Ciężar pięknego biustu

Kilkaset tysięcy kobiet na świecie może zapłacić zdrowiem na powiększenie sobie piersi.

„Dla kobiety lepiej jest mieć piersi małe jak bąbelek po ukąszeniu komara niż większe, lecz zaatakowane przez nowotwór. Tak bardzo się boję”, mówi 32-letnia Alexandra Correa, prezenterka telewizji kolumbijskiej. 10 lat temu powiększyła sobie biust. Za operację zapłaciła równowartość 2,2 tys. dol. Teraz wie, że korzysta z potencjalnie szkodliwych implantów, wyprodukowanych przez nieistniejącą już francuską firmę Poly Implants Prothèses (PIP).
Te protezy ma co najmniej 300 tys., może nawet pół miliona kobiet w ponad 65 krajach świata – 30 tys. we Francji, 40-50 tys. w Wielkiej Brytanii, 25 tys. w Brazylii, 13 tys. w Argentynie, 8,9 tys. w Australii, około tysiąca w Holandii. Z dokumentów, do których dotarli reporterzy francuskiej agencji AFP, wynika, że w 2009 r. 10% sprzedanych za granicę protez PIP trafiło do krajów Europy Środkowej i Wschodniej, w tym do Rosji, Bułgarii i Polski.

Silikon przemysłowy

Niebezpieczne implanty zostały wyprodukowane z silikonu przemysłowego, używanego m.in. do wytwarzania materaców. Ma on znacznie wyższy stopień zanieczyszczenia niż silikon używany do operacji plastycznych, jest za to prawie 10 razy tańszy. Wiele wskazuje na to, że zanieczyszczony silikon powoduje pękanie osłonek implantów i przedostaje się do tkanek. Może to powodować deformację piersi, ból, stany zapalne. Są nawet podejrzenia, że wywołuje choroby nowotworowe (aczkolwiek związek przyczynowo-skutkowy nie został udowodniony). Według Francuskiej Agencji Bezpieczeństwa Sanitarnego ds. Produktów Medycznych (AFSSAPS), do 28 grudnia 2011 r. wśród kobiet z implantami PIP wykryto 20 przypadków chorób nowotworowych, w tym 15 zachorowań na gruczolakoraka piersi. Trzy właścicielki protez biustu zachorowały na raka węzłów chłonnych, natomiast jedna na nowotwór płuc i jedna na białaczkę. W listopadzie 2011 r. jedna z chorych zmarła. Prokuratura w Marsylii prowadzi śledztwo przeciwko firmie PIP z powodu podejrzenia o oszustwo i zagrożenie życia osób trzecich. Władze sprawdzają, czy można także postawić zarzut nieumyślnego spowodowania śmierci.

Prewencyjnie usunąć

Dzień przed Bożym Narodzeniem władze w Paryżu zaleciły 30 tys. Francuzek operacyjne usunięcie implantów PIP. Koszty operacji, szacowane na 60 mln euro, pokryją kasy chorych. Ale za nowe protezy kobiety, które poddały się zabiegowi z powodów estetycznych (80% posiadaczek szkodliwych implantów), będą musiały zapłacić z własnych pieniędzy. Operacja powiększenia piersi nie jest tania. W paryskiej klinice trzeba za nią zapłacić od 4 do 8 tys. euro.
Na zwrot kosztów nowych implantów mogą liczyć tylko te pacjentki, które otrzymały protezy PIP ze względów medycznych, na przykład po operacji nowotworu piersi. Minister zdrowia Xavier Bertrand uspokaja, że zalecenie nie jest pilne, ma charakter wyłącznie prewencyjny. Władze Wielkiej Brytanii nie zdecydowały się na taki krok. Dame Sally Davies, wysoka urzędniczka Ministerstwa Zdrowia, stwierdziła, że testy nie wykazały zwiększonego ryzyka chorób nowotworowych lub pęknięcia osłonek poduszek silikonowych. Kobiety, które niepokoją się o zdrowie, mogą jednak skonsultować się ze swoim chirurgiem plastycznym. Podobne zalecenia wydało Ministerstwo Zdrowia Brazylii.
Mimo to rekomendacja władz francuskich wywołała lęk wśród kobiet z implantami na całym świecie. 47-letnia Wenezuelka Martha, nauczycielka z Caracas, opowiada: „Mam implanty od 10 lat, od czasu, gdy urodziłam trzecie dziecko. Dzięki nim czuję się młodziej, jak kobieta, nie tylko jak matka. Ale gdy czytam artykuły o pękających protezach francuskich, o chorobach nowotworowych, budzi to we mnie strach. Nie mam pojęcia, od jakiego producenta mam protezy, skonsultuję się więc z moim lekarzem, gdy tylko wrócę z urlopu”.

