Cholesterol XXI wieku?

Homocysteina powoduje choroby układu krążenia

Cholesterol nie jest już „trendy”. Obecnie osoby dbające o zdrowie powinny zwracać baczną uwagę na poziom homocysteiny we krwi. Coraz więcej specjalistów dochodzi do wniosku, że nadmiar tego aminokwasu powoduje choroby układu krążenia, choroby wieńcowe, zawały, udary mózgu, a może nawet przyczynia się do rozwoju alzheimera i osteoporozy.
W ostatnich dwóch dziesięcioleciach XX w. trwała światowa walka z cholesterolem, a zwłaszcza z jego złą odmianą, wywołującą miażdżycę naczyń krwionośnych. Lekarze zalecali pacjentom obniżanie poziomu tego zabójcy. Niestety, u wielu osób, które tego dokonały, nie nastąpiła istotna poprawa zdrowia. Zaczęto więc się zastanawiać, czy istnieje inna, poza cholesterolową, geneza arteriosklerozy. Problem jest bardzo poważny. Dolegliwości układu krążenia, obok chorób nowotworowych, powodują najwięcej zgonów.
Szybko najważniejszym podejrzanym stała się homocysteina. To

aminokwas siarkowy

niebędący składnikiem naszej diety. Powstaje z metioniny, ważnego aminokwasu, którego organizm ludzki nie wytwarza, a więc musi on być dostarczany wraz z żywnością pochodzenia zwierzęcego. Metionina odgrywa kluczową rolę w syntezie białek. W wyniku przemiany metioniny tworzy się natomiast homocysteina, która z pewnością wywiera negatywny wpływ – dlatego organizm natychmiast i w całości ją usuwa. Aby pozbyć się tego szkodnika, niezbędne są jednak witamina B12, witamina B6 oraz kwas foliowy. Jeśli brakuje nawet jednej z tych substancji, proces likwidacji homocysteiny zostaje zakłócony. Aminokwas „awanturuje się” w komórkach, prowadzi do zaburzeń przemiany materii w układzie nerwowym, a w końcu zostaje przez broniące się komórki wyrzucony do krwi, gdzie uszkadza delikatny nabłonek ścianek tętnic i żył. W ten sposób homocysteina

przyspiesza powstawanie zakrzepów.

Niewykluczone też, że podstępnie włącza się do struktur pewnych białek. Po raz pierwszy hipoteza o homocysteinowym pochodzeniu miażdżycy została wysunięta w 1976 r., ale szerokie badania epidemiologiczne przeprowadzono dopiero w latach 90. XX w. Za normalny uznany został poziom homocysteiny w osoczu krwi wynoszący od 5 do 15 mikromoli na litr. Najlepiej jednak mieć poziom poniżej 10 mikromoli. Ten próg prawdopodobnie został przekroczony u 30% Polaków!
Niektóre badania wykazały, że nawet stężenie większe niż 11 mikromoli ma negatywny wpływ na naczynia krwionośne. Powyżej 20 mikromoli już kończą się żarty. Szacuje się, że granicę 16 mikromoli przekracza do 7% populacji. Prawdopodobnie co druga osoba powyżej 50. roku życia ma zbyt wysokie stężenie tego aminokwasu we krwi.
Homocysteina może przyspieszyć powstanie miażdżycy zwłaszcza u tych osób, u których występuje jeden z klasycznych czynników ryzyka – nadciśnienie, cukrzyca lub nałóg nikotynowy. Według niektórych studiów, wzrost poziomu homocysteiny w osoczu krwi o 5 mikromoli na litr zwiększa prawdopodobieństwo choroby wieńcowej o jedną trzecią, zawału serca o 70%, a udaru mózgu nawet o 150%.
Już wcześniej wiedziano, że wysoki poziom homocysteiny może doprowadzić do uszkodzeń układu nerwowego i deformacji płodu w łonie matki. Z tego powodu kobietom w ciąży profilaktycznie przepisywany jest kwas foliowy. Jak się wydaje, perfidny aminokwas powoduje także obniżenie sprawności intelektualnej u ludzi starszych, a może nawet demencję. W Szkocji od lat 30. XX w. prowadzono obserwację grupy ludzi urodzonych w 1921 r. – sprawdzano ich iloraz inteligencji oraz zdolności umysłowe. Ostatnie badania przeprowadzono w 2001 r. Okazało się, że 80-latkowie z najwyższym poziomem homocysteiny we krwi osiągali w testach sprawności intelektualnej najgorsze wyniki. Podobny rezultat przyniosło studium przeprowadzone w Anglii, podczas którego przez pięć lat sprawdzano zdolności intelektualne grupy seniorów. I tu związek między wysokim poziomem aminokwasu siarkowego a obniżeniem sprawności mózgu okazał się oczywisty. Prawdopodobnie homocysteina doprowadza do zwapnienia naczyń krwionośnych, w następstwie do mózgu napływa wraz z krwią

