Piotr Żuk

Powrót na stronę główną
Felietony Piotr Żuk

Włóczędzy i turyści

Bogactwo i nędza to dwie strony tego samego medalu – ludzie żyjący w tych odmiennych porządkach należą do tego samego świata i ich życie jest efektem tej samej logiki społeczno-politycznej. Aby jedni mogli pławić się w luksusie, drudzy muszą znosić nędzę i poznawać smak ubóstwa każdego dnia. Immanuel Wallerstein – światowej sławy socjolog, który w tak prowincjonalnym kraju jak Polska jest prawie w ogóle nieznany – nie bez racji twierdzi, że państwa bogate należące do rdzenia kapitalistycznego systemu światowego budują pozycję na eksploatacji krajów peryferyjnych i półperyferyjnych. Polska i pozostałe kraje Europy Wschodniej to typowe półperyferie – mają do zaoferowania przede wszystkim tanią siłę roboczą, spore rynki zbytu dla towarów produkowanych w krajach bogatych i przepisy sprzyjające raczej dużemu biznesowi niż prawom pracowniczym. Światowe peryferie są w jeszcze gorszej sytuacji – nawet nie mogą same się wyżywić i muszą sprowadzać również produkty żywnościowe z bogatego centrum. Poza półdarmową siłą roboczą oferują także na swoim terenie tanie zasoby naturalne, rabunkowo eksploatowane przez korporacje pochodzące z bogatego centrum. Często są też dobrym klientem dla koncernów zbrojeniowych, które zaopatrują lokalne reżimy w broń. Poza tym mogą

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Piotr Żuk

„Ojczyzna w niebezpieczeństwie” – rok 1984 wciąż trwa

Odsunięcie PiS od władzy miało m.in. oddalić groźby pobudek o godz. 6 rano fundowanych przez policję, zmniejszyć zagrożenie dla praw obywatelskich oraz zlikwidować atmosferę strachu i tajemniczości. Po prawie czterech latach policyjne zapędy do kontrolowania obywateli wcale się nie zmniejszyły. Pod pretekstem zwiększenia bezpieczeństwa i walki z przestępczością władza tworzy wciąż nowe narzędzia inwigilacji i kontroli obywateli. Podsłuchy, przeglądanie poczty elektronicznej i analiza billingów to nie Orwellowski świat 1984 r., ale polska rzeczywistość w 2011 r. Zgodnie z prawem różnego rodzaju służby mogą pobierać wykazy połączeń telefonicznych oraz danych z BTS (stacje przekaźnikowe pozwalające namierzyć rozmówcę). Korzystają z tego, ile mogą. Informacje zebrane dla Komisji Europejskiej czynią z Polski absolutnego lidera – ponad milion zapytań rocznie policji i służb specjalnych o dane klientów operatorów telekomunikacyjnych. Co 30. dorosły Polak to dla władzy potencjalny bandyta. Pod pretekstem walki z przestępczością i terroryzmem państwo finansuje projekty – takie jak Polska Platforma Bezpieczeństwa Wewnętrznego – które świetnie służą inwigilacji i wchodzeniu w prywatność obywateli. Dobrze, że SLD zdecydował się na zaskarżenie do Trybunału Konstytucyjnego części przepisów o policji i służbach specjalnych, umożliwiających swobodną inwigilację obywateli. Pretekstem była sprawa podsłuchiwania dziennikarzy. Ale przecież nie tylko o nich i o adwokatów

