dało i znajomości, i kolegów, i stempel właściwego pochodzenia (politycznego). Reszta to już było kapitalizowanie tamtej przygody.
Spirydowiczem w jego karierze w MSZ rzucało. Ktoś ciągle troszczył się, by miał posadę. W centrali był w różnych departamentach – w konsularnym, w prawno-traktatowym, w biurze kontroli i audytu, polityki europejskiej. Gdy odchodził, natychmiast o nim zapominano. Co do placówek, to pracował w ambasadzie w Wiedniu, był konsulem generalnym w Montrealu, ambasadorem w Maroku, aż wreszcie, w roku 2016, Witold Waszczykowski wysłał go do Algierii.
Tam Spirydowicz znalazł swoje miejsce. W ciszy i spokoju. Tak, że zupełnie zapomniano przy alei Szucha, że jest taki kraj. Aż w końcu ktoś załapał, że wypada zrobić rotację, więc po siedmiu latach Spirydowicz do kraju wrócił.
A gdy wrócił, ambasadą
Listy od czytelników nr 25/2025
Czarne jest zawsze czarne
Nie wiem, kto obejmie funkcję prezesa IPN po wygranej Karola Nawrockiego w wyścigu o urząd prezydenta RP, ale wiem, że kult „żołnierzy wyklętych” musi zostać ukrócony. Tym bardziej że domagamy się od naszych wschodnich sąsiadów rozliczenia ze zbrodniczym nacjonalizmem, który uśmiercił ponad 100 tys. obywateli II RP.
Damian Paweł Strączyk
Polskie wojny plemion
Plemienne wojny? Litości. Przecież zarówno PiS, jak i PO to dwie połówki tego samego postsolidarnościowego tworu powstałego na zgliszczach AWS, PC, ZChN i UW. Te dwie partie różnią się tylko tym, że w PiS jest więcej autentycznych świrów i radykałów. Przedstawię to prościej. Koalicja Obywatelska to rodzice zaniedbujący dzieci, ciężko pracujący, niedający kieszonkowego, bo dzieci same powinny zarobić i jeszcze im trochę oddać. PiS to rodzice pracujący trochę mniej ciężko, udający, że nie zaniedbują, którzy kieszonkowe dają, ale jak im zabraknie, to wyciągają dziecku ze skarbonki. Tu patologia i tam patologia. Politycy wszystkich formacji są na tyle sprytni, że napuszczają Polaków na siebie, a Polacy są na tyle głupi, że dają się na to nabierać. Politycy są jedynymi wygranymi tej sytuacji, bazując na łatwowierności obywateli i pobożnych życzeniach, że będzie lepiej. A tak naprawdę to nic się nie zmienia.
Michał Czarnowski
Należałoby się zastanowić, skąd się biorą te wojny plemion. Otóż w miastach lemingi pedałują ścieżkami rowerowymi, wożą się metrem, tramwajem, autobusem elektrycznym, hulajnogą itp. Cała ta pogardzana prowincja jest wykluczona komunikacyjnie, trzeba mieć passata po Niemcu, aby dojechać na pocztę, o ile nie jest już zlikwidowana, do przychodni, apteki, która połowy leków nie ma, a drugą trzeba zamawiać, drogi są zniszczone, PKS-y zlikwidowane, linie kolejowe zawieszone lub zlikwidowane, zamienione na ścieżki rowerowe, zlikwidowane centra przesiadkowe, czyli dawne dworce. Elity III RP mają perspektywę komunikacyjną Polski jak z Żoliborza do Wilanowa. Ludzie zaczynają się buntować przeciw temu. Kolejna sprawa to likwidacja miejsc pracy na prowincji, gdzie do innej pracy trzeba pokonać 60 km. Wszystkie te partyjki liberalne, centrowe i kanapowo-lewicowe mają warszawską perspektywę, co nie przyciąga wyborców. PiS sprytnie wyczuło ten klimat. Zobaczcie, co się stało z lewicą na Śląsku, w Łodzi, w Wałbrzychu… Kolejni przywódcy niby-lewicowi pozwolili obumrzeć tym ruchom lewicy lokalnej, prowincjonalnej, skupiając się na warszawce.