Zlekceważone ostrzeżenia

Komentatorzy zastanawiają się, dlaczego potencjalnie niebezpieczne implanty trafiały do szpitali i klinik chirurgii plastycznej przez całe lata.
Firma PIP miała siedzibę w La Seyne-sur-Mer, w pobliżu Tulonu, w 2009 r. zatrudniała około stu pracowników. Na jej czele stał 72-letni obecnie Jean-Claude Mas. Niektórzy twierdzą, że wcześniej był rzeźnikiem, aczkolwiek nie jest to pewne. Jean-Claude Mas poszukiwany jest przez Interpol, ale nie z powodu implantowego skandalu, tylko w związku z wypadkiem samochodowym, który pod wpływem alkoholu spowodował w Kostaryce. Adwokat przemysłowca zapewnia, że nie ukrywa się on, lecz ze względów zdrowotnych nie pokazuje się publicznie.
PIP była przez kilka lat trzecim pod względem wielkości producentem silikonowych implantów na świecie. Wytwarzała ich do 100 tys. rocznie, z czego 80% trafiało do innych krajów. Przez pewien czas implanty z La Seyne-sur-Mer miały znakomitą opinię, ponieważ przedsiębiorstwo to jako pierwsze oferowało różnego kształtu poduszki silikonowe do każdej piersi. Dzięki temu po operacji biust wyglądał naturalniej. Ale kliniki chirurgii plastycznej wywierały na wytwórców naciski, aby produkowali taniej. Istnieją dowody, że Jean-Claude Mas i jego współpracownicy tym naciskom ulegli. Podobno dzięki stosowaniu taniego, przemysłowego silikonu firma PIP oszczędzała milion euro rocznie.
Amerykańska Federalna Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) już w czerwcu 2000 r. ostrzegała przed licznymi problemami związanymi z jakością, które wystąpiły w protezach PIP (wtedy wypełnionych jeszcze roztworem soli kuchennej). List FDA w tej sprawie został upubliczniony. Stany Zjednoczone zakazały wtedy sprowadzania implantów PIP. Najwidoczniej urzędnicy resortów zdrowia państw Europy i Ameryki Południowej nie zwrócili na to uwagi. Protezy silikonowe z La Seyne-sur-Mer miały wszelkie wymagane certyfikaty jakości. Wystawili je kontrolerzy z niemieckiej firmy TÜV Rheinland. Obecnie rzecznik TÜV Rheinland przyznaje, że kontrolowano tylko proces produkcji, ale nie skład silikonu. W lutym 2011 r. firma z Kolonii oskarżyła PIP przed sądem o oszustwo i ukrycie prawdziwego składu implantów.
W końcu władze francuskie zwróciły uwagę, że na implantach PIP pęknięcia i rysy pojawiają się dwa razy częściej niż na protezach innych wytwórców. W marcu 2010 r. w zakładach La Seyne-sur-Mer przeprowadzono dokładną kontrolę. Dopiero wtedy przemysłowy silikon został wykryty. Produkcję wstrzymano, firma ogłosiła upadłość. Według lokalnej gazety „Nice-Matin”, w czerwcu 2011 r. Jean-Claude Mas wraz ze swoimi dziećmi założył przedsiębiorstwo France Implant Technologie (FIT), mające wytwarzać protezy biustów. Kiedy jednak rozpętała się afera z protezami, projekt został wstrzymany.

Walczą o odszkodowania

Obecnie panie korzystające z implantów PIP podejmują w wielu krajach walkę o odszkodowania. W Marsylii 2173 kobiety złożyły w sądzie skargę przeciwko Poly Implants Prothèses. Proces założyciela tej firmy rozpocznie się zapewne w końcu 2012 r. Prawnik Mahor Chiche ostrzegł jednak na łamach magazynu „Nouvel Observateur”, że szanse na rekompensatę są niewielkie. Firma już nie istnieje, a zgodnie z prawem cywilnym za swoje wyroby odpowiada producent. Nie zmieniają tego certyfikaty implantów, wydane przez urzędników opieki zdrowotnej. Reprezentujący poszkodowane Francuzki adwokat Philippe Courtois oskarżył więc przed sądem także niedbałych, jego zdaniem, niemieckich kontrolerów z TÜV Rheinland.
W Wielkiej Brytanii występujący w imieniu ponad 250 poszkodowanych kobiet prawnik Esyllt Hughes podał do sądu w Cardiff kliniki plastyczne, które wszczepiły implanty. Hughes poinformował, że protezy piersi połowy jego klientek uległy uszkodzeniom.
W Argentynie 50 kobiet ostrzegło, że pozwie do sądu chirurgów plastycznych, jeśli ci odmówią darmowej wymiany francuskich implantów. Na czele grupy stoi prawniczka Virginia Luna, która również korzysta z takich protez. Virginia Luna twierdzi, że pięć kobiet zawarło już porozumienia o darmowej wymianie poduszek silikonowych w drodze ugody pozasądowej. „W mojej grupie są dziewczyny, których implanty popękały, co spowodowało wiele bólu i strachu. Jedna z nich wzięła pożyczkę w banku, aby sfinansować tę operację”, opowiada adwokat Luna.
W Wenezueli minister zdrowia Eugenia Sader zaproponowała poszkodowanym darmowe usunięcie francuskich implantów. Państwo nie zamierza jednak płacić za nowe protezy.
Skandal z implantami wynika także z rozkwitu chirurgii estetycznej i pogoni za pięknością. Po raz pierwszy protezę piersi otrzymała w 1962 r. kobieta w Stanach Zjednoczonych. Po niej zabiegowi powiększenia biustu poddały się miliony innych. Obsesja na punkcie doskonałości ciała panuje w Ameryce Południowej. Tylko w Brazylii wykonywanych jest od 200 do 300 tys. operacji powiększenia piersi rocznie. W Wenezueli rodzice często fundują córce zabieg w klinice chirurgii plastycznej jako prezent na 15. urodziny. Daje to pole do różnych nadużyć, operacji z zastosowaniem nieodpowiednich materiałów, szkodliwych dla zdrowia, przeprowadzanych przez niekompetentnych „specjalistów”. W lutym 2011 r. brytyjska studentka, 20-letnia Claudia Aderotimi z Londynu, zmarła w wyniku powikłań po operacji pośladków, którą wykonano w pokoju hotelowym w Filadelfii. W listopadzie 2011 r. świat obiegła wiadomość o kobiecie, której samozwańcza lekarka na Florydzie powiększyła pośladki za pomocą cementu i fragmentów opon samochodowych. Ofiara cudem uniknęła śmierci.
Afera z francuskimi implantami PIP świadczy, że istniejące systemy kontroli niekiedy okazują się niedostateczne. „Próżność można zaspokoić za pewną cenę, ale życie ma o wiele większą wartość”, powiedziała obawiająca się teraz o swoje zdrowie Kolumbijka Alexandra Correa.

Wydanie: 02/2012, 2012

Kategorie: Zdrowie

Komentarze

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy