Za pierwszym razem w szpitalu wstydziła się, bo była najmłodsza. Miała 18 lat i rodziła pierwsze dziecko. Jak rodziła Krzysia, wstydziła się znowu. Miała 46 lat Za pierwszym razem w szpitalu wstydziła się, bo była najmłodsza na oddziale. Miała 18 lat i rodziła swoje pierwsze dziecko. A potem, jak rodziła Krzysia, wstydziła się znowu. Młodsze kobiety patrzyły na nią jak na babcię, której zdarzył się przykry wypadek. Miała 46 lat. Lekarka na obchodzie, a Krzyś urodził się w Wielki Piątek, znudzona była, jak oni wszyscy, ale jak zobaczyła datę urodzenia Agaty, aż podskoczyła. – To pani? – zapytała. – To ja – odpowiedziała Agata. Wzięła to za komplement. Widocznie nie wyglądała tak staro, skoro lekarka była zdumiona. Dla młodej-starej mamy to dobry znak. Lekarka, do której chodzi od lat – 20 lat – mówi: „Pani Agato, wchodzi pani w okres menopauzy, trzeba zmienić tryb życia. Łatwo nie będzie. Mniej stresu, więcej ruchu, dieta”. O mniej stresu trudno, bo praca stresująca, ale chodzi na spacery, je warzywa, pije wodę, bo nie chce puchnąć. Wyjeżdża odpocząć na kilka dni na Roztocze z nowym chłopakiem i przemyka jej przez głowę: może ta menopauza nie będzie taka zła. Kiedy wraca, nie pamięta ani o lekarce, ani o menopauzie. Przypomina sobie dopiero, kiedy, po raz pierwszy od 32 lat, nie ma okresu. Zaczęło się – myśli. Myślała, że będzie jej przykro, że będzie chciała odprawiać rytuały na pożegnanie kobiecości i żegnać środek życia. Ale czuje się lekko. Cieszy się, że pierwszy raz od stu lat może się skupić na sobie. Że nie musi liczyć dni płodnych, martwić się hormonami, zakładać wkładki ani czekać, aż partner założy prezerwatywę, bo one, szczerze mówiąc, zawsze ją trochę odstręczały. Badanie jest formalnością. Kiedy czeka na rady dotyczące uderzeń gorąca, słyszy od lekarki: piąty tydzień. Tyle koleżanek ma, a nie słyszała, żeby któraś menopauzę liczyła w tygodniach. – I co teraz? – pyta więc. – Kwas foliowy i kontrola za miesiąc – odpowiada lekarka. Majtki, które Agata podciąga za parawanem, zatrzymują się w okolicy kolan. – Słucham? – dopytuje. Gumka od majtek dotarła do pępka, rajstopy zostaną w torebce, na razie zza parawanu wychyla się głowa, która powtarza: – Słucham? Lekarka się uśmiecha i mówi: – Ciąża. Piąty tydzień. Agata: „Jakby mi ktoś w mordę dał. Żaden zachwyt, żadnego poczucia szczęścia. Szok, przerażenie i wstyd. Przykro to mówić, ale jak masz 45 lat, dwu- i trzyletnie wnuki i nagle się dowiadujesz, że jesteś w ciąży, to masz ochotę zapaść się pod ziemię”. Kiedy staje przed lustrem, kiedy patrzy na swoje siwiejące włosy, które bezczelnie wyłażą spod farby, na zmarszczki, w których tak chętnie zbiera się rzadko używany fluid, na piersi, którym bliżej do pępka niż obojczyka, myśli: to się nie dzieje. Ale dzieje się, a o tym dzianiu mówią jej i te włosy, które nabierają blasku, i jakby gładsza skóra, i piersi, które napinają się pod naporem hormonów. Jedyne, o czym myśli Agata, to to, jak powie partnerowi. O rozmowie z synami i rodzicami nawet nie chce myśleć. Ma 45 lat i czuje się jak stara nastolatka. Boi się, co powie mama. Boi się, co powiedzą synowie. Co ona powie wnukom? – Mamo, jestem w ciąży. – Nie opowiadaj. Nie wierzę – odpowiada matka. Zaczyna wierzyć, kiedy Agacie zbiera się na płacz. – Co ja mam zrobić? – buczy matce w ramię. – Żeby tylko zdrowe było – mówi matka. – Nie z takimi rzeczami dawałaś sobie radę w życiu. Żeby zdrowe było. Już, cicho. – A jemu mam powiedzieć? – pyta Agata. – Może nie donoszę, po co robić zamieszanie. – Mówić od razu – stwierdza matka. – Niech się przyzwyczaja. A ty sobie radę dasz tak czy inaczej. Dopiero jak już urodzi się jej syn, dowie się od matki, że ojciec mówił: „Po co jej to. Głupia. Nieodpowiedzialna. W dzieci się bawić na stare lata”. Miał poczucie, że córka na starość go zawiodła. Córka miała wrażenie, że zawiodła wszystkich. Boi się