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Piotr Żuk

Z papieżem na pochodzie – ideologia jako narzędzie polityki

Ideowcy w polskiej polityce są zazwyczaj po prawej stronie. To tam znajdziemy więcej rozgrzanych umysłów i prawdziwych wyznawców najbardziej szalonych idei. Na lewicy w Polsce widać raczej „bywalców” niż „wyznawców” – ci pierwsi są bardziej zajęci własnymi gierkami i uprawianiem politycznej socjotechniki niż tworzeniem wizji. Wystarczy przejść się do księgarni i zobaczyć, ile już powstało książek o bohaterstwie Kaczyńskiego i spiskowych wizjach katastrofy w Smoleńsku, podanych w bogoojczyźnianym sosie prawych i sprawiedliwych Polaków. Książek o skutkach neoliberalnych rządów w Polsce, o logice towaru i zysku, która niszczy sferę publiczną, czy też o politycznych narzędziach stosowanych przez Kościół w Polsce jest niewiele. Lewica w Polsce wciąż zaniedbuje sferę symboli, ideologii i szeroko rozumianej kultury w życiu publicznym. Bez tego trudno prowadzić skuteczne kampanie polityczne. Konkurenci wiedzą, jak to się robi. Zapowiedź beatyfikacji papieża Polaka 1 maja jest przykładem mistrzowskiego kolonizowania przestrzeni publicznej przez Kościół. W ten sposób jedna z ostatnich enklaw tradycji lewicowej w Polsce jest spychana na margines przez kościelnych specjalistów od marketingu. Teraz nawet jeśli dojdzie do dużych demonstracji pierwszomajowych, to nikt już ich nie zauważy. Czerwień została zastąpiona kościelną czernią. Poza św. Józefem (mianowanym przez kościelnych speców od ideologii patronem pracowników) teraz

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Piotr Żuk

Rodacy, cieszcie się…

„Cieszcie się pięknem naszej ojczyzny”, ogłosił prezydent Komorowski w orędziu noworocznym. Wszyscy mieszkańcy zapomnianych miasteczek, zwalniani z pracy, absolwenci wyższych uczelni, na których czeka zajęcie za 1,5 tys. zł, uczestnicy korporacyjnego wyścigu szczurów, nad którymi wisi gilotyna kredytu, czekający miesiącami na wizytę u lekarza specjalisty: nie bądźcie marudnymi smutasami – bierzcie słowa prezydenta do serca i cieszcie się pięknem waszej ojczyzny! Sejm ogłosił rok 2011 Rokiem Marii Skłodowskiej-Curie. Niech to będzie symboliczne przesłanie dla Polski. Mało kto wie, że genialna uczona poza wybitnymi osiągnięciami na polu nauk przyrodniczych aktywnie angażowała się w sprawy społeczne. Była znaną ateistką i wolnomyślicielką – pisywała m.in. do „La Revista Blanca”, podobno najlepszego w historii czasopisma anarchistycznego, wydawanego przez hiszpańskie środowiska wolnościowych komunistów. Nie unikała uciech życia towarzyskiego i dzielnie rozwalała skostniałe struktury drobnomieszczańskiego konserwatyzmu. A więc mamy w Polsce rok wyzwolenia kobiet, obalania klerykalnych mitów oraz szerzenia sprawiedliwości i wrażliwości społecznej. Niech tak się stanie! Przy okazji warto zauważyć, że po tzw. reformach min. Barbary Kudryckiej, która jest mistrzynią działań pozorowanych, Maria Skłodowska-Curie nie mogłaby pracować w Polsce na wyższej uczelni razem ze swoim mężem Piotrem. Ich córka Irena – też zresztą

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Piotr Żuk

Lepiej już było – mała polska stabilizacja A.D. 2011

Początek roku to zazwyczaj czas nowych planów oraz podsumowań minionego okresu. Można tego dokonywać na wiele sposobów. W wersji oficjalnej jest nieźle, a wszelkie kryzysy już dawno są za nami. Polacy biorą nowe kredyty, jeżdżą za granicę, premier gra w piłkę i mówi, że odnosimy same sukcesy, a obywatele z optymizmem patrzą w przyszłość. Taki oficjalny obraz tworzą „wolne media”. A jak to się ma do odczuć i ocen społeczeństwa? Ciekawie w tym kontekście wyglądają dane uzyskane w sondażach CBOS podsumowujących minione 20 lat. Kto skorzystał, a kto stracił na zmianie systemowej i budowie polskiego kapitalizmu? Tutaj opinia publiczna nie ma wątpliwości – zyskali przede wszystkim: przedsiębiorcy i biznesmeni (83%), ludzie bogaci (81%), ludzie władzy (81%), kombinatorzy, cwaniacy (78%). A kto stracił w nowym systemie i niepodległej RP? Rodacy w tej sprawie też nie mają złudzeń: ludzie biedni (64%), bezrobotni (57%), emeryci i renciści (53%), robotnicy (49%), zwykli, przeciętni ludzie (44%). A jak wygląda samopoczucie Polaków? Jak podaje CBOS, nastroje w miejscu pracy i środowisku zamieszkania respondenci oceniają gorzej niż w 1989 r. – dwukrotnie więcej niż 20 lat temu zauważa w swoim otoczeniu ogólne niezadowolenie i brak wiary w jakąkolwiek

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Piotr Żuk

Jezus zwany Marksem

Widmo krąży nad Europą. Widmo brodatego Karola. Kiedy studenci brytyjscy wznoszą barykady, Ed Miliband, nowy szef brytyjskiej Labour Party, ogłasza, że nie wstydzi się być socjalistą. Trudno, żeby powiedział inaczej, jeśli analizy jego ojca, Ralpha Milibanda, znanego brytyjskiego socjologa i marksisty (autora m.in. książki „Państwo i kapitalistyczne społeczeństwo”), nabierają aktualności w kontekście działań rządu brytyjskich konserwatystów. W tym samym czasie włoscy studenci wraz z robotnikami demonstrują pod hasłem „Precz z mafijnym państwem kapitalistycznym”, Irlandczycy i Portugalczycy wciąż protestują przeciwko zrzucaniu skutków kryzysu na barki klas niższych, a Grecy organizują siódmy z rzędu strajk generalny. W Polsce jednak kompletna nuda. W zamian mamy lansowanie PJN we wszystkich możliwych mediach. Ugrupowanie to, które próbuje licytować się z PiS, kto bardziej będzie utrwalał legendę smoleńską, nadaje na tych samych fałszywych falach co Kaczyński. Podobnie jak telewizja publiczna, która w swej pustce i stopniu komercji nie różni się niczym od stacji prywatnych. Telewizyjne „Wiadomości” pod nowym szefostwem coraz bardziej przypominają „Fakty” TVN – tanie sensacyjki, unikanie drażliwych tematów politycznych, ciekawostki ze świata godne magazynów plotkarskich prezentowane w infantylny sposób przez redaktora Kraśkę sprawiają wrażenie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Piotr Żuk

W polityce liczy się skuteczność – ponadpartyjny sojusz na rzecz braku wizji

Kiedy światowe media podniecały się przeciekami WikiLeaks, które ukazały to, co i tak wszyscy zorientowani w polityce międzynarodowej wiedzą i widzą gołym okiem – że Amerykanie są aroganccy i jak na światowego hegemona przystało, traktują instrumentalnie cały świat – w polskim zaścianku kończyła się druga tura wyborów samorządowych. W Wałbrzychu jej finał był symboliczny dla poziomu i obrazu polskiej polityki. Senator PO pokazał, na czym polegają negocjacje po polsku i o co chodzi w krajowej polityce. Po potoku bluzgów, które mogłyby stanowić podkład do filmów Tarantina, nagrany przez konkurencję polityczną Roman Ludwiczuk wyjaśnia, w imię czego to wszystko: „Bo w polityce liczy się skuteczność”. Zachowanie Ludwiczuka może być pewnym wyjaśnieniem, dlaczego najsilniejszą partią w Polsce jest wciąż „partia niegłosujących w wyborach”, a większość zdobywa ta część społeczeństwa, która jest zupełnie odwrócona od sfery publicznej i bojkotuje politykę. O ile jednak serwis WikiLeaks wzbudził pewne zamieszanie, o tyle kolejna odsłona krajowej polityki już nikogo nie rusza. Obojętność triumfuje, a ignorancja wypiera jakiekolwiek próby upominania się o dobro publiczne. Brak wizji staje się dziś zjawiskiem ponadpartyjnym. Przekraczanie granic istniejącego bezładu jest bardzo utrudnione. Poprawianie rzeczywistości, jeśli w ogóle ma miejsce, uległo

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Piotr Żuk

Naprzód, lewico – Polska czeka na zmiany!

Dalsza walka z wrogami wewnętrznymi i zewnętrznymi, realnymi i urojonymi prowadzona przez Jarosława Kaczyńskiego konsekwentnie spycha PiS do roli dawnej LPR. Mimo ożywienia się populistycznych i autorytarnych „ziobrystów” straszak PiS przestaje działać, a ekipa Kaczyńskiego coraz częściej wywołuje śmiech, niż budzi strach. Bo czy nadęta mina Ziobry i niechęć Kaczyńskiego do całego świata mogą budzić grozę? We mnie coraz bardziej wywołują litość, która pojawia się, kiedy widzę ludzi zagubionych, nieszczęśliwych i wymagających poważnej interwencji dobrego psychologa. Tym samym najbardziej życiodajne paliwo dla PO w postaci groźby rządów PiS zaczyna się gwałtownie kurczyć. W takich warunkach premier Tusk wmawia ludziom, że on nie jest już politykiem, tylko budowlańcem, a PO nie jest partią polityczną, lecz tylko towarzystwem budowlanym lub firmą deweloperską. Niedługo okaże się, że rząd nie jest rządem, lecz trybuną wyrażania pragnień obywateli, a ministrowie to przedstawiciele ludu w Warszawie. Mówią o budowie mostów, dróg i chyba szpitali. Choć o tych ostatnich najczęściej słychać tylko w kontekście ich zadłużenia oraz pomysłów na ich prywatyzację. A jeśli chodzi o budowanie, to w ostatnich latach Polska – również dzięki radzie nadzorczej firmy budowlanej PO – znana była przede wszystkim z budowy kościołów i pomników papieża. Ostatnio zresztą

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Piotr Żuk

Do przodu czy jednak do tyłu?

Próżnię społeczną, którą wytworzył polski kapitalizm (osłabienie więzi międzyludzkich, ucieczka w prywatność, brak czasu na spotkania towarzyskie), Polacy próbują załatać poprzez rytualne i tłumne imprezy na pokaz. Do listy tego typu wydarzeń dołączyło ostatnio listopadowe święto Wszystkich Świętych. Nie przez przypadek określone jako jedno z ostatnich świąt rodzinnych w Polsce – to wtedy po wielu miesiącach braku kontaktu pojawia się, podczas wizyt na cmentarzach, możliwość spotkania dawno niewidzianych członków rodziny. W tym roku można było zaobserwować, że na skutek pędu Polaków do tłumnych i masowych zdarzeń również to święto zaczyna się – podobnie jak wcześniej stało się z Bożym Narodzeniem i Wielkanocą, zamienionymi już dawno w konsumpcyjny festyn – mocno komercjalizować. Na tyłach cmentarza Osobowickiego we Wrocławiu atmosfera przypominała majowy weekend – obok stoisk ze zniczami można było nabyć hot doga, przekąsić prażoną kukurydzę i popić to coca-colą. Wszystko w scenerii pokazu mody pań i rechotu rodaków. Tyle że nie miało to wiele wspólnego ani z głębszą refleksją o życiu, ani z jakąkolwiek prawdziwą wspólnotą ludzką. To był tylko ulotny tłum. Komercjalizacja życia trwa w najlepsze. W końcu podobno poprawia się nam jego poziom. Autor raportu „Polityki” (nr 44),

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Piotr Żuk

Kapitalizm z domieszką obojętności i frustracji

Nuda i obojętność zalewa polskie ulice. Ten stan ducha Polaków dominuje także w innych sytuacjach. Znużenie, zmęczenie i zniechęcenie charakteryzuje polską codzienność – kompletne zaprzeczenie propagandowych niusów o zadowoleniu Polaków z życia w panującym systemie. Idzie to w parze z niechęcią do polityki i troską o dobro publiczne. Zachodni teoretycy związani z lewicą, Jean L. Cohen i Andrew Arato, ostrzegali na początku lat 90. XX w.: „Jak wiemy z historii krajów zachodnich, żywiołowe siły kapitalistycznej gospodarki rynkowej mogą być dla społecznej solidarności, społecznej sprawiedliwości czy nawet niezależności równie niebezpieczne jak administracyjna potęga nowoczesnego państwa”. Zagrożenie to spełniło się w Polsce i w innych krajach Europy Wschodniej. Rynek okazał się bardziej skuteczny niż autorytarne państwo w rozbijaniu więzi społecznych i nadzorowaniu zachowań obywateli. Nie trzeba już wysyłać oddziałów ZOMO na ulicę, bo nie ma chętnych do protestów. Wiszący nad pracownikiem kredyt lepiej odgrywa rolę kajdanek dla jego mózgu niż najczujniejsza cenzura. Nie ma dziś bardziej pokornych i posłusznych pracowników, którzy wykonają najgłupsze polecenie swojego szefa, niż pracownicy, którzy mają przed sobą „piękną” wizję płacenia przez najbliższe 25-30 lat haraczu bankowi. Dla zachowania miejsca pracy zrobią wszystko. Niektórzy, jak

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.