mniej substancji odżywczych

i tlenu, co powoduje, że więcej komórek nerwowych obumiera. Wydaje się też, że niedobór kwasu foliowego oraz witamin B6 i B12 ogranicza zdolność komórek, także mózgowych, do naprawiania uszkodzeń DNA.
Zalecenia lekarzy są więc jednoznaczne – osoby powyżej 50. roku życia powinny regularnie sprawdzać poziom homocysteiny we krwi (podobnie jak poziom cholesterolu, cukru oraz ciśnienie).
W 1998 r. władze Stanów Zjednoczonych zaleciły wzbogacanie mąki z wszystkich zbóż kwasem foliowym. W marcu 2004 r. specjaliści American Heart Association (AHA), renomowanej organizacji lekarzy zajmujących się układem krążenia, zebrali się na konferencji w San Francisco. Podczas obrad przedstawiono wyniki studium, zgodnie z którymi wzbogacenie mąki kwasem foliowym doprowadziło do spadku poziomu aminokwasu siarkowego we krwi całej populacji przeciętnie o 10%.
Pozwoliło to na uniknięcie 50 tys. zgonów tylko w 1999 r. (dla Polski oznaczałoby to około 7 tys. śmierci mniej). W ślad za USA poszły inne kraje – Węgry, Kanada i Brazylia. Eksperci są zgodni, że najlepszym sposobem utrzymywania zdrowego poziomu aminokwasu siarkowego jest odpowiednia dieta, bogata w witaminy B6, B12 i kwas foliowy. Ta ostatnia substancja obficie występuje w warzywach o jadalnych, zielonych liściach, w pomarańczach i zbożach. Zaleca się przyjmowanie dziennie 400 mikrogramów kwasu foliowego, ilości znajdującej się w filiżance zboża, szklance soku pomarańczowego lub połowie filiżanki soczewicy, a także w sześciu kiełkach szparagów lub dwóch kromkach pełnoziarnistego chleba. Aby pozyskać niezbędną ilość kwasu foliowego, można też jeść 700 gramów owoców i warzyw dziennie. Poza wegetarianami niewielu osiąga tak imponujący wynik. Zalecane dzienne spożycie witaminy B6 to 1,3-1,7 miligramów. Wystarczy spałaszować banana lub ziemniaka pieczonego ze skórką. Dla witaminy B12 wskazania wynoszą 2,4 mikrograma na dobę. To ilość znajdująca się w piersi kurczaka, w jajku na twardo czy w kubku jogurtu.
Oczywiście można przyjmować preparaty witaminowe. Nie są jednak tanie i, co najważniejsze, prawdopodobnie ich skuteczność jest minimalna. Preparaty mogą obniżyć poziom homocysteiny we krwi nawet o jedną czwartą, lecz, jak dowiodły studia przeprowadzone w ostatnich latach, stan pacjentów się nie poprawił.
W grudniu 2006 r. opublikowano wyniki 12 studiów, przeprowadzonych przez zespół dr Lydii Bazzano z University School of Public Health and Tropical Medicine w Nowym Orleanie. Od 2002 r. podawano 17 tys. pacjentów preparaty z kwasem foliowym. Okazało się, że liczba chorób wieńcowych, zawałów, udarów mózgu i podobnych przyczyn zgonu była taka sama w grupie osób, które przyjmowały preparaty, jak wśród pacjentów, którym kwasu foliowego nie podawano.
„Oczywiście kobiety w ciąży powinny przyjmować kwas foliowy. Ale dla osoby starszej, np. po zawale, nie oznacza on żadnych korzyści. Na szczęście choć kwas foliowy nie zmniejsza śmiertelności, nie zwiększa też jej, co także jest dobrą nowiną”, oświadczyła w wywiadzie prasowym dr Bazzano.
Dbający o zdrowie nie powinni więc unikać szpinaku i innych warzyw o zielonych liściach. Negatywny wpływ hemocysteiny na organizm wymaga jeszcze wielu dalszych badań. Wiele wskazuje jednak, że aminokwas ten uznany zostanie za cholesterol XXI wieku.

 

Wydanie: 02/2007, 2007

Kategorie: Zdrowie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy