Chowamy ksenofobów

Chowamy ksenofobów

Dzieci przejmują uprzedzenia dorosłych. Zaszczytnych funkcji nie przyznają dziecku żydowskiemu ani cygańskiemu. Dziecko rosyjskie może być pijakiem lub najwyżej murarzem Prof. Edyta Gruszczyk-Kolczyńska, pedagog i psycholog z Akademii Pedagogiki Specjalnej w Warszawie wybitna pedagog i publicystka, profesor zwyczajny, wykładowca Akademii Pedagogiki Specjalnej im. Marii Grzegorzewskiej w Warszawie, kierownik Katedry Wspomagania Rozwoju i Edukacji Dzieci, członkini senatu Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Łodzi. – Po co w ogóle zaczęliście badać uprzedzenia dzieci? – Tuż przed wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej chciałam wspólnie ze studentami sprawdzić, jak mali Polacy są przygotowani do zgodnego życia w nowych warunkach społecznych. Pierwsza seria badań została przeprowadzona pięć lat temu, a druga – dla porównania – całkiem niedawno. Wnioski są o tyle pozytywne, że w ciągu tych pięciu lat uprzedzeń ubyło, a to oznacza, że wiele można zmienić na lepsze. Trzeba jednak włożyć sporo pracy wychowawczej w kształtowanie tolerancji wobec innych. – Czy dzieci potrafią otwarcie mówić o swoich uprzedzeniach w stosunku do innych? – Nie, bo zwyczajnie nie wiedzą, co oznacza słowo „uprzedzenie”. Trzeba też unikać sugestii, o które nietrudno w rozmowie i wyjaśnieniach. Dlatego posłużyliśmy się metodami projekcyjnymi i opracowaliśmy specjalne techniki uwzględniające specyfikę rozumowania dzieci. Po uzyskaniu zgody rodziców i nauczycieli przedstawiliśmy każdemu dziecku, indywidualnie, niedokończone historyjki: „Bezludna wyspa”, „Bal karnawałowy” lub „Mikołajkowe prezenty”, które trzeba było uzupełnić. „Bezludna wyspa” miała taką treść: „Rozpętała się burza i statek wiozący dzieci z różnych krajów musiał zatrzymać się na bezludnej wyspie. Dzieci ze statku wysiadają i muszą przynajmniej na jakiś czas zorganizować się w małe państwo, stworzyć podstawowe organy władzy, prezydenta, naczelnego policjanta, głównego lekarza, nauczyciela, kucharza. Ktoś musi także sprzątać i rzecz jasna nie obędzie się bez choćby jednego złodzieja i jednego chuligana”. Badający pytał dziecko, komu jaką funkcję można powierzyć. Kto może odgrywać rolę bardzo zaszczytną, kto ważną i odpowiedzialną, a komu przypadną funkcje bardziej poślednie i wręcz uwłaczające. Natomiast na koniec historyjki „Bal karnawałowy” dziecko miało tak dobrać kostium, aby pasował do dziecka innej narodowości lub wyglądu, a ono dobrze się w nim czuło. Do wyboru były kostiumy dobrej i złej wróżki, policjanta i złodzieja itd. W historyjce „Mikołajkowe prezenty” dziecko najpierw oceniało atrakcyjność prezentów, a potem przydzielało je dzieciom innej narodowości, dzieciom różniącym się wyglądem (rude, otyłe, czarnoskóre itp.) i dzieciom niepełnosprawnym. Miarą dziecięcych sympatii i niechęci były przyznawane role społeczne, przydzielane prezenty i dobierane kostiumy balowe. Towarzyszące temu rozmowy ujawniły też uprzedzenia i stereotypy, którymi dzieci kierują się w ocenie innych. Dodam, że w trakcie tych badań i towarzyszących im rozmów akceptowaliśmy wszystkie dziecięce decyzje i wypowiedzi. Chodziło nam bowiem o to, aby się dowiedzieć, jakimi sympatiami i uprzedzeniami kierują się dzieci, oceniając atrakcyjność rówieśników innej narodowości i o innym wyglądzie. Po takiej diagnozie można było formułować wnioski pedagogiczne. – Kto zdaniem naszych dzieci zasługuje na funkcję prezydenta? – Oczywiście swój, czyli polskie dziecko. – A do kogo mają uprzedzenia? – Generalnie do innych – do rówieśników innej narodowości i dzieci różniących się zdecydowanie wyglądem, choć tutaj obserwowaliśmy pewne zróżnicowanie. Zaszczytnych funkcji nie może pełnić dziecko żydowskie ani cygańskie. Dziecko rosyjskie też nie, mogłoby zająć miejsce pijaka lub co najwyżej murarza. Zaskakujące i smutne jest to, że na pytanie: „Czy widziałeś małego Rosjanina?” dzieci odpowiadały: „Nie!”. Pytaliśmy wprost: „Widziałeś żydowskie dziecko?”. Dzieci bez wahania stwierdzały: „Nie”, a jedno dodało: „Babcia mówiła, że Żydzi są źli”. Na pytanie o dzieci cygańskie odpowiadały: „Tak”, ale opinia o nich też była nie najlepsza. W ich przekonaniu mogą być tylko złodziejami lub chuliganami. Nie ulega wątpliwości, że przydzielając mało zaszczytne role, dzieci kierowały się uprzedzeniami przejętymi od dorosłych. Podobne stereotypy ujawniły się przy metodzie projekcyjnej „Mikołajkowe prezenty” i „Bal maskowy”. Prezenty atrakcyjniejsze i wartościowsze wręczano dzieciom amerykańskim, kostiumu anioła nie mogło otrzymać dziecko czarnoskóre, diabełkiem natomiast mogłoby być

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2010, 50/2010

Kategorie: Kraj