Cień po Strugackich
Wieczory z patarafką
Arkadiuszowi i Borysowi Strugackim, najwybitniejszym przedstawicielom radzieckiej fantastyki, piszącym wspólnie, przydarzyła się kiedyś, jeszcze w czasach Breżniewa, tak ze trzydzieści lat temu, zupełnie kołowata historia. Jakiś złośliwy, ale mało kumaty, krytyk opublikował w prasie prowincjonalnej najzupełniej prawdziwy artykuł o tym, jacy to ze Strugackich wrogowie socjalizmu, jak krytykują totalizm, jak wyśmiewają się chytrze i tak dalej. Na to jakieś pismo centralne, może “Litieraturnaja gazieta’’ zmiażdżyła autora jako podłego oszczercę. Jakże – pisano – fantastyczne kraje Strugackich mogły się mu w ogóle skojarzyć ze Związkiem Radzieckim, najbogatszym i najszczęśliwszym krajem świata? To właśnie on sam jest wrogiem i szkodnikiem!
Strugaccy byli ocaleni, a cała kulturalna Rosja wiła się ze śmiechu. Tak naprawdę nie można było mieć wątpliwości, o jakim kraju bracia piszą, ale to, co w Polsce bez jakichkolwiek konsekwencji uchodziło Lemowi, było w ZSRR zbrodnią nie do wybaczenia. Ale nie można Strugackich sprowadzać jedynie do aluzji politycznych, ich pisarstwo jest nieporównanie głębsze i – jak to się w najlepszej fantastyce z reguły zdarza – w pełni metafizyczne. Wielki cień Turgieniewa, Tołstoja, Dostojewskiego, Czechowa sięga i tutaj, właściwie do dzisiaj. Ale sami Strugaccy to już nie współczesność. O ile wiem, jeden z braci zmarł przed laty, epoka już nie ta, literatura ma podobne do naszych kłopoty. Ostatnia książka Strugackich, którą czytałem – “Skazane miasto” – ukazała się u schyłku lat 80., a ja przeczytałem ją dopiero teraz. Jest to notabene jedyna chyba książka Strugackich, którą przeczytałem w przekładzie. Przekład’ był dobry (Ewa Skórska), ale… Rzecz widocznie w naturze samych języków. Po rosyjsku to samo brzmi o wiele bardziej żartobliwie, komicznie, czy wręcz szyderczo. W każdym razie lepiej, i nie ma na to rady. Rzecz dzieje się w pierwszym kręgu piekła, a kończy powrotem do życia w czasach stalinowskich i zapowiedzią, że piekło ma jeszcze bardzo wiele innych kręgów… Przypominam, że tytuł “Pierwszy krąg” nosi także znana powieść Sołżenicyna.
Ale piekło Strugackich to nie tylko ich absurdalne miasto, czy epoka stalinowska, to także los człowieka sytego i bezpiecznego. I tu właśnie Strugaccy robią się najciekawsi. Bo szczerze mówiąc, wyliczanie ułomności (ale i sukcesów) socjalizmu nie interesuje mnie wiele. Żyłem, sam widziałem, jak było, nie mam ochoty rozpamiętywać. W ogóle wiek XX jest dziwny i straszny, ale ja myślę z większym zaciekawieniem, jaki się okaże następny. Dziwne, bo jestem przecież po części historykiem, ale ja wolę historię dawną i odległą, a najbardziej tę na poły mityczną i najwcześniejszą. Już mi nieraz Czytelnicy zarzucali niekonsekwencję, trudno, na uczucia nie ma rady.
Strugaccy w ogóle mają szczęście do nieporozumień. Pamiętam, jak przed laty Kałużyński, wychwalając reżysera Tarkowskiego za film “Stalker”, oświadczył, że został oparty na jakiejś bagatelnej książeczce. A tymczasem właściwie wszystko wziął z książki Strugackich “Piknik na skraju drogi”, lecz zupełnie jej nie dorównał w strefie obrazowej. Ale Kałużyński lekceważy fantastykę, a podejrzewam, że w ogóle jej nie czyta. Bo to nie była jego pierwsza gafa w tym rodzaju. Ala co ja się będę go czepiał, skoro ogólnie jest autorem znakomitym, a szczególnie odkrywcze są jego szkice w materiach religijnych. Tyle że mocno nieprawomyślne, prawie jak ś.p. księdza Tischnera…
Ciekawe, przyszła mi do głowy osobliwa myśl. Strugaccy, Kałużyński i ksiądz Tischner zupełnie przypadkowo przywołani w jednym felietonie mają przecież naprawdę coś wspólnego ze sobą. Wszyscy oni są, lub byli, wielkimi kpiarzami i wszyscy mieli głębokie zainteresowania metafizyczne. Nie wszyscy w naszych czasach bywali tacy. Na przykład Sandauer był śmiertelnie poważny, a na metafizykę się krzywił. Choć, co prawda, literatura ostatniego 50-lecia prawie bez wyjątku była kpiarska, bądź szydercza, ale metafizyka pozostawała domeną Rosjan. I to też niektórych. Co się niekiedy widzi najlepiej właśnie z oddalenia.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy