Cicha śmierć jaguarów

Cicha śmierć jaguarów

Majestatyczne koty masowo wymierają – głównie przez zglobalizowaną gospodarkę Chichén Itzá to jeden z najbardziej znanych zabytków kultury prekolumbijskiej. Położony na meksykańskim półwyspie Jukatan kompleks sakralny zbudowany przez Majów w pierwszym tysiącleciu naszej ery pełnił ważną funkcję polityczną, religijną i gospodarczą. Pobliskie zbiorniki wodne i rozwinięty wokół nich system irygacyjny pozwalały na nawadnianie pól i zwiększenie wydajności upraw. W mieście odbywały się rytualne ceremonie na cześć bogów Majów. Tam też koronowano nowego władcę państwa, przeprowadzając go przez bramę świątyni, na której fasadzie wyryta była procesja jaguarów. Obecność tych dzikich kotów w miejscu tak ważnym jak budynek koronacyjny nie była przypadkiem. Jaguar bowiem to jedno ze świętych zwierząt w niemal wszystkich prekolumbijskich kulturach Ameryki Południowej i Centralnej. Pokazuje to zresztą etymologia nazwy zwierzęcia: ten, który zabija jednym uderzeniem. Występujący naturalnie na całym tym terenie, od Argentyny po środkowy Meksyk, drapieżnik przez wiele cywilizacji był uważany za wcielenie bóstw. Dla Majów był bogiem zaświatów, czuwającym nad życiem pozagrobowym. Aztekowie widzieli w nim uosobienie siły, odwagi i wojowniczego ducha. Świątynie budowali mu też kontrolujący ogromne południowe imperium Inkowie. Wszędzie, gdzie się pojawiał, wielki kot był czczony z najwyższą powagą. Dziś z wierzeń, kultów i cywilizacji tamtych czasów pozostały tylko ruiny i barwne historie. Nie wytrzymały zderzenia z przybyszami z Europy, którzy w czasie chrześcijańskiego podboju Nowego Świata mordowali i równali z ziemią wszystko, co napotkali na swojej drodze. Losy państw prekolumbijskich stanowią niestety metaforę tego, co dziś dzieje się z ich świętym kotem. Stopniowo pozbawiany naturalnych siedlisk, zabijany dla trofeów i domniemanych właściwości leczniczych jaguar lada moment może się stać gatunkiem zagrożonym w skali nie tylko pojedynczego państwa, ale i świata. Trudno precyzyjnie określić, ile jaguarów zostało. Cytowani przez magazyn „National Geographic” naukowcy z amerykańskiego Oregon State University szacują, że jeszcze ok. 173 tys., aż o jedną czwartą mniej niż 25 lat temu. Najwięcej żyje nadal na terenach trudno dostępnych dla człowieka – w amazońskiej dżungli i w lasach tropikalnych Ameryki Centralnej. Tych terenów niestety ubywa. Agresywna ekspansja przemysłowego rolnictwa i nowe inwestycje infrastrukturalne sprawiają, że koty coraz częściej znajdują się w bezpośrednim sąsiedztwie skupisk ludzkich. Co więcej, dżungla, która wcześniej nie tylko była ich domem, ale również dawała osłonę przed myśliwymi i kolekcjonerami trofeów, przestaje pełnić zwłaszcza tę drugą funkcję. W efekcie już niedługo jaguary mogą podzielić los cywilizacji, które czciły je jako najwyższe bóstwa. Nawet 90% żyjących jeszcze drapieżników zamieszkuje amazońską dżunglę – głównie na terenie Brazylii, choć często migrują; żyją też w Boliwii i Peru. Las tropikalny był też dla nich ważny z powodu genetycznego przemieszania i krzyżowania się poszczególnych grup. Naukowcy z Programu Ochrony Środowiska ONZ zauważają, że jeszcze 20 lat temu większość populacji jaguarów w Ameryce Południowej i Centralnej była w jakiś sposób spokrewniona. Wszystko dzięki dżungli, która, rozciągając się od północnej Argentyny niemal nieprzerwanie do granic Meksyku, tworzyła ukrytą autostradę. Jaguary wędrowały w poszukiwaniu nowych siedlisk i partnerów. Miejscem kluczowym do zapewnienia tego przepływu genów była Panama, kraj łączący oba regiony i stanowiący pomost między północną a południową częścią lasów tropikalnych. I choć tamtejsze władze przynajmniej teoretycznie starają się chronić dzikie zwierzęta i środowisko naturalne, logika biznesu wygrywa w Panamie z ekologią, kosztem m.in. jaguarów. Pierwszą olbrzymią przeszkodą dla nich stał się oczywiście Kanał Panamski – sztuczna droga wodna dzieląca kontynent na pół, nie tylko niszcząca siedliska wielu gatunków, ale i naruszająca ich szlaki migracyjne czy tereny łowieckie. Wprawdzie wokół kanału stworzono sieć parków narodowych, ale, jak informuje ONZ, ostatni raz jaguara widziano w nich w 2008 r. Dawno, biorąc pod uwagę fakt, że właśnie tam swego czasu wielkich kotów było najwięcej w całej Ameryce Centralnej. Dziś zabójczy jest dla nich nie tylko sam kanał, ale przede wszystkim rozwój przemysłu i urbanizacja wokół niego. Ricardo Moreno, badacz ze Smithsonian Tropical Research Institute w Panamie, zauważa,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 29/2020

Kategorie: Ekologia