Grzesiek Witek
Nie zgodzę się, że prowincja, wieś nie zyskały na transformacji gospodarczej. Po wejściu do Unii to rolnicy stali się największymi beneficjentami dopłat. Wystarczyło przyjrzeć się traktorom, na których przyjechali na protest do Warszawy, toż to były maszyny ogromnej wartości. Ale rolnikom zawsze mało… Jak żyć, panie premierze, jak żyć?
Aśka Olszówka
Temu pod rękę z Pocztą Polską
Są tacy prenumeratorzy „Przeglądu”, którzy dostają nasz tygodnik za pośrednictwem Poczty Polskiej po tygodniu, a rekordzista po 10 dniach.
Jeśli chodzi o PP, wszystko może się tam zmienić, ale na poprawę jakości usług coraz trudniej liczyć. Poczta do polskich gazet nie ma serca. A jeśli, to z kamienia. Choć w tym roku otrzymała prawie 1 mld zł dotacji z budżetu państwa na pokrycie strat i realizację usług powszechnych. Jak z tymi usługami jest, wiedzą klienci. Są jednak wyjątki. Choćby chiński gigant e-commerce Temu. Poczta Polska podpisała z nim umowę partnerską, aby chińskie przesyłki mogły jak najszybciej trafić do Polaków. Jest ich już ponad 18 mln. Gdy PP potraktuje je priorytetowo, to całej branży e-handlu możemy tylko współczuć. A najbardziej naszym prenumeratorom.
Czy skala pomyłek w komisjach wyborczych podważa wiarygodność wyborów?
Prof. Rafał Chwedoruk, politolog, UW
W tym przypadku arytmetyka jest dosyć prosta i, mówiąc o stanie na dziś, teza o podważaniu wiarygodności wyborów byłaby nieuprawniona. Skala tych pomyłek, bez względu na to, który kandydat byłby pokrzywdzony, jest niewielka i nie będzie miała wpływu na ostateczny wynik wyborów. Trudno, by incydenty mające wymiar lokalny podważały w sposób realny wynik wyborów w skali makro. Nie widać też, nazwijmy to, pewnego uniwersalnego mechanizmu, który by temu zjawisku towarzyszył. Tym samym trudno się doszukiwać w tej sytuacji jakiejś zmowy, a tym bardziej szeroko zakrojonego spisku. Dlatego sądzę, że w większym stopniu demokracji szkodzi obecnie nadmiar emocji towarzyszący tej sytuacji. Mówię zarówno o komentatorach ze strony liberalnej, jak i o głosach ze strony prezydenta elekta.
Prof. Joanna Senyszyn, polityczka, b. posłanka
Wszelkie informacje dotyczące nieprawidłowości, jakie pojawiły się w komisjach wyborczych w całej Polsce, są oczywiście niepokojące. Obecnie nie znamy jednak jeszcze skali tego zjawiska, gdyż sygnały o błędach, tak samo jak protesty wyborcze, cały czas napływają. Nie wiemy też, jakie nieprawidłowości i sytuacje zaszły. Dlatego na razie czekam na wyjaśnienia, które dadzą nam szerszy ogląd sytuacji.
Paweł Kasprzak, aktywista, Obywatele RP
Jeśli chodzi o skalę pomyłek, dziwi mnie, że dziennikarze policzyli to dopiero po kilku dniach. Skala błędów nie wpływa na wynik tych wyborów. Dawno temu pisałem o tej kampanii, że jedyne, co na pewno da się po wyborach powiedzieć, to to, że przegrany będzie kwestionował ich wynik. I to się teraz dzieje. Po stronie demokratycznej pojawia się sporo takich głosów. Niektóre są zaskakujące, mówią bowiem, że marszałek Szymon Hołownia nie powinien przyjmować ślubowania od Karola Nawrockiego. Powodem jest fakt, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej Sądu Najwyższego nie jest sądem. Ale o takiej strategii trzeba było myśleć długo przed rozpisaniem wyborów. Poczekać, aż wygaśnie kadencja Andrzeja Dudy. Hołownia zostałby wtedy pełniącym obowiązki prezydentem, co dałoby przestrzeń na znalezienie jakiegoś rozwiązania, które umożliwiłoby SN stwierdzanie ważności wyborów w zgodzie z konstytucją i prawem międzynarodowym. Obecnie wszelkie opowieści o ponownym liczeniu głosów czy wręcz ponownych wyborach wychodzą poza prawo. Należy się skupić na strategii omijania veta Nawrockiego. A powinno tym być przeprowadzanie referendów, których nie należy się bać.
Nawrocki błędem USA
Jakoś nas nie dziwi poparcie Trumpa dla Nawrockiego. Przecież różni ich tylko skala ciemnych stron w życiorysach. Trump jest o wiele starszy i ma na koncie więcej haniebnych epizodów. Chociaż kawalerki nikomu nie gwizdnął. Jest też, choć gdy się go słucha, trudno w to uwierzyć, sporo inteligentniejszy od Nawrockiego. Co widać, słychać i czuć.
Wstyd, że w sztabie Trumpa naśmiewają się z gromady spoconych wysłanników PiS, którzy gotowi są zrobić wszystko za poklepanie po plecach. A jeszcze więcej za pogłaskanie po głowie. Takie smutne refleksje naszły nas po lekturze rozmowy z Danielem Friedem, cenionym dyplomatą, byłym ambasadorem USA w Polsce. W „Rzeczpospolitej” powiedział: „Ameryka zrobiła błąd. Amerykanie nie mieli prawa mówić Polakom, kogo mają wybrać”. Trumpa niedługo nie będzie. Nawrockiego też nie będzie. Rozumny świat się obroni.
Sędzia Marciniak. Celebrant z woli PiS
Nazwać sędziego Sylwestra Marciniaka modelowym celebrantem, to zaledwie liznąć temat. Marciniak jako przewodniczący Państwowej Komisji Wyborczej pokazywał się nam na okrągło. Puste i proste komunikaty miały u niego ekstraoprawę. Jakby mówił coś ważnego. I tak od lat. Sędzia Marciniak utrwalił się już rodakom jako gość, za którym celebra kroczy i którego poprzedza. Jest tak wyraźnie propisowski, że aż mdli. Jakże się cieszył i wdzięczył w otoczeniu Nawrockiego, wręczając mu uchwałę PKW. W całym kraju protesty, więc Marciniak śpieszył się tak bardzo, że głosów od nowa nie policzono. Dowodem stronniczości pana M. jest opowiadanie o sędziach wolnych, ale powolnych. A któż ten cały system rozwalił? Czy nie był to Ziobro? A czy Duda się nie dołożył? O tym ani słowa, bo przecież bez nich Marciniak nie byłby szefem PKW.
Duszyczki w prezerwatywie
Jeśli mieszkacie w Katowicach i macie dzieci w wieku licealnym, to szerokim łukiem omijajcie tamtejsze Liceum Ogólnokształcące nr 2. A jeśli już dziecko tam trafi, czujnie obserwujcie szkolnego katechetę. To taki gość, który potrafi licealistom powiedzieć: „Plemniki w prezerwatywie to zamknięte duszyczki”. Tak mówi do uczniów. A do uczennic: „Tampony noszą tylko zboczone dziewczyny, które nie potrafią wytrzymać bez niczego w pochwie”. Do obu płci kieruje przestrogę, że „antykoncepcja jest rakotwórcza”. Uczniowie tej szkoły opisują swoje kontakty z katechetą na profilu grupy facebookowej.